Royal Canin uczula !!!!!!
a dlatego że pies pochodzi z jednej z najbardziej utytułowanych hodowli w Europie i tam posiadają 17 suk i 9 psów z czego zdecydowana większość to Interchampiony i wszystkie jak jeden od wielu lat są karmione na PRO PLAN jak kupowałem to sugerowali PURINE ale chciałem być mądrzejszy gdyż większość hodowli w Polsce Nowofundlandów karmi RC.Nie posłuchałem i miałem to co miałem. Po zjedzeniu pierwszego worka Puriny jak ręką odjął ZERO kłopotów skórnych.
"W hodowli w której kupuję a jest to ścisła czołówka krajowa karmią szczeniaki i dorosłe psy ROYAL CANIN"
To są Pańskie słowa, nie mówiąc o interpunkcji.
Ponawiam pytanie o wybór. Dlaczego akurat coś tak bardzo ubogiego?
Mam wrażenie, że moje wątpliwości bierze Pan za atak. A ja tylko pytam dlaczego wybrał Pan karmę bez mięsa zamiast innej karmy bez mięsa [proszę nie mylić mączek z mięsem] skoro mamy na rynku karmy z mięsem. To, że jakieś hodowle tak karmią, świadczy jedynie o hodowlach.
Więc - dlaczego?
To są Pańskie słowa, nie mówiąc o interpunkcji.
Ponawiam pytanie o wybór. Dlaczego akurat coś tak bardzo ubogiego?
Mam wrażenie, że moje wątpliwości bierze Pan za atak. A ja tylko pytam dlaczego wybrał Pan karmę bez mięsa zamiast innej karmy bez mięsa [proszę nie mylić mączek z mięsem] skoro mamy na rynku karmy z mięsem. To, że jakieś hodowle tak karmią, świadczy jedynie o hodowlach.
Więc - dlaczego?
-
- Posty:17
- Rejestracja:13 czerwca 2010, 22:19
- Lokalizacja:Rybnik
- Kontakt:
Z tymi mączkami, to nie do końca jest tak jak Pan pisze - Panie Cather. Mączka mięsna nabrała pejoratywnego znaczenia w Polsce, kiedy to stała się słowem medialnym przy okazji choroby wściekłych krów, które zapadały na swoją chorobę po spożyciu karm opartych o mączki rybne. Tak naprawdę, to stosowanie nazwy "mączka mięsna" i "mięso" powinno być zamienne. Ale nie jest. Dlaczego?
Otóż producenci karm szukający sposobu na wzmocnienie pozycji swojego produktu, zaczęli stosować określenie "mięso" w odniesieniu do ilości surowego mięsa użytego do produkcji karmy. Dzięki temu określenie "30% mięsa" brzmi na worku całkiem nieźle.
A co oznacza w praktyce? Oznacza, że w składzie surowców użytych do produkcji karmy, było 30% mięsa. Obrazowo - mamy kocioł, do którego wrzucamy wszystko, z czego robimy karmę. Jeśli mamy w tym kotle łącznie 10 kg wszystkich surowców i 30% z nich stanowi mięso, to znaczy, że mamy go 3 kg. I co się dzieje dalej? Wszystkie surowce muszą przejść proces wysuszenia i zmielenia. I wtedy już nie mamy 3 kg mięsa - wysuszyło się i waga spadła do 60 dkg (około). Waga całości spadła do 7 kg (bo inne składniki - typu ziaren, płatków, ziół i minerałów są suche i już tak wiele wody nie oddają). Mamy więc 0,6 kg mięsa wysuszonego i sproszkowanego (jeśli Pan nie chce - możemy nie używać nazwy "mączka", ale to jest właśnie to) w 7 kg suchej karmy. Ile to stanowi? 8,5 procenta ?
Od razu więc widać, że lepiej (marketingowo lepiej) jest posługiwać się ilością "surowego" bądź "świeżego mięsa" niż mączki mięsnej (czyli mięsa wysuszonego i sproszkowanego).
Wiem to, bo zajmuję się między innymi sprzedażą karm Koebers - zawierających 50% wysuszonego i sproszkowanego mięsa w każdym kilogramie gotowej, suchej karmy i nie rozumiałem dlaczego tak wielu ludzi pyta nas, czy te 50% oznacza "w gotowym produkcie" czy surowego mięsa. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, bo jeśli pół kilograma mączki powstaje z około 2,5 kilograma świeżego mięsa, to od razu widać, z czego wynika cena 1 kg gotowego produktu i jak skutecznie może konkurować karma zawierająca 50% mięsa z karmą zawierającą te inne 50% mięsa
Na szczęście już wkrótce będzie obowiązywało nowe prawo europejskie, które ujednolici nomenklaturę. Ciekawe, jak wtedy będzie wyglądał rynek karm - prawda?
P.S. - na jednym z forów znalazłem bardzo ciekawy ranking karm, w którym "mądry" forumowicz pouczał:
"dobra karma, to Royal Canin a złe karmy to wszystkie z koncernu Masterfoods"
Ciekawe, co ten ktoś pomyśli, kiedy odkryje, jakiż to koncern stoi za promowaną przez niego marką...
Otóż producenci karm szukający sposobu na wzmocnienie pozycji swojego produktu, zaczęli stosować określenie "mięso" w odniesieniu do ilości surowego mięsa użytego do produkcji karmy. Dzięki temu określenie "30% mięsa" brzmi na worku całkiem nieźle.
A co oznacza w praktyce? Oznacza, że w składzie surowców użytych do produkcji karmy, było 30% mięsa. Obrazowo - mamy kocioł, do którego wrzucamy wszystko, z czego robimy karmę. Jeśli mamy w tym kotle łącznie 10 kg wszystkich surowców i 30% z nich stanowi mięso, to znaczy, że mamy go 3 kg. I co się dzieje dalej? Wszystkie surowce muszą przejść proces wysuszenia i zmielenia. I wtedy już nie mamy 3 kg mięsa - wysuszyło się i waga spadła do 60 dkg (około). Waga całości spadła do 7 kg (bo inne składniki - typu ziaren, płatków, ziół i minerałów są suche i już tak wiele wody nie oddają). Mamy więc 0,6 kg mięsa wysuszonego i sproszkowanego (jeśli Pan nie chce - możemy nie używać nazwy "mączka", ale to jest właśnie to) w 7 kg suchej karmy. Ile to stanowi? 8,5 procenta ?
Od razu więc widać, że lepiej (marketingowo lepiej) jest posługiwać się ilością "surowego" bądź "świeżego mięsa" niż mączki mięsnej (czyli mięsa wysuszonego i sproszkowanego).
Wiem to, bo zajmuję się między innymi sprzedażą karm Koebers - zawierających 50% wysuszonego i sproszkowanego mięsa w każdym kilogramie gotowej, suchej karmy i nie rozumiałem dlaczego tak wielu ludzi pyta nas, czy te 50% oznacza "w gotowym produkcie" czy surowego mięsa. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, bo jeśli pół kilograma mączki powstaje z około 2,5 kilograma świeżego mięsa, to od razu widać, z czego wynika cena 1 kg gotowego produktu i jak skutecznie może konkurować karma zawierająca 50% mięsa z karmą zawierającą te inne 50% mięsa
Na szczęście już wkrótce będzie obowiązywało nowe prawo europejskie, które ujednolici nomenklaturę. Ciekawe, jak wtedy będzie wyglądał rynek karm - prawda?
P.S. - na jednym z forów znalazłem bardzo ciekawy ranking karm, w którym "mądry" forumowicz pouczał:
"dobra karma, to Royal Canin a złe karmy to wszystkie z koncernu Masterfoods"
Ciekawe, co ten ktoś pomyśli, kiedy odkryje, jakiż to koncern stoi za promowaną przez niego marką...
-
- Posty:275
- Rejestracja:23 kwietnia 2010, 15:54
Z powyższego można wywnioskować, że mączka mięsna (meat meal) to to samo co dehydratyzowane mięso - czy rzeczywiście?
No,właśnie. Ostatnio nurtował mnie ten temat rożnic pomiędzy mączką mięsną a suszonym mięsem w karmach. Intuicyjnie widziałam rożnicę, ale wlaśnie natknęłam się na na takową definicję"meat meal is highly concentrated meat that is dehydreted containig 5% moisture and 70%protein" No i już nic nie wiem ! Widzialam też, że na oryginalnych stronach jednej i tej samej firmy np. Forza 10 pisze w zależności od lini " mączka rybna" a na innych już" suszona ryba" Więc wygląda na to ,że producent celowo rożnicuje sklad, zatem wynikaloby ,że jest rożnica. NIC JUZ NIE WIEM
Pozdrawiam Dorota i Merlin
Pozdrawiam Dorota i Merlin
-
- Posty:17
- Rejestracja:13 czerwca 2010, 22:19
- Lokalizacja:Rybnik
- Kontakt:
Czy mógłbyś rozwinąć myśl ? dlaczego nie można zrobić mączki z mięsa niezawierającego (skrót myślowy) kości i wnętrzności?Robert A. pisze:CYT:bo jeśli pół kilograma mączki powstaje z około 2,5 kilograma świeżego mięsa,
Zdrowakarma- rozumiem,że masz tu na myśli mięso z kośćmi i wnętrznościami,bo w innym razie nie mozna by było zrobić mączki.
-
- Posty:17
- Rejestracja:13 czerwca 2010, 22:19
- Lokalizacja:Rybnik
- Kontakt:
Myślę, że kłopot tak naprawdę nie tkwi w nazwach, tylko w ogólnie pojętej uczciwości i rzetelności producenta. Nie ma jednoznacznych i zrozumiałych dla każdego definicji, które w prosty sposób odróżniałyby to, co jest dobre od tego co jest niedobre. Myślę (a nawet wiem - bo akurat tak się składa, że jesteśmy wyłącznym dystrybutorem karm FORZA10 na polskim rynku), że różnica w określeniach stosowanych przez Forza10 wynika z interpretacji tego samego określenia przez różne osoby nadzorujące tłumaczenie. Polskie urzędy jak zwykle wychodzą przed szereg i deklaracje składów oddane do zatwierdzenia pół roku temu musiały zawierać inne określenia niż te, które oddaliśmy 3 miesiące temu. Dzięki temu w części materiałów błonnik nazywa się włóknem, gdzie indziej mączka nazywana jest suszonym i mielonym mięsem. Spodziewam się, że za kolejne 3 miesiące nasze materiały wrócą znów z innymi określeniami, które będziemy musieli stosować.dorota m pisze:np. Forza 10 pisze w zależności od lini " mączka rybna" a na innych już" suszona ryba" Więc wygląda na to ,że producent celowo rożnicuje sklad, zatem wynikaloby ,że jest rożnica. NIC JUZ NIE WIEM
Ale tu chyba już całkiem zdryfowaliśmy od tematu wątku, którym jest fakt uczulania przez karmy RC
cyt:błonnik nazywa się włóknem, gdzie indziej mączka nazywana jest suszonym i mielonym mięsem
.Przy błonniku to nie ma różnicy,ale pozostałe okreslenia mają już inne znaczenia.Oczywiście szereg osób nie zwraca na to uwagi ,ale pasjonaci żywienia karmami suchymi często zachodzą w głowę dlaczego tak jest?
Zgadzam się całkowicie,że wiele zależy od uczciwości producenta i tego czy chce naciągnąć(podnieść atrakcyjność w opisie) opis własnej karmy czy nie
.Przy błonniku to nie ma różnicy,ale pozostałe okreslenia mają już inne znaczenia.Oczywiście szereg osób nie zwraca na to uwagi ,ale pasjonaci żywienia karmami suchymi często zachodzą w głowę dlaczego tak jest?
Zgadzam się całkowicie,że wiele zależy od uczciwości producenta i tego czy chce naciągnąć(podnieść atrakcyjność w opisie) opis własnej karmy czy nie
"[Z tymi mączkami, to nie do końca jest tak jak Pan pisze - Panie Cather. Mączka mięsna nabrała pejoratywnego znaczenia w Polsce, kiedy to stała się słowem medialnym przy okazji choroby wściekłych krów, które zapadały na swoją chorobę po spożyciu karm opartych o mączki rybne. Tak naprawdę, to stosowanie nazwy "mączka mięsna" i "mięso" powinno być zamienne. Ale nie jest. Dlaczego?
Otóż producenci karm szukający sposobu na wzmocnienie pozycji swojego produktu, zaczęli stosować określenie "mięso" w odniesieniu do ilości surowego mięsa użytego do produkcji karmy. Dzięki temu określenie "30% mięsa" brzmi na worku całkiem nieźle.
A co oznacza w praktyce? Oznacza, że w składzie surowców użytych do produkcji karmy, było 30% mięsa. Obrazowo - mamy kocioł, do którego wrzucamy wszystko, z czego robimy karmę. Jeśli mamy w tym kotle łącznie 10 kg wszystkich surowców i 30% z nich stanowi mięso, to znaczy, że mamy go 3 kg. I co się dzieje dalej? Wszystkie surowce muszą przejść proces wysuszenia i zmielenia. I wtedy już nie mamy 3 kg mięsa - wysuszyło się i waga spadła do 60 dkg (około). Waga całości spadła do 7 kg (bo inne składniki - typu ziaren, płatków, ziół i minerałów są suche i już tak wiele wody nie oddają). Mamy więc 0,6 kg mięsa wysuszonego i sproszkowanego (jeśli Pan nie chce - możemy nie używać nazwy "mączka", ale to jest właśnie to) w 7 kg suchej karmy. Ile to stanowi? 8,5 procenta ?
Od razu więc widać, że lepiej (marketingowo lepiej) jest posługiwać się ilością "surowego" bądź "świeżego mięsa" niż mączki mięsnej (czyli mięsa wysuszonego i sproszkowanego).
Wiem to, bo zajmuję się między innymi sprzedażą karm Koebers - zawierających 50% wysuszonego i sproszkowanego mięsa w każdym kilogramie gotowej, suchej karmy i nie rozumiałem dlaczego tak wielu ludzi pyta nas, czy te 50% oznacza "w gotowym produkcie" czy surowego mięsa. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, bo jeśli pół kilograma mączki powstaje z około 2,5 kilograma świeżego mięsa, to od razu widać, z czego wynika cena 1 kg gotowego produktu i jak skutecznie może konkurować karma zawierająca 50% mięsa z karmą zawierającą te inne 50% mięsa
Na szczęście już wkrótce będzie obowiązywało nowe prawo europejskie, które ujednolici nomenklaturę. Ciekawe, jak wtedy będzie wyglądał rynek karm - prawda?
P.S. - na jednym z forów znalazłem bardzo ciekawy ranking karm, w którym "mądry" forumowicz pouczał:
"dobra karma, to Royal Canin a złe karmy to wszystkie z koncernu Masterfoods"
Ciekawe, co ten ktoś pomyśli, kiedy odkryje, jakiż to koncern stoi za promowaną przez niego marką..."
Panie Zbigniewie, pan kupi 3 kg dowolnego Biomilla i wraz z podobną paczką dowolnego Koebersa da do analizy na SGGW. Ja wiem, że trzeba zapłacić, ale złudzenia kosztują.
Otóż producenci karm szukający sposobu na wzmocnienie pozycji swojego produktu, zaczęli stosować określenie "mięso" w odniesieniu do ilości surowego mięsa użytego do produkcji karmy. Dzięki temu określenie "30% mięsa" brzmi na worku całkiem nieźle.
A co oznacza w praktyce? Oznacza, że w składzie surowców użytych do produkcji karmy, było 30% mięsa. Obrazowo - mamy kocioł, do którego wrzucamy wszystko, z czego robimy karmę. Jeśli mamy w tym kotle łącznie 10 kg wszystkich surowców i 30% z nich stanowi mięso, to znaczy, że mamy go 3 kg. I co się dzieje dalej? Wszystkie surowce muszą przejść proces wysuszenia i zmielenia. I wtedy już nie mamy 3 kg mięsa - wysuszyło się i waga spadła do 60 dkg (około). Waga całości spadła do 7 kg (bo inne składniki - typu ziaren, płatków, ziół i minerałów są suche i już tak wiele wody nie oddają). Mamy więc 0,6 kg mięsa wysuszonego i sproszkowanego (jeśli Pan nie chce - możemy nie używać nazwy "mączka", ale to jest właśnie to) w 7 kg suchej karmy. Ile to stanowi? 8,5 procenta ?
Od razu więc widać, że lepiej (marketingowo lepiej) jest posługiwać się ilością "surowego" bądź "świeżego mięsa" niż mączki mięsnej (czyli mięsa wysuszonego i sproszkowanego).
Wiem to, bo zajmuję się między innymi sprzedażą karm Koebers - zawierających 50% wysuszonego i sproszkowanego mięsa w każdym kilogramie gotowej, suchej karmy i nie rozumiałem dlaczego tak wielu ludzi pyta nas, czy te 50% oznacza "w gotowym produkcie" czy surowego mięsa. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, bo jeśli pół kilograma mączki powstaje z około 2,5 kilograma świeżego mięsa, to od razu widać, z czego wynika cena 1 kg gotowego produktu i jak skutecznie może konkurować karma zawierająca 50% mięsa z karmą zawierającą te inne 50% mięsa
Na szczęście już wkrótce będzie obowiązywało nowe prawo europejskie, które ujednolici nomenklaturę. Ciekawe, jak wtedy będzie wyglądał rynek karm - prawda?
P.S. - na jednym z forów znalazłem bardzo ciekawy ranking karm, w którym "mądry" forumowicz pouczał:
"dobra karma, to Royal Canin a złe karmy to wszystkie z koncernu Masterfoods"
Ciekawe, co ten ktoś pomyśli, kiedy odkryje, jakiż to koncern stoi za promowaną przez niego marką..."
Panie Zbigniewie, pan kupi 3 kg dowolnego Biomilla i wraz z podobną paczką dowolnego Koebersa da do analizy na SGGW. Ja wiem, że trzeba zapłacić, ale złudzenia kosztują.
To jakieś jaja, zaklinanie rzeczywistości. Mączki to mączki, a mięso to mięso. Co tu można jeszcze wymyśleć? Rekord to jak dla mnie całostronicowe elaboraty reklamowe koszmarnej karmy Profilum w "Moim Psie" - setki dobrze brzmiących argumentów w obronie tezy, że trochę mączki z kości plus kupa wypełniaczy to idealna dieta dla psa.