Z ledwością dała się ostatnio osłuchać...
Codziennie daję jej 40mg furosemidu, 25mg spirolonu i 10mg lotensinu. Jakiś czas po lekach jest ok a potem znowu zaczyna pokasływać. Od wczoraj też szybko bije jej serce. Rano poszła zrobić siusiu i wystarczyło że przeszła 10 metrów żeby zaczęło bardzo szybko bić.
Mocznica u psa + dodatkowe niepokojące objawy.
Niestety w niedzielę musieliśmy pożegnać się z Rudi... Od tygodnia właściwie przeczuwałam, że jesteśmy już na końcówce. Od 1,5 tygodnia w ogóle nie jadła, nie chciała połykać tabletek, miała problemy z siusianiem, nie pozwalała robić sobie kroplówek, wyniki były fatalne.
W piątek po południu było już źle, ledwo chodziła, nie robiła siku. Po zrobieniu 10 kroków musiała się położyć, tak szybko biło jej serce. Przez ostatnie dwa tygodnie dostawała w sumie 80 mg furosemidu, który niezbyt pomagał, w poniedziałek chcieliśmy przejść na digoxin...
W niedzielę rano zrobiła siusiu, ale bardzo niewiele w porównaniu do tego ile od piątku wypiła i ile kroplówek dostała. Od 11:00 zaczęła przeraźliwie piszczeć, nie mogła się podnieść, widać było, że ją bardzo boli. Nasz kochany wet o 18:00 otworzył dla nas gabinet, proponował jeszcze dożylnie furosemid, ale nie miałam serca jej już męczyć... Osłuchał ją, serce biło już z ledwością, zbierała jej się woda w brzuchu. Po prostu czułam, że to jej czas i trzeba już odpuścić... Mam nadzieję, że przez te 4,5 miesiąca zrobiliśmy wszystko co tylko było możliwe...
W piątek po południu było już źle, ledwo chodziła, nie robiła siku. Po zrobieniu 10 kroków musiała się położyć, tak szybko biło jej serce. Przez ostatnie dwa tygodnie dostawała w sumie 80 mg furosemidu, który niezbyt pomagał, w poniedziałek chcieliśmy przejść na digoxin...
W niedzielę rano zrobiła siusiu, ale bardzo niewiele w porównaniu do tego ile od piątku wypiła i ile kroplówek dostała. Od 11:00 zaczęła przeraźliwie piszczeć, nie mogła się podnieść, widać było, że ją bardzo boli. Nasz kochany wet o 18:00 otworzył dla nas gabinet, proponował jeszcze dożylnie furosemid, ale nie miałam serca jej już męczyć... Osłuchał ją, serce biło już z ledwością, zbierała jej się woda w brzuchu. Po prostu czułam, że to jej czas i trzeba już odpuścić... Mam nadzieję, że przez te 4,5 miesiąca zrobiliśmy wszystko co tylko było możliwe...
[quote="kahulec"]Niestety w niedzielę musieliśmy pożegnać się z Rudi... Od tygodnia właściwie przeczuwałam, że jesteśmy już na końcówce. Od 1,5 tygodnia w ogóle nie jadła, nie chciała połykać tabletek, miała problemy z siusianiem, nie pozwalała robić sobie kroplówek, wyniki były fatalne.
W piątek po południu było już źle, ledwo chodziła, nie robiła siku. Po zrobieniu 10 kroków musiała się położyć, tak szybko biło jej serce. Przez ostatnie dwa tygodnie dostawała w sumie 80 mg furosemidu, który niezbyt pomagał, w poniedziałek chcieliśmy przejść na digoxin...
W niedzielę rano zrobiła siusiu, ale bardzo niewiele w porównaniu do tego ile od piątku wypiła i ile kroplówek dostała. Od 11:00 zaczęła przeraźliwie piszczeć, nie mogła się podnieść, widać było, że ją bardzo boli. Nasz kochany wet o 18:00 otworzył dla nas gabinet, proponował jeszcze dożylnie furosemid, ale nie miałam serca jej już męczyć... Osłuchał ją, serce biło już z ledwością, zbierała jej się woda w brzuchu. Po prostu czułam, że to jej czas i trzeba już odpuścić... Mam nadzieję, że przez te 4,5 miesiąca zrobiliśmy wszystko co tylko było możliwe...[/quote]
Podałem 13,5 rocznej suczce Pitbull Red nouse Adwantix w kroplach jechała na mazury , rano nie dała rady chodzic ,pierwsza mysl ,ze to te felerne krople przeciw kleszczowe ,miała żołte oczy ,nie jadła prawie nic przez 3 dni i ledwo chodzila ,5 dni kroplowek było coraz gorzej Kreatynina rosła i Mocznica :/ wet powiedzial ze musial ja kleszcz ugrysc i za pozno podano leki przeciw babeszjozie , podalem jeszcze witamine c w kroplowce zaczeła siusiac ale 6 dnia pojawily sie wymioty żółcią , zrobilem jej posłanie obok lozka , strasznie piszczała cienkim glosem , welfornu juz krwawil a nie mialem serca lać w nia dalej kroplowki bo dostala 4x 0,5 litra i sie bardzo trzesla ,o 3 rano jeszcze oddychala o 4 obudzilem sie i widze ze jej nie ma na poslaniu szybko poszedlem jej szukac lezala w duzym pookoju na boku i niestety nie zyla :( kochalem ja bardzo i chce sie dowiedziec co bylo przyczyna czy kleszcz czy ten adwantix
W piątek po południu było już źle, ledwo chodziła, nie robiła siku. Po zrobieniu 10 kroków musiała się położyć, tak szybko biło jej serce. Przez ostatnie dwa tygodnie dostawała w sumie 80 mg furosemidu, który niezbyt pomagał, w poniedziałek chcieliśmy przejść na digoxin...
W niedzielę rano zrobiła siusiu, ale bardzo niewiele w porównaniu do tego ile od piątku wypiła i ile kroplówek dostała. Od 11:00 zaczęła przeraźliwie piszczeć, nie mogła się podnieść, widać było, że ją bardzo boli. Nasz kochany wet o 18:00 otworzył dla nas gabinet, proponował jeszcze dożylnie furosemid, ale nie miałam serca jej już męczyć... Osłuchał ją, serce biło już z ledwością, zbierała jej się woda w brzuchu. Po prostu czułam, że to jej czas i trzeba już odpuścić... Mam nadzieję, że przez te 4,5 miesiąca zrobiliśmy wszystko co tylko było możliwe...[/quote]
Podałem 13,5 rocznej suczce Pitbull Red nouse Adwantix w kroplach jechała na mazury , rano nie dała rady chodzic ,pierwsza mysl ,ze to te felerne krople przeciw kleszczowe ,miała żołte oczy ,nie jadła prawie nic przez 3 dni i ledwo chodzila ,5 dni kroplowek było coraz gorzej Kreatynina rosła i Mocznica :/ wet powiedzial ze musial ja kleszcz ugrysc i za pozno podano leki przeciw babeszjozie , podalem jeszcze witamine c w kroplowce zaczeła siusiac ale 6 dnia pojawily sie wymioty żółcią , zrobilem jej posłanie obok lozka , strasznie piszczała cienkim glosem , welfornu juz krwawil a nie mialem serca lać w nia dalej kroplowki bo dostala 4x 0,5 litra i sie bardzo trzesla ,o 3 rano jeszcze oddychala o 4 obudzilem sie i widze ze jej nie ma na poslaniu szybko poszedlem jej szukac lezala w duzym pookoju na boku i niestety nie zyla :( kochalem ja bardzo i chce sie dowiedziec co bylo przyczyna czy kleszcz czy ten adwantix