wilczy apetyt?
Mój też się zrobił taki okropny żarłok, podobnie jak wszystkie służbowe koty w pracy. Właściwie jedzenie to jest ich główne zajęcie, z małymi przerwami na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Nawet jedną z naszych zakładowch koteczek zaczęłam podejrzewać o ciążę, chociaż jest po sterylce - taka jest okrąglutka. Czyżby futrzaki przeczuwając wyjątkowo długą i mroźną zimę gromadziły już zapasy? Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć
Coś w tym jest ATO Moje MP3 też wcinają aż miłe
Atko nie strasz!! .ATA pisze:Czyżby futrzaki przeczuwając wyjątkowo długą i mroźną zimę gromadziły już zapasy? Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć
Moją niunieńkę też ciężko odgonić od miseczki - zmiata wszystko aż miło - myślałam już, że ktoś mi kotka podmienił, bo karmę dostaje tę samą. Zaczyna powolutku okrągleć i obrastać tłuszczykiem, ale jakoś nie skojarzyłam tego obżarstwa z długą i mroźną zimą, którą wszyscy straszą
Obyś była złym prorokiem
Ulla, nie martw się. Pogadniaj trochę kociczkę codziennie i nie będzie tłuszczyku. A może drugi kotek do towarzystwa rozwiązałby sprawę? Od kiedy mam trzy problemu z wagą u nich nie zauważam. Czasami tylko mieszkanie wygląda jak po przejściu tornada, ale przynajmniej nie muszę misek chować
U mnie też coś na rzeczy z tym jedzeniem, bo suchego jedzonka może zostać pochłonięta dowolna ilość. Jak tylko wyciągam opakowanie, już mam asystę. Ja akurat wolałabym taki napad na coś bardziej wilgotnego , no ale trudno się mówi.
Na szczęście nie martwi mnie ten apetyt, bo to jeszcze taki dzieciak, a poza tym jak sobie ufunduje trochę ruchu, to tak jak Iza pisała, mamy jak po tornadzie: tu obdarta firanka, tam zwalony kwiatek, albo wywleczone zabawki. Jakbym miała taką Lunę razy 3 to chyba obrazy by ze ścian spadały
Na szczęście nie martwi mnie ten apetyt, bo to jeszcze taki dzieciak, a poza tym jak sobie ufunduje trochę ruchu, to tak jak Iza pisała, mamy jak po tornadzie: tu obdarta firanka, tam zwalony kwiatek, albo wywleczone zabawki. Jakbym miała taką Lunę razy 3 to chyba obrazy by ze ścian spadały
U mnie jeszcze żaden nie spadł (tfutfu), ale zakusy na zwalenie już były i to nie razAnnie pisze:... Jakbym miała taką Lunę razy 3 to chyba obrazy by ze ścian spadały
Ja akurat wolałabym taki napad na coś bardziej wilgotnego , no ale trudno się mówi.
Moja to sie nawet mokrego nie tknie. Czasem surowe mięso czy ryba. Czasem mleko. A tak tylko suche.
Oby w tym obzarstwie nie chodziło o ostra zime.
Moja to sie nawet mokrego nie tknie. Czasem surowe mięso czy ryba. Czasem mleko. A tak tylko suche.
Oby w tym obzarstwie nie chodziło o ostra zime.
Izuniu, nie chodzi mi o tłuszczyk mojej niunieńki, bo fakt, że je, jedynie mnie cieszy, gdyż zaliczyłabym ją do strasznych niejadkówIza-Erin pisze:Ulla, nie martw się. Pogadniaj trochę kociczkę codziennie i nie będzie tłuszczyku. A może drugi kotek do towarzystwa rozwiązałby sprawę?
Zaniepokoily mnie proproctwa ATY o długiej i mrożnej zimie .
Ja tak STRASZNIE nienawidzę zimna :(:( - czuję się dobrze w temperaturze od 25 st. wzwyż ; poniżej moje siły witalne obumierają .
Co do drugiego kotka, to już gdzieś pisałam na tym forum, że moja Perełeńka raczej nie zaakceptuje innego kotka w domu . Traktuje mnie jak swoją własność i syczy nawet na kotka mojej mamy, który jest przyjaźnie do niej nastawiony .
Wydaje mi się, że wychowałam ją na małą egoistkę , a do tego słoneczko moje ma charakterek...
Ullu, ja mam to samo z Pysią. Pucusia jakoś szybko zaakcpetowała, ale na Ptysia syczy i burczy przy każdej okazji, a niekiedy potrafi mu nawet dać niezłego łupnia
Ulla ja też BARDZO, BARDZO kocham słoneczko i upały. Mogę wtedy góry przenosić. A zimę to najchętniej bym przespała (jak niedźwiedź)Ulla pisze: Zaniepokoily mnie proproctwa ATY o długiej i mrożnej zimie .
Ja tak STRASZNIE nienawidzę zimna :(:( - czuję się dobrze w temperaturze od 25 st. wzwyż ; poniżej moje siły witalne obumierają .
To ja jestem jakaś inna Mnie zima nie przeszkadza, nawet lubię. A jak do tego jeszcze się ładne dni trafią, ze świeci słonko i jest śnieg, to uwielbiam wręcz. A lato, to tak max do +25 i starczy. Może wynika to z tego, że przez kilka ostatnich lat musiałam upalny czas spędzać w mieście, gdzie +30 i więcej jest nie do wytrzymania.
Przy +30 już nie da się więcej zdjąć a przy -20 to dodatkowy sweterek i da się wytrzymać.
No i te rozgrzewające okłady z kota po powrocie do domu
Przy +30 już nie da się więcej zdjąć a przy -20 to dodatkowy sweterek i da się wytrzymać.
No i te rozgrzewające okłady z kota po powrocie do domu
Ostatnio zmieniony 11 listopada 2007, 12:20 przez Annie, łącznie zmieniany 1 raz.
A ja gdyby tylko było można - najchętniej przeniósłbym się od października do kwietnia np. do Australii (ech marzenia) bo też nie znoszę szarzyzny i zimna brrr!!!
No i w końcu zobaczyłbym też w naturze rozbrajające mnie "misie" koala
Annie szczerze podziwiam Cię za tę miłość do zimy
No i w końcu zobaczyłbym też w naturze rozbrajające mnie "misie" koala
Annie szczerze podziwiam Cię za tę miłość do zimy
A ja Ci zazdroszczę zimy nad morzem Nie widziałam na własne oczy, ale mówią, ze jest pięknie.Borysek pisze: Annie szczerze podziwiam Cię za tę miłość do zimy
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości