Z opisu na stronce wynika, że tą pastą nie myje się zębów, tylko smaruje, a kot spokojnie może ją jeść.
Nie bardzo rozumiem jak to dziala w takim razie.
Nawracający kamien, choroba dziąseł
juz dawno nie daje-skonczyl sie to raz, a dwa-Mamba nie moze
dawalam pare miesiecy, bo jadly niechetnie, poza tym dostawaly tez paste do zebow, wiec trudno mi ocenic, czy cos daje-obie mialy troche nalotu na klach, a teraz maja sliczne, biale-ale czyja to zasluga to nie wiem??
dawalam pare miesiecy, bo jadly niechetnie, poza tym dostawaly tez paste do zebow, wiec trudno mi ocenic, czy cos daje-obie mialy troche nalotu na klach, a teraz maja sliczne, biale-ale czyja to zasluga to nie wiem??
Z moich i zenkowych (kot) doświadczeń wynika, że pasta raczej słabo działa (w Zenka mordce). Gruba warstwa osadu jest na jego zębach już po dwóch dniach od szorowania. Aby nie dopuścić do utworzenia się kamienia systematycznie szoruje jego zęby. Najpierw skrobiemy osad wykałaczką aby wydobyć go z zakamarków a potem czyszczę patyczkami do uszu. Na koniec patyczkiem rozprowadzam na zębach pastę. W przypadku górnych zębów działa. Z dolnymi jest gorzej, bo mimo, że Zenek "pozwala" na mycie to rozwarcie mu paszczy graniczy z cudem i do ostatnich dolnych nie ma się jak dostać. Czasem poprawiam mała szczoteczką dla dzieci.
U mnie kamień w grę nie wchodzi, bo koty dostają domieszkę Orala. Chodzi mi raczej o odświeżenie pycha, że się tak wyrażę. I o poprawę stanu zębów jako taką, w sensie: białe i zdrowe.
Swoją drogą - co je kot, który po dwóch dniach już ma na zębach osad?
Swoją drogą - co je kot, który po dwóch dniach już ma na zębach osad?