Tak, dzięki. Rana się wreszcie wygoiła (wodo utleniona i rivanol pomogły), szwy wyjęte i czekamy aż odrośnie wygolona sierść.
Martwię się tylko, bo dziś Bunia zdecydowanie bardziej osowiała i gorzej je. Miejmy nadzieję , że tylko chwilowo. Jestem już okropnie przewrażliwiona, i gdy Bunia ma gorszy dzień, zaczynam wpadać trochę w panikę. Okropnie sie boję tego "końca", który może nadejść w każdej chwili. Mąż wyciągnął ją teraz na spacer na ulubioną łąkę - mam nadzieję, że to ją rozrusza, a jak wróci, to zje z apetytem kolację.