po 150 zł każde PCR a nie pseudo teścik z lodówki wetabiedronka87 pisze:... badania FiV, FiP,FeLV itp. to koszt około 50zł za każde. .....
Krycie kotki przebieg procedury
Na początek: Nie popieram pseudohodowli.sunshain pisze:po 150 zł każde PCR a nie pseudo teścik z lodówki wetabiedronka87 pisze:... badania FiV, FiP,FeLV itp. to koszt około 50zł za każde. .....
Znam takie hodowle, gdzie stosuje się takie właśnie teściki, w dodatku o kończącym się terminie ważności. Kociak na kolanka kosztuje tam 1500, hodowlany jeszcze więcej. Znam hodowlę, gdzie nagle odchodzą kociaki, nawet po dwa z miotu, bo np. podobno serduszko nie wytrzymało , albo nie wiadomo dlaczego w wieku 8 m-cy. Dobrze, że jeszcze nie w nowym domu, ale to wcale nie powinno się zdarzyć. Przecież zwierzę z uczciwej, zarejestrowanej, (a o takich mówię), hodowli jest wolne od chorób i wad genetycznych. Niedawno poznałam osobę, która straciła cudownego, niespełna trzyletniego syberyjczyka, z renomowanej hodowli (1500), ktory nagle umarł z powodu cardiomiopatii przerostowej. Znam hodowlę, gdzie rodowodowy 8-miesięczny kocurek umarł na nowotwór. Pytam więc, jaką mam gwarancję, że kupując rodowodowego kociaka na kolanka, za 1500zł uniknę takich niespodzianek?
I jeszcze jedna sprawa. Miłość hodowców do kotów. Na pewno wśród hodowców jest wielu prawdziwych miłośników. Nie mam zamiaru nikogo atakować, żeby nie było takich zarzutów. Wyrażam tylko swoje wątpliwości.
Byłam w uczciwej, zarejestrowanej hodowli, gdzie podobno bardzo kochają koty. Owszem, kastraty, kotki i kocięta mieszkały razem z ludźmi w mieszkaniu. Ale jak weszłam, to od razu uderzylo mnie, że kocur-reproduktor, jest trzymany oddzielnie w malutkim korytarzyku, mimo ze żadna kotka nie miała rui, bo podobno się z kotkami tłucze. Straszny pieszczoch, garnął się do ludzi. Nie sadzę, żeby był szcześliwy. Na pocieszenie usłyszał „niedługo pójdziesz pod nóż i będziesz miał spokój”. Planowali zamknąć hodowlę, bo nie szło, ale w końcu udało się sprzedać zaległe kociaki i hodowla przedłużyła się jeszcze o ponad rok.
Druga sprawa. We wrześniu ub.r. specjalnie wybrałam się do W-wy w takim terminie, aby zaliczyć wreszcie wystawę kotów rasowych. Byłam pierwszy raz, ale byłam bardzo rozczarowana. Dość szybko wyszłam, a planowałam 2 dni. Kotami byłam zachwycona, głównie MCO, bo było ich najwięcej, ale przede wszystkim było mi ich żal. Owszem, były takie, które się bawiły, szczególnie młode lub spały, ale większość była jakby otumaniona, albo zestresowana. Niektóre wręcz się trzęsły. Poza tym 2 dni, po tyle godzin w klatce, gdzie jednocześnie legowisko, miska i kuweta. Pełno innych kotów za ścianą, obcych ludzi, hałas i światła. Ja nigdy nie naraziłabym na coś podobnego swoich kotów. Jakoś nie mogę dopatrzeć się w tym miłości do tych wspaniałych zwierząt. Przecież hodowcy, jak mało kto znają psychikę kota i wiedza jak wrażliwe są to zwierzęta i jak nienaturalna i stresująca to dla nich sytuacja. Wiec, o czyje dobro, lub czyj interes, albo zaspokojenie czyjej próżności tu chodzi, bo na pewno nie kociej.
Dodam, że nie miałam sumienia robić zdjęć. Były ze mną dwie osoby, które nic wspólnego z kotami nie mają i ich odczucia były podobne., bo ja może jestem przewrażliwiona. Albo po prostu inaczej pojmuję miłość do kotów. Pseudohodowli tez nie popieram.
rodowód to nie świadectwo zdrowiaEsme pisze:.... Przecież zwierzę z uczciwej, zarejestrowanej, (a o takich mówię), hodowli jest wolne od chorób i wad genetycznych. ......
kota dostajesz zdrowego na podstawie badania lekarza, gen testy na HCM są niewiarygodne ponieważ osobniki N/N też chorują można zrobić echo serca - tu odpowiedni wiek kota
nie da się zrobić badań, testów i powiedzieć, że kociak jest wolny od wad genetycznych
znani są przodkowie i można wywnioskować co "się niesie"
tak tak rodowód to nie świadectwo zdrowia to dlaczego większość hodowli wciska ludziom że kot u nich kupiony będzie zdrowy i wolny od wad genetycznych? przede wszystkim chodzi mi o to drugie. To ma byc właśnie jeden z argumentów za tym żeby kupić kota w hodowli. Taki to on wolny od wad genetycznych że później się okazuje że kociak którego mamy ma kardiomiopatię lub dysplazję. Mam sąsiadkę, która ma właśnie takiego brytyjczyka. A tu cytat z jednej z hodowli zarejestrowanych i tego typu rzeczy można przeczytać na większości stron hodowli: "Założeniem mojej hodowli jest takie planowanie kojarzeń, aby nowo narodzone kociaki były przede wszystkim zdrowe, wolne od wad genetycznych i lubiące kontakt z człowiekiem." Czy nie jest to pewnego rodzaju zapewnienie, że nasz kot będzie idealny?
sunshain jeśli chodzi o te tak zwane pseudo teściki, o których piszesz to dasz sobie rękę uciąć, że żadna hodowla ich nie wykonuje?? Ja bym się nie upierała przy jednym i nie broniła zażarcie jednego. Też nie popieram pseudo hodowli ale pisząc to co piszę mam głównie na myśli to, że ludzie są różni i różnie podchodzą do sprawy i zarejestrowana hodowla wcale nie jest 100% gwarancja na to, że wszystko jest w niej ok. Jest to pewniejsze źródło owszem ale ja bym się nie upierała co do wspaniałości i niezawodności hodowli. Znam hodowlę Zarejestrowaną! gdzie kojarzono ze sobą koty spokrewnione! To chyba nie jest ok . Nie ma ludzi idealnych, bez wad i nie popełniających w życiu głupot!
sunshain jeśli chodzi o te tak zwane pseudo teściki, o których piszesz to dasz sobie rękę uciąć, że żadna hodowla ich nie wykonuje?? Ja bym się nie upierała przy jednym i nie broniła zażarcie jednego. Też nie popieram pseudo hodowli ale pisząc to co piszę mam głównie na myśli to, że ludzie są różni i różnie podchodzą do sprawy i zarejestrowana hodowla wcale nie jest 100% gwarancja na to, że wszystko jest w niej ok. Jest to pewniejsze źródło owszem ale ja bym się nie upierała co do wspaniałości i niezawodności hodowli. Znam hodowlę Zarejestrowaną! gdzie kojarzono ze sobą koty spokrewnione! To chyba nie jest ok . Nie ma ludzi idealnych, bez wad i nie popełniających w życiu głupot!
Zgadzam się z tym, co pisze Hedwa. To wmawianie czegoś, czego nikt jest w stanie zagwarantować, jest zwyczajnym naciągactwem, a prawie w każdym artykule z cyklu "Rasowy = Rodowodowy" można to przeczytać i nie tylko to. Dlaczego rasowy = rodowodowy? Przecież np. takie rasy, jak MCO, norweski czy syberyjski, to rasy, w ktorych powstanie nie ingerował człowiek. One kiedyś nigdzie nie były zarejestrowane. Czy nie były rasowe? Dopiero pewna grupa ludzi uzurpowala sobie prawo do decydowania, czy kot jest rasowy czy nie. Jak zwykle człowiek miesza w naturze i chce wszystkim rządzić.
Jeszcze raz powiem, że nie popieram pseudohodowli, ale nie popieram również zarejestrowanych hodowli. Dlaczego ktoś, kogo nie stać na kupno kota z rodowodem, nie może mieć kota o jakim marzy, czyli w typie danej rasy? Niejednokrotnie taka osoba jest lepszym opiekunem niż ktoś, kto kupuje kota danej rasy, bo taka moda, bo jest zwyczajnym snobem i kot ma być ozdobą mieszkania. Ja sama mogę służyć za przykład. Mogę sobie pomarzyć o takim rodowodowym MCO (i marzę), ale moim kotom niczego nie brakuje. Mają odpowiednio przystosowane mieszkanie, balkon. Nie jedzą "marketówek", musi być czas na zabawę, na pielęgnację. Po pomoc wterynaryjną jeżdżę, jak trzeba (a trzeba) do innych miast, bo mieszkam na zdechłej prowincji. Oboje z mężem traktujemy je, jak dzieci. Dobrze, że czasem nikt tego nie widzi i nie słyszy
Dlaczego koty w typie danej rasy, mają byc tylko dla bogatych? Dlaczego jesli ktoś szuka kota wyglądającego jak np. syberyjczyk, to zaraz mu wszyscy doradzają, żeby wziął ze schroniska, czy z ulicy i jeszcze piszą, że w ten sposób zaoszczędzi pieniądze. Z całym szacunkiem, ale wtedy dopiero trzeba mieć pieniądze i jeszcze do tego byc odpornym psychicznie. Coś o tym wiem, bo też przygarnęłam kota, ktory jest najkochańszy na świecie, ale kosztuje mnie to pieniędzy i niestety zdrowia, bo jak choruje, to ja razem z nim. Czy w zwiazku z tym nie miałam prawa marzyć o kudłatym kocie, nie z pseudohodowli, ale bez rodowodu? Na szczescie udało mi się marzenie spełnić i mam śliczną kochaną syberyjkę, bez rodowodu.
Jeszcze raz powiem, że nie popieram pseudohodowli, ale nie popieram również zarejestrowanych hodowli. Dlaczego ktoś, kogo nie stać na kupno kota z rodowodem, nie może mieć kota o jakim marzy, czyli w typie danej rasy? Niejednokrotnie taka osoba jest lepszym opiekunem niż ktoś, kto kupuje kota danej rasy, bo taka moda, bo jest zwyczajnym snobem i kot ma być ozdobą mieszkania. Ja sama mogę służyć za przykład. Mogę sobie pomarzyć o takim rodowodowym MCO (i marzę), ale moim kotom niczego nie brakuje. Mają odpowiednio przystosowane mieszkanie, balkon. Nie jedzą "marketówek", musi być czas na zabawę, na pielęgnację. Po pomoc wterynaryjną jeżdżę, jak trzeba (a trzeba) do innych miast, bo mieszkam na zdechłej prowincji. Oboje z mężem traktujemy je, jak dzieci. Dobrze, że czasem nikt tego nie widzi i nie słyszy
Dlaczego koty w typie danej rasy, mają byc tylko dla bogatych? Dlaczego jesli ktoś szuka kota wyglądającego jak np. syberyjczyk, to zaraz mu wszyscy doradzają, żeby wziął ze schroniska, czy z ulicy i jeszcze piszą, że w ten sposób zaoszczędzi pieniądze. Z całym szacunkiem, ale wtedy dopiero trzeba mieć pieniądze i jeszcze do tego byc odpornym psychicznie. Coś o tym wiem, bo też przygarnęłam kota, ktory jest najkochańszy na świecie, ale kosztuje mnie to pieniędzy i niestety zdrowia, bo jak choruje, to ja razem z nim. Czy w zwiazku z tym nie miałam prawa marzyć o kudłatym kocie, nie z pseudohodowli, ale bez rodowodu? Na szczescie udało mi się marzenie spełnić i mam śliczną kochaną syberyjkę, bez rodowodu.
po to każdy z nas ma rozum, że idę i sprawdzam - jak koty mieszkają, jak wyglądają, zaglądam w papiery i podejmuje decyzję
jak mam zastrzeżenia to po to jest klub aby to zgłaszać
------
na miau są MCO do adopcji w dziale hodowcy więc widzisz sama Esme można poczekać i mieć za darmo lub w cenie kastracji a czytając, że masz syberyjkę bez papierów to poparłaś pseudo
jak mam zastrzeżenia to po to jest klub aby to zgłaszać
------
na miau są MCO do adopcji w dziale hodowcy więc widzisz sama Esme można poczekać i mieć za darmo lub w cenie kastracji a czytając, że masz syberyjkę bez papierów to poparłaś pseudo
Dardamell chodzi o chęć posiadania kota takiego jakiego się chce mieć i w jakim się zakochało a nie takiego jakiego można mieć bo jest łatwiej. Chociaż przyznam, że z adopcjami wcale nie jest tak łatwo. Wiele osób za pieniądze jakie musiałyby wydać na spełnienie wymogów ludzi oddających koty do adopcji woli sobie kupić kota niż go adoptować.
Pseudo czy nie pseudo dalej jestem zdania, że to w jakich warunkach hodowane są koty, to czy są zadbane, najedzone, zapewniona jest im opieka weterynarza zależy tylko i wyłącznie od człowieka a nie od tego czy jest zrzeszony w klubie czy nie jest. Jak ktoś kocha zwierzęta i robi coś z zamiłowania to będzie o to zwierze dbał a jak ma w oczach tylko pieniądze co zarzuca się głównie pseudohodowcom choć uważam, że wielu hodowcom też się powinno, to będzie udawał, że o zwierze dba .
Pseudo czy nie pseudo dalej jestem zdania, że to w jakich warunkach hodowane są koty, to czy są zadbane, najedzone, zapewniona jest im opieka weterynarza zależy tylko i wyłącznie od człowieka a nie od tego czy jest zrzeszony w klubie czy nie jest. Jak ktoś kocha zwierzęta i robi coś z zamiłowania to będzie o to zwierze dbał a jak ma w oczach tylko pieniądze co zarzuca się głównie pseudohodowcom choć uważam, że wielu hodowcom też się powinno, to będzie udawał, że o zwierze dba .
Hedwa, Esme, zgadzam się z Wami w 100% !
Niestety wielu hodowców to zwykli rozmnażacze. A że wydają ( raczej sprzedają za duże pieniądze ) kocięta z rodowodem to wcale nie znaczy,ze są one w 100% zdrowe. Często tez zdarza się że trzymają koty w klatkach, a wyeksploatowane kocice oddaja do adopcji. Nigdy tego nie zrozumiem. Jak mozna po kilku latach wspólnego zycia oddać komus swoją ukochaną ( bo hodowcy twierdzą,ze ponad zycie kochają swoje pupile ) kotkę
A ich podstawowy argument to : "kupując kota z hodowli masz gwarancję, że będziesz mieć kota wolnego od wad genetycznych i o sprawdzonej psychice właściwej dla danej rasy " Niestety jest wiele przypadków potwierdzających tezę, że takiej gwarancji nie mamy.
Niestety wielu hodowców to zwykli rozmnażacze. A że wydają ( raczej sprzedają za duże pieniądze ) kocięta z rodowodem to wcale nie znaczy,ze są one w 100% zdrowe. Często tez zdarza się że trzymają koty w klatkach, a wyeksploatowane kocice oddaja do adopcji. Nigdy tego nie zrozumiem. Jak mozna po kilku latach wspólnego zycia oddać komus swoją ukochaną ( bo hodowcy twierdzą,ze ponad zycie kochają swoje pupile ) kotkę
A ich podstawowy argument to : "kupując kota z hodowli masz gwarancję, że będziesz mieć kota wolnego od wad genetycznych i o sprawdzonej psychice właściwej dla danej rasy " Niestety jest wiele przypadków potwierdzających tezę, że takiej gwarancji nie mamy.
trzeba zrozumieć zasadę hodowliasiryś pisze:Hedwa, Esme, zgadzam się z Wami w 100% !
Niestety wielu hodowców to zwykli rozmnażacze. A że wydają ( raczej sprzedają za duże pieniądze ) kocięta z rodowodem to wcale nie znaczy,ze są one w 100% zdrowe. Często tez zdarza się że trzymają koty w klatkach, a wyeksploatowane kocice oddaja do adopcji. Nigdy tego nie zrozumiem. Jak mozna po kilku latach wspólnego zycia oddać komus swoją ukochaną ( bo hodowcy twierdzą,ze ponad zycie kochają swoje pupile ) kotkę
A ich podstawowy argument to : "kupując kota z hodowli masz gwarancję, że będziesz mieć kota wolnego od wad genetycznych i o sprawdzonej psychice właściwej dla danej rasy " Niestety jest wiele przypadków potwierdzających tezę, że takiej gwarancji nie mamy.
hodowla to dążenie do uzyskania osobnika o cechach zbliżonych do wzorca - ideału nie ma
nie da się non stop rozmnażać tych samych kotów ... "za dużo tej samej krwi" (ogólnie rzecz pisząc) trzeba sprowadzać do swojej hodowli nowe osobniki o nowej puli genetycznej, o pewnych pożądanych cechach zew.
a wycofane osobniki szukają nowych domów (nikt nie ma mieszkania czy ogródka że rozciągnie jak gumę) - są rożne zastrzeżenia bo czasem np. kot po kastracji zmienia się pod względem psychicznym i nie może być z innymi kotami
jest to dość kontrowersyjny temat
a czasami taki wykastrowany kot ma pozostać w hodowli ale niestety jest tępiony przez inne osobniki i nie ma wyjścia
ale z drugiej strony można sobie wtedy pozwolić na rasowego np. kota
Sunshain, tak sie składa,że jestem biologiem i zagadnienia z zakresu genetyki są mi znane. Rozumiem zatem zasadę hodowli. I śmiało możesz stosować w swojej wypowiedzi pojęcia puli genowej, heterozygot ( a propos "tej samej krwi").
Ale , jak sama piszesz, zadna hodowla nie da 100% gwarancji,ze "wyprodukuje" ( przepraszam za wyrażenie) kota moich marzeń. I o tym jest właśnie ta dyskusja.
A jeśli chodzi o kastrację. Ja osobiście nie znam przypadku, aby kot po kastracji stracił pozycje w grupie.A miałam wiele kotów i mam mnóstwo znajomych posiadających koty. Pozbywanie się ich przez hodowców to w zdecydowanej większości aspekt ekonomiczny.
Powiem więcej. Moje koty po kastracji sa bardziej charakterne i maja większe zapędy przywódcze niż przed nią.
Ale , jak sama piszesz, zadna hodowla nie da 100% gwarancji,ze "wyprodukuje" ( przepraszam za wyrażenie) kota moich marzeń. I o tym jest właśnie ta dyskusja.
A jeśli chodzi o kastrację. Ja osobiście nie znam przypadku, aby kot po kastracji stracił pozycje w grupie.A miałam wiele kotów i mam mnóstwo znajomych posiadających koty. Pozbywanie się ich przez hodowców to w zdecydowanej większości aspekt ekonomiczny.
Powiem więcej. Moje koty po kastracji sa bardziej charakterne i maja większe zapędy przywódcze niż przed nią.
Mylisz się. Nie kupiłam kotki z pseudohodowli, choć do takich ogłoszeń trafiałam szukając kota. Siedziałam 2 m-ce w internecie, po stracie kotki adoptowanej, która nie pożyła nawet rok. Nie miałam pojecia, że to kociak z jakiejś "łapanki", ktora jak sie potem okazało miała niewydolność nerek i białaczkę. O tym co przeżylam wole nie mówić i mój Kocia również.sunshain pisze:po to każdy z nas ma rozum, że idę i sprawdzam - jak koty mieszkają, jak wyglądają, zaglądam w papiery i podejmuje decyzję
jak mam zastrzeżenia to po to jest klub aby to zgłaszać
------
na miau są MCO do adopcji w dziale hodowcy więc widzisz sama Esme można poczekać i mieć za darmo lub w cenie kastracji a czytając, że masz syberyjkę bez papierów to poparłaś pseudo
Misię odkupiłam od kogoś, miała 15m-cy, kto kupił ją w hodowli, z nieplanowanego miotu. Wiem, wiem, że zaraz bedzie, że to ściema, ale nie wnikam. Babka miała 2 małych dzieci, poszła do pracy i nie miała dla niej czasu. Ja byłam dla kotki raczej zbawieniem, bo nie najlepsze miała tam warunki. Robiłam do niej 2 podejścia (bo ciągle bałam się białaczki), czekała na mnie 3 tyg, wiec pewnie miała być moja. Babka tez na szczęście nie chciała się jej pozbyc za wszelką cenę, nie nadawała się dla dzieci, a ja przypadłam jej do gustu, chociaż najpierw zrezygnowałam. Nie uwazam, że kupując ją poparłam pseudohodowlę. A może dla zasady powinnam zrezygnować ?
Do Dardamell: Nie mówię o tym, że ktoś nie chce wydać 2500zł na kota, tylko zwyczajnie nie może. Nie przyszło ci do głowy, że ktoś może ma takie miesięczne dochody? Ale to nie jest rownoznaczne z tym, że nie zapewni kotu własciwego domu i opieki.
Ostatnio zmieniony 12 kwietnia 2012, 15:23 przez Esme, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko to rozumiem. Tylko niech ktoś taki nie mianuje się miłosnikiem kotów, bo jest zwykłym producentem i handlowcem.sunshain pisze: trzeba zrozumieć zasadę hodowli
hodowla to dążenie do uzyskania osobnika o cechach zbliżonych do wzorca - ideału nie ma
nie da się non stop rozmnażać tych samych kotów ... "za dużo tej samej krwi" (ogólnie rzecz pisząc) trzeba sprowadzać do swojej hodowli nowe osobniki o nowej puli genetycznej, o pewnych pożądanych cechach zew.
a wycofane osobniki szukają nowych domów (nikt nie ma mieszkania czy ogródka że rozciągnie jak gumę) - są rożne zastrzeżenia bo czasem np. kot po kastracji zmienia się pod względem psychicznym i nie może być z innymi kotami
jest to dość kontrowersyjny temat
a czasami taki wykastrowany kot ma pozostać w hodowli ale niestety jest tępiony przez inne osobniki i nie ma wyjścia
ale z drugiej strony można sobie wtedy pozwolić na rasowego np. kota
A może by tak hodowcy kotów, przestali na jakis czas rozmnazac koty, przecież jest ich zatrzęsienie na świecie, a zamiast tego zaczęli tworzyć prywatne schroniska dla bezdomnych kotów w stylu ACPCA. Z pewnością stać ich na to. Przyczyniloby się to w dużym stopniu do ograniczenia bezdomnosci.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości