Oj, nagrabisz sobie, nagrabiszBorysek pisze: Co ja czytam? To jeszcze rudzielec będzie? MP5 to już tylko z niemieckim karabinem maszynowym mnie się kojarzy... Nic tylko się zastrzelić
siatka na okna?????
Kociaste prześliczne , a siatka rzeczywiście świetna. Estetyczna, łatwa do zdejmowania (fajne zaczepy) i sporo przez nią widać. Myślałam, że będzie ograniczać widoczność, a wcale tak nie jest i dodatkowo chroni przed owadami. Naprawdę świetna sprawa - jak mi się moje rozsypią to sobie takie sprawię .
No i nawet wytrzymała ta siateczka bo ta mniejsza kicia to straszna akrobatka i już wisiała na siatce pod sufitem
Na razie co chwilę je kontroluję i patrzę czy coś nie kombinują, ale nie zostawiam okna otwartego jak wychodzę na dłużej. A w sumie w domku siedzę przez większość dnia bo dzidzia w drodze tak że mam je na oku.
Ta szara kicia - Tigra jak była mała to zawisła na uchylonym oknie, dobrze że byłam w domu i tylko jak usłyszałam że się dusi pobiegłam z pokoju do kuchni ją ratować, a po drodze tak się przewróciłam że rękę złamałam... ale dopiero zaczęła mnie boleć jak kicię miałam na rękach ... zaraz potem kupiłam ograniczniki do okien tak ze kotek teraz nie wciśnie głowy...
Na razie co chwilę je kontroluję i patrzę czy coś nie kombinują, ale nie zostawiam okna otwartego jak wychodzę na dłużej. A w sumie w domku siedzę przez większość dnia bo dzidzia w drodze tak że mam je na oku.
Ta szara kicia - Tigra jak była mała to zawisła na uchylonym oknie, dobrze że byłam w domu i tylko jak usłyszałam że się dusi pobiegłam z pokoju do kuchni ją ratować, a po drodze tak się przewróciłam że rękę złamałam... ale dopiero zaczęła mnie boleć jak kicię miałam na rękach ... zaraz potem kupiłam ograniczniki do okien tak ze kotek teraz nie wciśnie głowy...
Nie wszystkie kotki mają tyle szczęścia (Amiki nie miała ) dobrze, że byłaś w pobliżu. To jeszcze jedna przestroga dla tych, którzy lekceważą to niebezpieczeństwo - jest naprawdę realne. No i dobrze, że masz te ograniczniki, bo teraz na pewno nie powinnaś się stresować i łamać sobie czegokolwiek GRATULUJĘ!
Moja Pysia (nawiasem mówiąc wypisz-wymaluj Twoja Tigra) też kiedyś próbowała nawiać przez uchylone ukosnie okno. Dobrze, że byłam akurat w pokoju i też rzuciłam się niemal szczupakiem do okna. Skończyło się na podrapanych rękach, bo moja agentka za wszelką cenę chciała się wyrwac na wolność. Ciekawe, że kiedy próbuję z nią wychodzić na spacery od razu chce do domu. Ach, ta kobieca naturaZvirka pisze: Ta szara kicia - Tigra jak była mała to zawisła na uchylonym oknie, dobrze że byłam w domu i tylko jak usłyszałam że się dusi pobiegłam z pokoju do kuchni ją ratować, a po drodze tak się przewróciłam że rękę złamałam... ale dopiero zaczęła mnie boleć jak kicię miałam na rękach ... zaraz potem kupiłam ograniczniki do okien tak ze kotek teraz nie wciśnie głowy...
a moja kicia calkowicie ignoruje uchylone okno, czasem tylko sie zbliza i wdycha powietrze. siatki mam miec takie same- aluminiowe. troche jestem przywolniona bo jak sie juz dowiedzialam co i jak to postanowilam poczekac do wiosny. ale teraz to juz kwestia dni, bo okna wymierzone....zastanawiam sie czy zakladac na wszystkie te moskietery....
jeju Amika, nie wiedzialam ze mialas taki wypadek ( tzn Twoj Kot), wspolczuje....
a to co napisala Zvirka to rzeczywiscie stresujące nawet jak sie czyta:/ ale za to gratuluje zachowania zimnej krwi, pomimo zlamania reki, zdazylas ja uratowac...ja mam gorzej, bo jak sie dzieje Kici cos zlego to ostatnio staje jak wryta i nie wiem co robic...kiedys sie rozpedzila i walnela glóweczką o kant tak mocno, ze zaraz po tym zwymiotowala...nie pisalam tego na forum, bo nic sie ostatecznie nie stalo....ale tak bardzo sie wystraszylam wtedy, ze chyba nawet bardziej niz ostatnim razem jak ją przygniotlam materacem....
nienawidze tych wszyskich kocich wypadkow...czlowiek sie stara jak moze, a i tak nigdy nie wiadomo://///
jeju Amika, nie wiedzialam ze mialas taki wypadek ( tzn Twoj Kot), wspolczuje....
a to co napisala Zvirka to rzeczywiscie stresujące nawet jak sie czyta:/ ale za to gratuluje zachowania zimnej krwi, pomimo zlamania reki, zdazylas ja uratowac...ja mam gorzej, bo jak sie dzieje Kici cos zlego to ostatnio staje jak wryta i nie wiem co robic...kiedys sie rozpedzila i walnela glóweczką o kant tak mocno, ze zaraz po tym zwymiotowala...nie pisalam tego na forum, bo nic sie ostatecznie nie stalo....ale tak bardzo sie wystraszylam wtedy, ze chyba nawet bardziej niz ostatnim razem jak ją przygniotlam materacem....
nienawidze tych wszyskich kocich wypadkow...czlowiek sie stara jak moze, a i tak nigdy nie wiadomo://///
Doskonale Cie rozumiem Aniu. Ja na okna uważam i musiałam "przeszkolić" sąsiadkę, żeby nie uchylała ich więcej niż ja to robię (mam zablokowane bardzo silnymi skórzanymi paskami i uchylają się tylko, tylko - i nigdy nie zostawiam otwartych kiedy wychodzę, nawet wyrzucić śmieci). Co prawda mieszkam na parterze, więc nie jest bardzo wysoko, ale mogłabym się mocno zezłościć na sąsiadkę gdyby coś się stało moim kociom
Ostatnio mam za to inny problem - kiedy wyjmuję pościel przed posłaniem łóżka, natychmiast Pucuś próbuje dostać się do pojemnika na pościel, a jednoczęsnie Ptyś-klusek wskakuje na pokrywę całym impetem i musze uważać, żeby brata nie przydusił. Trzaba mieć oczy wkoło głowy
Ostatnio mam za to inny problem - kiedy wyjmuję pościel przed posłaniem łóżka, natychmiast Pucuś próbuje dostać się do pojemnika na pościel, a jednoczęsnie Ptyś-klusek wskakuje na pokrywę całym impetem i musze uważać, żeby brata nie przydusił. Trzaba mieć oczy wkoło głowy
Aniu, nie chcę Cię straszyć, ale czasem tak jak i u ludzi, takie wypadki odzywają się w późniejszych latach. Mam nadzieję, że u Was to się nie zdarzy (puk..puk..), ale w razie jakichś dziwnych zachowań czy niedyspozycji kotki, pamiętaj poinformować o tym ze szczegółami weta.
Zadzonilam po tym wydarzeniu do weta. Sprawdzilam czy slyszy, reaguje na bodżce, itd. Wiem ze uderzenia w glowe tak jak u ludzi to powazna sprawa. To bylo z 2 miesiace temu, ale jak sobie o tym przypomne to mnie ciarki przechodzą. Mała bawiła się w najlepsze, wskoczyła z rozbiegu na reklamówke na ktorej z mega rozpędem przejechała przez przedpokoj i uderzyla w kant szafy...zauwazylam ze teraz uwaza na to miejsce, i zawsze sie tam zatrzymuje...
najgorsze ze tego nie dalo sie uniknac....
licze na to ze juz nic sie nie odezwie, skoro obylo sie bez objawow wstrzasnienia mozgu, choc mam swiadomosc jakie to niebezpieczne.
Iza, mnie jest cieżko upilnować jednego kota ktory włazi pod materac kiedy tylko go podniose, a przy tym ledwo go utrzymuje (materac) bo jets cholernie ciezki i wielki...2 kociakow bym nie dala rady upilnowac, a co dopiero 4rech....a jak tam Pumus- zostaje z Toba?
najgorsze ze tego nie dalo sie uniknac....
licze na to ze juz nic sie nie odezwie, skoro obylo sie bez objawow wstrzasnienia mozgu, choc mam swiadomosc jakie to niebezpieczne.
Iza, mnie jest cieżko upilnować jednego kota ktory włazi pod materac kiedy tylko go podniose, a przy tym ledwo go utrzymuje (materac) bo jets cholernie ciezki i wielki...2 kociakow bym nie dala rady upilnowac, a co dopiero 4rech....a jak tam Pumus- zostaje z Toba?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości