Myślęże warto zaufać specjalistom. Studiowali przez lata, zdobywali doświadczenie, pewnie niektórzy z nich sami prowadzili badania...
Ja nie mam pojęcia w tej materii więc polegam na opinii posiadaczy kotów czy psów, pytam lekarzy jak odnoszą się do danej kwestii. Oczywiście wszystko sobie można dzielić przez dwa, można zawierzyć temu czy innemu wetowi- wiadomo że chodzi o dobro naszych zwierzaków.
Ja chcąc jak najlepiej dla naszej małej popytałam ludzi z mojej okolicy co sądzą o tym czy innym lekarzu... Osoba już wybrana- polecona przez hodowce.
Z suczką nie miałam żadnych dylematów, teraz mam zadowolonego psa a sama spokojną głowę. Zapewniam iż "zalekowanie" zwierzęcia przy każdej rujce czy cieczce na pewno po latach odbije się na jego zdrowiu. Korzyści ze sterylizacji na pewno jest więcej niż strat. Pewnie jest jakiś % gdzie zabieg zakończył się powikłaniami i ich konsekwencjami. Myślę jednak że nie trzeba być czarnowidzem i być dobrej myśli, i przekonanym o słuszności zabiegu.
Sterylizacja kotki, prosze o rade.
Martynus pisze:Myślęże warto zaufać specjalistom. Studiowali przez lata, zdobywali doświadczenie, pewnie niektórzy z nich sami prowadzili badania...
Ja nie mam pojęcia w tej materii więc polegam na opinii posiadaczy kotów czy psów, pytam lekarzy jak odnoszą się do danej kwestii. Oczywiście wszystko sobie można dzielić przez dwa, można zawierzyć temu czy innemu wetowi- wiadomo że chodzi o dobro naszych zwierzaków.
Ja chcąc jak najlepiej dla naszej małej popytałam ludzi z mojej okolicy co sądzą o tym czy innym lekarzu... Osoba już wybrana- polecona przez hodowce.
Z suczką nie miałam żadnych dylematów, teraz mam zadowolonego psa a sama spokojną głowę. Zapewniam iż "zalekowanie" zwierzęcia przy każdej rujce czy cieczce na pewno po latach odbije się na jego zdrowiu a nie mamy pewności że zwierz nam nie zwieje i nie przyniesie do domu tzw przychówku .
no właśnie nie jest powiedziane,a specjalistom to ja nie wierzę bo są też "specjaliści"
Czasami są posiadacze zwierząt którzy myślą że są najmądrzejsi i swoje rady wciskają na siłę nie mając podstaw,dowodów...
Mój kot ma 10 lat i nigdy mi nie chorowała więc dlatego pytam,nikt nie kazał mi jej sterylizować,jest okazem zdrowia a nie powiem jak wielu "karmię RC" bo nie karmię,gdyby ta karma była najlepsza to moze jeszcze ale próbowałam ją testować ale przestałam gdy mój kot zaczął robić plackowate i śmierdzące kupy,kota jedynie szczepię i odrobaczam i jest zdrowa.
Jej córka bo adoptowałam matkę z córką ma 6 lat i jej też nie sterylizowałam.Nie wychodzą,jeśli ktoś pilnuje kota/kotów to jak mają uciec,mam siatki w oknach,wychodzą na zabezpieczony balkon i nie wyobrażam sobie którędy by miały uciec i przyjsć z brzuchem
Gosiaczekk Twoja kotka może być zdrowa a ktoś inny może mieć kotkę, która nie będąc poddana zabiegowi sterylizacji dostanie ropomacicza. Ja wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż później leczyć. Skoro kotka nie ma mieć młodych to po co jej te rujki? Zbyt częste rujkowanie też prowadzi do zachorowań. Czasem koty późno dają oznaki zachorowania, może się okazać, że zbyt późno... Myślę, że wszystkie te %, o których piszesz opierają się na badaniach i nie są to informacje wyssane z palca. Karma akurat nie ma nic wspólnego z chorobami macicy czy rakiem jajników, cystami... Kotka w rui cierpi. Jeśli nie następuje owulacja i zapłodnienie, to ruje stają się coraz dłuższe, aż przeradzają się w stan permanentny. Prowadzi to do ropomacicza. Moja jedna kotka miała ogromne cysty na jajnikach i o tym, że je miała dowiedzieliśmy się dopiero po zabiegu kastracji. Skoro specjalistom nie wierzysz to komu? Sobie?
Czasem wystarczy chwila nieuwagi pomimo tego iż nam się wydaje, że dobrze pilnujemy kota. Ktoś do nas przyjdzie dajmy na to listonosz, zostawimy uchylone drzwi i kotka to wykorzysta zwłaszcza jeśli ma ruję bo wtedy wyjątkowo bardzo zależy jej na tym, żeby się wyrwać z domu. Czasem zapomnimy zamknąć okno... To, że do tej pory udawało nam się zapobiec ucieczce kota nie oznacza, ze nie przyjdzie taki dzień, w którym się zagapimy .
PS. myślałam, że do adopcji oddaje się wykastrowane koty lub kastracja jest warunkiem adopcji
Czasem wystarczy chwila nieuwagi pomimo tego iż nam się wydaje, że dobrze pilnujemy kota. Ktoś do nas przyjdzie dajmy na to listonosz, zostawimy uchylone drzwi i kotka to wykorzysta zwłaszcza jeśli ma ruję bo wtedy wyjątkowo bardzo zależy jej na tym, żeby się wyrwać z domu. Czasem zapomnimy zamknąć okno... To, że do tej pory udawało nam się zapobiec ucieczce kota nie oznacza, ze nie przyjdzie taki dzień, w którym się zagapimy .
PS. myślałam, że do adopcji oddaje się wykastrowane koty lub kastracja jest warunkiem adopcji
Ja zdecydowałam się na sterylizacje bo nie mogłam znieść tego jak bardzo ciężko to przechodziła. Czasem miałam wrażenie że to nie rujka tylko jakaś ciężka choroba. Decyzja już zapadła i wierzę że wszystko będzie ok.
Hedwa
Masz taką lekkość przelewania myśli "na papier"... . W sumie mogę się dopisać do Twojego posta bo o to samo mi chodziło
Hedwa
Masz taką lekkość przelewania myśli "na papier"... . W sumie mogę się dopisać do Twojego posta bo o to samo mi chodziło
to po prostu przypadek a nie przyczyna braku sterylizacji,ludzie dzieci szczepią a chorują a inni nie i nie chorują...więc to tylko przypadki,ludzie dbają o prawidłowe żywienie dzieci i chorują a są dzieci jedzące przysłowiowy syf a są zdroweHedwa pisze:Gosiaczekk Twoja kotka może być zdrowa a ktoś inny może mieć kotkę, która nie będąc poddana zabiegowi sterylizacji dostanie ropomacicza. Ja wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż później leczyć. Skoro kotka nie ma mieć młodych to po co jej te rujki? Zbyt częste rujkowanie też prowadzi do zachorowań. Czasem koty późno dają oznaki zachorowania, może się okazać, że zbyt późno... Myślę, że wszystkie te %, o których piszesz opierają się na badaniach i nie są to informacje wyssane z palca. Karma akurat nie ma nic wspólnego z chorobami macicy czy rakiem jajników, cystami... Kotka w rui cierpi. Jeśli nie następuje owulacja i zapłodnienie, to ruje stają się coraz dłuższe, aż przeradzają się w stan permanentny. Prowadzi to do ropomacicza. Moja jedna kotka miała ogromne cysty na jajnikach i o tym, że je miała dowiedzieliśmy się dopiero po zabiegu kastracji. Skoro specjalistom nie wierzysz to komu? Sobie?
Czasem wystarczy chwila nieuwagi pomimo tego iż nam się wydaje, że dobrze pilnujemy kota. Ktoś do nas przyjdzie dajmy na to listonosz, zostawimy uchylone drzwi i kotka to wykorzysta zwłaszcza jeśli ma ruję bo wtedy wyjątkowo bardzo zależy jej na tym, żeby się wyrwać z domu. Czasem zapomnimy zamknąć okno... To, że do tej pory udawało nam się zapobiec ucieczce kota nie oznacza, ze nie przyjdzie taki dzień, w którym się zagapimy .
PS. myślałam, że do adopcji oddaje się wykastrowane koty lub kastracja jest warunkiem adopcji
Wg mnie to przypadki,wady genetyczne moga się pojawić u każdego zwierzaka nawet z najlepszej hodowli,gdzieś pisałaś o amstaffach o ile się nie mylę słyszałaś moze o psie Big Tex ? niby najlepsze geny a mnóstwo jego dzieci z alergiami i innymi choróbskami było.
Zapoobiec się nie da niczemu,mam odmienne zdanie od Ciebie bo skłaniam się ku temu że to są tendencje do pewnych chorób,bo to najczęściej spotyka się u kotów
u ludzi np.nie ejst często spotykane zapalenie opon mózgowych,ale wszelkie alergie,przerost drożdżaków jelit u dzieci,autyzm i wiele innych u ludzi składa sie to na wiele czynników
u dużych psów skręt jelit czy żołądka,już nie pamiętam co to było
szczury-guzy...
Teraz już wiesz w aki sposób myślę ?
A co powiesz na hodowle,rozmnażają zwierzęta więc są podatne na ropomacicze i inne choroby...myślisz że jak wyleczą to kończą rozród ? ja wątpie i tak przechodzą tendencje dalej
to nie myśl bo wierzyłaś w fikcje znam wiele osób którzy adoptowali zwierzęta bywało że kastracja/sterylizacja była obowiązkiem adopcji ale chyba nikt tego nigdy nie sprawdzał/aHedwa pisze:Gosiaczekk Twoja kotka może być zdrowa a ktoś inny może mieć kotkę, która nie będąc poddana zabiegowi sterylizacji dostanie ropomacicza. Ja wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż później leczyć. Skoro kotka nie ma mieć młodych to po co jej te rujki? Zbyt częste rujkowanie też prowadzi do zachorowań. Czasem koty późno dają oznaki zachorowania, może się okazać, że zbyt późno... Myślę, że wszystkie te %, o których piszesz opierają się na badaniach i nie są to informacje wyssane z palca. Karma akurat nie ma nic wspólnego z chorobami macicy czy rakiem jajników, cystami... Kotka w rui cierpi. Jeśli nie następuje owulacja i zapłodnienie, to ruje stają się coraz dłuższe, aż przeradzają się w stan permanentny. Prowadzi to do ropomacicza. Moja jedna kotka miała ogromne cysty na jajnikach i o tym, że je miała dowiedzieliśmy się dopiero po zabiegu kastracji. Skoro specjalistom nie wierzysz to komu? Sobie?
Czasem wystarczy chwila nieuwagi pomimo tego iż nam się wydaje, że dobrze pilnujemy kota. Ktoś do nas przyjdzie dajmy na to listonosz, zostawimy uchylone drzwi i kotka to wykorzysta zwłaszcza jeśli ma ruję bo wtedy wyjątkowo bardzo zależy jej na tym, żeby się wyrwać z domu. Czasem zapomnimy zamknąć okno... To, że do tej pory udawało nam się zapobiec ucieczce kota nie oznacza, ze nie przyjdzie taki dzień, w którym się zagapimy .
PS. myślałam, że do adopcji oddaje się wykastrowane koty lub kastracja jest warunkiem adopcji
zgodzę się że np.po wycięciu wszystkiego kotce nie zachoruje,bo niby na czym ma się pojawić choroba
akurat ropomaciczu w 100% można zapobiec wykonując zabieg kastracji Po co gdybać skoro można wykluczyć Nie wiem jak w innych hodowlach ale znam jedną w której kotka dostała ropomacicza i została poddana kastracji
Kastracja właśnie polega na wycięciu macicy wraz z przydatkami więc wycięciu wszystkiego i kotka wtedy nie ma prawa wtedy zachorować No bo nie dostanie ropomacicza skoro nie ma macicy, nie będzie miała cyst na jajnikach skoro nie ma jajników
Kastracja właśnie polega na wycięciu macicy wraz z przydatkami więc wycięciu wszystkiego i kotka wtedy nie ma prawa wtedy zachorować No bo nie dostanie ropomacicza skoro nie ma macicy, nie będzie miała cyst na jajnikach skoro nie ma jajników
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
ja moją wysterylizowałam po rujce i właśnie się zastanawiam czy to nie był błąd,czy może powinnam wcześniej...
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
a może weterynarz spiep....robotę ?Gosiaczekk pisze:A czy jest jakiś dowód na 100% że najlepsza jest sterylizacja
skoro po porodzie ryzyko raka wzrasta,bez porodów inne choroby....na hormonach...a wycięcie jak uzdrowienie podziała ? nie wydaje mi się
Poza tym te wszystkie % to tylko % badanych kotów kiedyś...to że inne koty chorowały nei oznacza że co 2 czy 3 będzie mieć ropomacicze,raka czy guza...
Pies mojego dziadka miał guza sutków a była wysterylizowana w wieku 10 miesięcy
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
ja wysterylizowałam po pierwszej rujce,bardziej się kierowałam tym że w kilku pokoleniach wstecz nie było takiego choróbska i trochę wierzyłam że osiągnie lepszy wygląd bo u kocurów widzę że dużo nie nabiera tych męskich cech
oj tam nasz Jack był wcześnie kastrowany i czyż nie jest męskim kotkiem ? Mi się też wydawało, że kastracja wpłynie na męskość ale przecież testosteron jest też produkowany przez mózg To chyba bardziej chodzi o cechy dziedziczone od rodziców niż o samą kastrację Tak mi się wydaje
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
Hedwa pisze:oj tam nasz Jack był wcześnie kastrowany i czyż nie jest męskim kotkiem ? Mi się też wydawało, że kastracja wpłynie na męskość ale przecież testosteron jest też produkowany przez mózg To chyba bardziej chodzi o cechy dziedziczone od rodziców niż o samą kastrację Tak mi się wydaje
nie zawsze po rodzicach,bo różne są przypadki
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości