Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

cysia92
Posty:32
Rejestracja:29 sierpnia 2018, 18:13

19 września 2018, 12:42

Masz rację. Ból będzie zawsze i nie będzie mniejszy, Poprostu z czasem przyzwyczaimy się do niego ale rana w sercu i tęsknota pozostaną na zawsze. Wiem doskonale co czujesz.U Ciebie mineły dopiero 2 tygodnie :( Wiem jaki to straszny ból . Mojej perełki nie ma ze mną juz 4 miesiące .Dalej boli i bardzo cierpię ale to 1 miesiąc był najgorszy. Pierwsza myśl po przebudzeniu i przed zasnięciu to było - to prawda ,nie ma Go:(( Ryczalam do poduszki , zachodziłam się od płaczu ,nie potrafiłam uspokoic . Byłam wsciekła na cały swiat, pytałam tylko dlaczego??? Dlaczego Bog mi go zabrał i to jeszcze w taki sposob...NIe mialam na nic siły i ochoty, Prosiłam narzeczonego zeby brał wolne bo tak bardzo nie chcialam zostawac sama bo wtedy było najgorzej. MIałam na tapecie i w telefonie pełno jego zdjęc, Wszystko przerzucilam na komputer bo poprostu nie potrafiłam na nie patrzec , tak bardzo bolalo:( Był taki sliczny, kochany, wierny. Jego oczka kochane :( NIe moge zniesc tego ze juz go nie przytule nie pocałuje nie pogłaskam po pyszczku :( Dokładnie... Dom już nigdy nie bedzie sam. Dom , podwórko, nic... Bez niego jest tak pusto i smutno... I bardzo boli ze nikt nie rozumie:( Mama z tata pogodzili się już . Tata bardzo cierpial,plakalismy oboje jak dzieci , to tez byl jego najwiekszy przyjaciel .Ale pogodzil się... Powiedzial ze płacz nic nie da, ze nie cofniemy czasu i trzeba zyc dalej. Ale ja nie moge sie pogodzic, Staram sie ale jest tak ciężko :((( Wiem co czujesz. Też przy innych udaję , usmiecham się i staram sie pokazywa ze jest ok ale w srodku bol rozrywa serce...:(
Rafal901

01 października 2018, 13:11

Witam , kilka dni temu odszedł od nas nasz ukochany piesek ... miała nieco ponad 6 lat ... o 3 w nocy zaczęła się krztusic , pomyśleliśmy że coś zjadła... o 7 pojechaliśmy pierwszy raz do weterynarza dostała zastrzyki i nadzieję , o 9 pojechaliśmy znowu bo piwskowi w ogóle się nie poprawiło dalej strasznie kaszlala ... diagnoza jest źle... temp. Ciała 36 i plyn w płucach ...o 13 odeszla ... diagnoza niewydolnosc krazeniowo oddwchowa ze nic nie mozna bylo zrobić... a my wraz z Zona nie mozwmy sie pozbierać płaczemy całymi dniami ... rozmyślamy czy zrobiliśmy wszystko ... w niecałą dobę straciliśmy 6 letniego najlepszego przyjaciela... Wszystko teraz wydaje się być bez sensu ..
Annadom23@wp.pl

02 października 2018, 17:48

[quote=Gość post_id=104459 time=1311408525]
tekst ze strony http://www.dobrypies.pl/plteczowy.most.html:

Ich odejście jest czasami dla nas zbyt nagłe i zbyt bolesne. Trudno jest się z tym pogodzić. Myślę, że jest to trudne także dla zwierząt, przyzwyczajonych do naszej obecności i nie zawsze rozumiejących co się z nimi dzieje.
Dlatego też, czasami potrzebują one kogoś, kto pokaże im drogę i przeprowadzi przez tęczowy most, by mogły w innym świecie zaznać spokoju i radości.
Zrobić to może każdy z nas. Wystarczy w myślach wyobrazić sobie rzekę i przechodzący przez nią tęczowy most. Po jednej stronie jest nasz ziemski świat a po drugiej widać piękną rajską krainę - zwierzęcy raj. Jeśli nasz pies jest bliski śmierci, możemy zapytać się go podczas medytacji, czy chce już odejść, zapraszając go, by wszedł z nami na most. Towarzyszymy zwierzęciu do środka mostu. Tam, możemy się z nim pożegnać i pokazać mu dalszą drogę, w którą pójdzie już samo. Przeprowadzałam już tak zwierzęta na drugą stronę. Czasami biegły ochoczo, z radością a czasami szły powoli, oglądając się za sobą. Bywa, że czasami zwierzę położy się na środku mostu. Jest to sygnał, że nie chce ono odejść teraz, ale stanie się to niedługo.

Jeśli nie możemy pogodzić sie z odejściem naszego ukochanego zwierzęcia, nasz ból utrudnia mu przejście przez tęczowy most. Pozwalając mu odejść na drugą stronę mostu, pomagamy także sobie iść dalej przez życie.
[/quote]
Mamamamax2

05 października 2018, 23:54

Minął miesiąc i 12 dni... jest trochę lepiej, ale sama już nie wiem... po prostu chyba do mnie dotarło, że go nie ma i już nigdy nie będzie, ze to definitywny koniec. Ale czy to ukoilo ból? Sama nie wiem... chyba po prostu przyzwyczaiłam się do tej rany na sercu.
Myślę o nim codziennie. Codziennie, każdego dnia wspominam. Jak kładę się spać, jak wstaję, jak jestem na spacerze, jak jestem w pracy, jak siedzę w domu i odpoczywam, myśle jak bardzo chciałabym aby tu ze mną był... myślę o tym ze miał dopiero 2 lata i całe życie przed sobą, ze byłam nieodpowiedzialna i mogłam temu zapobiec. Żałuje wszystkiego czego nie zrobiłam by to się nie stało. Żałuję, że już go nigdy nie zobaczę, nie przytulę, nie pogłaszczę. Ze nigdy więcej mnie nie poliże z miłości i nie przywita w drzwiach. Ze nie pojedziemy razem na wakacje... ze nawet nigdy nie byłam z nim w prawdziwym lesie ... ze całe życie miał przed sobą.... żałuję po prostu całego jego. Kocham go i nie zapomnę... to był ten jedyny pies, najukochańszy.... moje kochane maleństwo, tak straszliwie tęsknię ... :(
Kaja48

07 października 2018, 02:01

We czwartek odszedł mój ukochany, najwspanialszy, sznaucer miniaturka, Westi. Właściwie to pozwoliłam mu odejść, choć nie wiem przecież czy on tego chciał. Był ze mną przez cudownych 14 lat. Rozpadłam się na kawałki. Trudno nazwać co czuję, to nie jest żal, to jest rozpacz. Nie mogę jeszcze w to uwierzyć, momentami sama niemal wyję jak pies. Boję się kolejnego poranka, kiedy po przebudzeniu znów uświadomię sobie, że go już nie ma. Tęsknię tak bardzo. Kocham cię mój robaczku.
Kaja361
Posty:57
Rejestracja:08 października 2018, 17:14

08 października 2018, 17:45

Pisałam w tym wątku 2 dni temu, ale wpis się nie ukazał to może teraz się ukaże. Cztery dni temu poddałam eutanazji mojego ukochanego 14-to letniego psiaka. Niewydolność nerek. Jest mi strasznie ciężko, żal, rozpacz i taka pustka...
Kaja361
Posty:57
Rejestracja:08 października 2018, 17:14

09 października 2018, 01:58

Straszna szkoda, że nikt się tu już nie udziela, to był niesamowity wątek, który bardzo pomógł mi w tych pierwszych dniach po stracie mojego robaczka. Przeczytałam od deski do deski, właśnie skończyłam i nie wiem jak teraz będę sobie dalej radzić z bólem i tęsknotą. Ale przeczytałam tu tyle cudownych wpisów, tylu ludzi podniosło się z rozpaczy, że sama zaczęłam o wielu rzeczach myśleć inaczej. Chciałabym bardzo podziękować autorce tego wątku, choć już tu nie zagląda, pani Aniu, jestem wdzięczna. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Agaaa12
Posty:19
Rejestracja:05 września 2018, 07:39

09 października 2018, 07:15

Bardzo Pani współczuję , u mnie nie ma dnia żebym nie sprawdzała, czy nie doszła nową rozmowa na forum.
Ja też dalej cierpię. U mnie minoł miesiąc i 5 dni jak stracilam swojego pupila. Nie ma dnia żebym nie ryczała, tęskniła . Trudno się pogodzić że stratą .
A tak mało osób to rozumie... współczuję Pani straty i wiem jak bardzo Pani ciężko ..pozdrawiam
Awatar użytkownika
boguś
Posty:220
Rejestracja:20 września 2006, 18:11
Lokalizacja:Zielona

09 października 2018, 14:51

Napiszę to samo po upływie czasu,cieszę się że mam kolejnego psa.
Nero na zawsze pozostał w moim sercu,lecz Rico daje mi tyle radości,że zaczynam wspominać już jakoś lżej,taki śmiech przez łzy.
Przy tym szczeniaku przypominam sobie wszystkie fajne chwile,które spędziliśmy razem.
Nero to ten biszkopt z Avataru,Rico to też labrador tylko czekoladowy.
Mycha 30

09 października 2018, 18:25

Witam wczoraj przejechali mi moją suczkę Moli która była z nami 5 miesięcy jestem zdruzgotana nie mogę się pozbierać... umarła na moich rękach w drodze do weterynarza.. .nie potrafię normalnie funkcjonować... Ból jest nie do opisania... Wszystko mi ją przypomina. Nie ma już radosnego przywitanią rano. Czy spaceru kiedy to sikając patrzyła czy bije brawo.... Nie ma nic została tylko cholerna pustka i żal że nie ochroniłam ja przed tym.. nie umiem sobie z tym poradzić... Mam 5letniego syna i muszę się jakoś trzymać ale czasem nie daję już z emocjami....
Kaja361
Posty:57
Rejestracja:08 października 2018, 17:14

09 października 2018, 18:33

Agaaa12 dziękuję za słowa wsparcia, wszyscy my, którzy tak bardzo kochamy nasze zwierzaki podobnie cierpimy po ich odejściu.
boguś, ja wiem to na pewno, że będzie kiedyś u mnie inny piesek, ale teraz za wcześnie na myślenie o tym, minęło dopiero 5 dni.
Dzisiaj chciałam schować posłanie Westonka i jego kocyk, ale chyba tego nie zrobię, nie jestem gotowa. Czekam na ten moment, kiedy będę mogła myśleć o moim maleństwie z uśmiechem. Dzisiaj jedyne wspomnienia jakie przychodzą mi do głowy to te z ostatnich dni jego życia, kiedy był taki słabiutki i nieobecny. Decyzja o uśpieniu była trudna bardzo, ale zrobiłam co musiałam, żeby nie cierpiał. Wciąż tylko mam wyrzuty sumienia, czy nie za prędko, może mogłam dać mu jeszcze dzień lub dwa, a może tydzień. Nigdy nie wiadomo, kiedy jest odpowiedni moment.
PS. piękne te wasze avatarki :)
Kaja361
Posty:57
Rejestracja:08 października 2018, 17:14

10 października 2018, 18:33

Agaaa12, a Ty przygarnęłaś jakiegoś pieska?
Wiecie co, nienawidzę wychodzić z domu, tam na zewnątrz życie toczy się dalej, jakby nic się nie stało, a przecież odeszło z tego świata moje maleństwo. To takie trudne. Każdego dnia jest jakby lepiej, ale tak nieznacznie, że niemal niezauważalnie.
Awatar użytkownika
Agaaa12
Posty:19
Rejestracja:05 września 2018, 07:39

10 października 2018, 20:31

Kaja361 , jeszcze nie jestem gotowa . Boję się że będę za bardzo porównywać. A mój Tofik był dla nas idealny. Nawet jak myślę o innym piesku , to zaraz przychodzi mi myśl że Tofik był by zazdrosny i to by była zdrada.
Chodź mój mąż i dzieci już przeglądają strony internetowe schroniska , bo bardzo by chcieli pieska... ale ja muszę jeszcze poczekać, potrzebuje poprostu więcej czasu .
Brakuje strasznie naszych wspólnych wycieczek. Uwielbiał wspinaczkę po górach , miał 8 kilo a mógł by startować z nie jednym wielki pieskiem 😁 tego stukania o panele , warczenia żeby się z nim pobawić jego ulubiona piłeczką , witania przy drzwiach , przytulania ....uwielbiał przytulanie i głaskanie ❤
Ciągle wspominam... ale tak jak ty , tylko te ostatnie godziny i zastanawiam się co jeszcze mogłam zrobić. Wiem że Ty musiałaś podjąć najgorszą decyzję w życiu, nawet nie mogę sobie tego wyobrazić co możesz czuć. Podobno to strasznie podstępna choroba 😢
Dziękuję za miłe słowa o avatarze , przystojniak z niego był 😉
Ewciadz

11 października 2018, 09:34

Wczoraj odeszła Nuka , najwspanialszy , najukochańszy , najwierniejszy nasz piesek.Przeżyła z nami 13 lat-dla nas za krótko.Towarzyszyła nam wszędzie była dla nas najważniejsza , kochaliśmy ją nad życie.Ciężko nam się jest z tym pogodzić , taka pustka w sercu i w domu. Jak żyć?
nusia13
Posty:8
Rejestracja:11 października 2018, 09:44

11 października 2018, 12:35

Wczoraj odeszła od nas Nusia, nasza najukochańsza, najwierniejsza,najwspanialsza kochana sunia.Choroba trwała bardzo krótko , miała 13 lat , to wszystko stało się za szybko.Kochaliśmy ją nad życie,na zawsze pozostanie w naszych sercach,nie możemy sobie poradzić z jej odejściem,jak wypełnić tą pustkę , jak żyć?
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 21 gości