Dokładnie tak ,,jeszcze gdyby potrafiły omijac korki to by było wspaniale
czy pies może jeść kości
Dlatego ze maja tak odpowiedzialnych wlascicieli ktorzy nie potrafia dopilnowac psa...a potem sie to konczy przytruciami.....lub stad juz prosta droga do zjedzenia czegos z trutka podrzuconego przez obcego człowieka.afrykaa pisze:a dlaczego psy same się uszczęśliwiają podczas spacerówRobert A. pisze:Dlaczego ludzie na siłę uszczęśliwiają psy kośćmi?
Bieganie luzem nie wyklucza faktu, że wyuczony pies nie zje znalezionego pokarmu.afrykaa pisze:masz rację, ale jakie jest wyjście, kiedy mieszka się w centrum i chodzi na spacery do parku?
smycz non stop, czy kaganiec? zero wolności???
Warto poświęcić dużo trudu by nauczyć pupila, że pod żadnym pozorem nie wolno i koniec.
Mój biega luzem, tzn w kagancu, ale takim bardziej dla picu, że w razie czego mógłby spokojnie zjesc znaleziona rzecz.... ale tego nie robi.
Choc wiem, że nie każdy pies jest tak samo podatny na tego typu nauke.
Ale warto włożyć w to trochę zachodu od małego szczeniaka.
Jeżeli się mieszka w centrum miasta a na spacery chodzi do parku, to niestety, ale psa spuścić ze smyczy nie wolno...
Ja również tak mieszkam, i jeżeli chcę psa puścić wolno jadę za miasto, w parku pies biega na flexi 8m... można psa tak wybiegać, trzeba tylko trochę inwencji. Smycz nie musi być więzieniem, czy karą, psa należy tak chować aby to kontakt z właścicielem, i zabawa z nim, były dla niego największą przyjemnością, wtedy unikniemy równiez wyjadania dziwnych rzeczy na spacerach. Moje psy nigdy nic nie ruszają...
Ja również tak mieszkam, i jeżeli chcę psa puścić wolno jadę za miasto, w parku pies biega na flexi 8m... można psa tak wybiegać, trzeba tylko trochę inwencji. Smycz nie musi być więzieniem, czy karą, psa należy tak chować aby to kontakt z właścicielem, i zabawa z nim, były dla niego największą przyjemnością, wtedy unikniemy równiez wyjadania dziwnych rzeczy na spacerach. Moje psy nigdy nic nie ruszają...
Zalezy, ja juz neiraz probowałem i wg mnie 45 kilowy pies biegajacy na tych wszystkich wynalazkach typu flexi, flippy itd... to smieszny widok.goskaaa pisze:Jeżeli się mieszka w centrum miasta a na spacery chodzi do parku, to niestety, ale psa spuścić ze smyczy nie wolno...
Ja również tak mieszkam, i jeżeli chcę psa puścić wolno jadę za miasto, w parku pies biega na flexi 8m... można psa tak wybiegać, trzeba tylko trochę inwencji. Smycz nie musi być więzieniem, czy karą, psa należy tak chować aby to kontakt z właścicielem, i zabawa z nim, były dla niego największą przyjemnością, wtedy unikniemy równiez wyjadania dziwnych rzeczy na spacerach. Moje psy nigdy nic nie ruszają...
Ja mieszkam w krakowie, czy pies idzie na 2 godzinny spacer czy na 30 minuotwy zawsze biegnie w samym kagancu i mam gdzies ludzi czy straz miejska, niech sobie sami chodza na smyczy.... dla mnie no problem
Osobna sprawa to wychowanie psa.... jesli ktos ma psa ktory nie reaguje na komendy i rzuca sie na wszystko co sie rusza no to faktycznie, wyjscie bez smyczy jest kłopotem a nie przyjemnoscia.
No ale tu już odbiegamy od głownego tematu postu:)
Wg mnie szkolenie, szkolenie i jeszcze raz szkolenie, wtedy wielu probleow mozna uniknac takich jak "wszystkozerstwo" na spacerach.
No to tak totalnie odchodząc od tematu... Jak może wiesz ja mam psy typu bull, moja suka jest vice mistrzynią Polski w drag pullingu, ciągnięcie mają we krwi... też miałam obawy co do flexi, ale sprawdza się wyśmienicie... jednak używam jej tylko na spacery w takie miejsca gdzie psa spuścić nie mogę... i mam gdzieś czy to śmiesznie wygląda czy nie... bezpieczeństwo jest najważniejsze.
A spuszczanie psów w miejscach gdzie to jest niedozwolone jest zwyczajnym łamaniem prawa -przynajmniej w moim mieście. Pozatym jest też dużą nieodpowiedzialnością, pies jak to pies- nigdy w 100% nie przewidzimy jego reakcji, może sobie byc w kagańcu, ale jak na kogoś skoczy, przewróci go, a ten ktoś sobie złamie nogę czy coś gorszego się stanie, to ty będziesz za to odpowiadał, no ale skoro dla ciebie to żaden problem to spoko. Bolą mnie takie sytuacje, bo mając psy z "listy" zawsze je zabezpieczam, i jak tylko ściągnę na moment kaganiec żeby pies sobie chwilę swobodnie podyszał, zaraz ktoś się czepia że TAAAKI pies powinien w kagańcu itd, jednak właściciele wielu innych ras, kompletnie nie szanują innych psiarzy i mają gdzieś zakładanie czy kagańca, a często i smyczy... i nikt nie widzi w tym problemu...
A spuszczanie psów w miejscach gdzie to jest niedozwolone jest zwyczajnym łamaniem prawa -przynajmniej w moim mieście. Pozatym jest też dużą nieodpowiedzialnością, pies jak to pies- nigdy w 100% nie przewidzimy jego reakcji, może sobie byc w kagańcu, ale jak na kogoś skoczy, przewróci go, a ten ktoś sobie złamie nogę czy coś gorszego się stanie, to ty będziesz za to odpowiadał, no ale skoro dla ciebie to żaden problem to spoko. Bolą mnie takie sytuacje, bo mając psy z "listy" zawsze je zabezpieczam, i jak tylko ściągnę na moment kaganiec żeby pies sobie chwilę swobodnie podyszał, zaraz ktoś się czepia że TAAAKI pies powinien w kagańcu itd, jednak właściciele wielu innych ras, kompletnie nie szanują innych psiarzy i mają gdzieś zakładanie czy kagańca, a często i smyczy... i nikt nie widzi w tym problemu...
odbiegając od tematu - ze względu na wielkość, a przede wszystkim charakter corgi mam zupełnie inne zdanie co do trzymania psa na smyczy i w kagańcu; puszczam wolno, ale nie zawsze i nie w każdym miejscu; na wyżerkę mam sposób - aportowanie piłki, patyka, szyszek...
na flexi niestety nie da rady
myślę, że każdego psa należy traktować indywidualnie; ja jestem pewna, ze moje nie są niebezpieczne wobec ludzi, mogą co najwyżej wybrudzić, skacząc i dopominając się pieszczot; lubią natomiast poawanturować się z niektórymi psami, więc rozglądam się, omijam zarówno psy, jak i ludzi, a przede wszystkim zajmuję aportowaniem, bo na tym punkcie są kompletnie zakręcone; i to działa
zapisy w poszczególnych punktach naszej lokalnej ustawy są nieścisłe,
a tym samym podważalne;
pytałam o to, czemu psy same sobie dogadzają, ponieważ czytałam onegdaj, że dzikie psowate kości nie zjadają, to dlaczego domowe je lubią?
na flexi niestety nie da rady
myślę, że każdego psa należy traktować indywidualnie; ja jestem pewna, ze moje nie są niebezpieczne wobec ludzi, mogą co najwyżej wybrudzić, skacząc i dopominając się pieszczot; lubią natomiast poawanturować się z niektórymi psami, więc rozglądam się, omijam zarówno psy, jak i ludzi, a przede wszystkim zajmuję aportowaniem, bo na tym punkcie są kompletnie zakręcone; i to działa
zapisy w poszczególnych punktach naszej lokalnej ustawy są nieścisłe,
a tym samym podważalne;
pytałam o to, czemu psy same sobie dogadzają, ponieważ czytałam onegdaj, że dzikie psowate kości nie zjadają, to dlaczego domowe je lubią?
wiecie ja generalnie nie mogę wam nakazać zapinania psów na smycze, ale nie kumam czemu to wzbudza taki sprzeciw, i bunt??
Generalnie wyznaję zasadę, ograniczonego zaufania, i nie tylko do moich psów, ale przede wszystkim do tych napotkanych... raz na wakacjach nad jeziorem w lesie, moja mała suczka, ktora nigdy nie chodziła na smyczy, bo tez wychodziliśmy z takiego założenia, ze po co... że co tam przepis... ona posłuszna, na krok nie odchodzi... też na spacerach głownym jej zajęciem było aportowanie... itd itp, podbiegła do rotwailerki, która była na smyczy, kaganiec miała ściągnięty, właściciel akurat trzymał w dłoni, suka piła wodę, i ziajała - pewnie po bieganiu... więc cała akcja trwała kilkanaście sekund. Moja suczka zmarła na drugi dzień - miała przebite płuco. Nie mogę mieć pretensji do tamtego właściciela, on swojego psa zabezpieczył, ja nie...
Generalnie wyznaję zasadę, ograniczonego zaufania, i nie tylko do moich psów, ale przede wszystkim do tych napotkanych... raz na wakacjach nad jeziorem w lesie, moja mała suczka, ktora nigdy nie chodziła na smyczy, bo tez wychodziliśmy z takiego założenia, ze po co... że co tam przepis... ona posłuszna, na krok nie odchodzi... też na spacerach głownym jej zajęciem było aportowanie... itd itp, podbiegła do rotwailerki, która była na smyczy, kaganiec miała ściągnięty, właściciel akurat trzymał w dłoni, suka piła wodę, i ziajała - pewnie po bieganiu... więc cała akcja trwała kilkanaście sekund. Moja suczka zmarła na drugi dzień - miała przebite płuco. Nie mogę mieć pretensji do tamtego właściciela, on swojego psa zabezpieczył, ja nie...
Wiesz goskaa wychowałem już parę psów, nigdy nie wychodziły na spacer na smyczy (bo co to za spacer) zawsze biegały luźno w kagańcu, jakoś nigdy nie było żadnej tragedii
Oczywiście są sytuacje gdzie pies na smyczy to niezbędna rzecz, gdy mijam innego psa dużej rasy, w środkach komunikacji, parku, ścisłym centrum miasta itp. ok.
Ale nie przesadzajmy.
Grunt to dobre wyszkolenie i panowanie nad psem.
Ważne jest także to aby umieć zapanować nad psem gdyby doszło już do sytuacji, w której pies gryzie się z drugim. To też jest sztuka umieć go "odciągnąć".
Nie dajmy się zwariować, jeśli to nie jest niezbędne, nie musi cały czas latać na smyczy i nie muszę jechać specjalnie z nim w odludne miejsca aby móc go spuszczać ze smyczy.
Grunt to poznanie własnego psa, jego reakcji, wyszkolenie.
Oczywiście są sytuacje gdzie pies na smyczy to niezbędna rzecz, gdy mijam innego psa dużej rasy, w środkach komunikacji, parku, ścisłym centrum miasta itp. ok.
Ale nie przesadzajmy.
Grunt to dobre wyszkolenie i panowanie nad psem.
Ważne jest także to aby umieć zapanować nad psem gdyby doszło już do sytuacji, w której pies gryzie się z drugim. To też jest sztuka umieć go "odciągnąć".
Nie dajmy się zwariować, jeśli to nie jest niezbędne, nie musi cały czas latać na smyczy i nie muszę jechać specjalnie z nim w odludne miejsca aby móc go spuszczać ze smyczy.
Grunt to poznanie własnego psa, jego reakcji, wyszkolenie.
Generalnie po części się z Tobą zgadzam, ale i tak uważam że smycz dla psa jest tak samo niezbędnym akcesorium jak dla człowieka szczoteczka do zębów... jednak niestety rozumiem Twoje/ Wasze podejście, bo wiem że ono się zmienia dopiero gdy ktoś wchodzi w posiadanie psa który na smyczy być musi
Z jednym tylko bym polemizowała, wychowanie, poznanie psa owszem, ale pies to tylko pies którym rządzą instyknty i jego reakcji na 100% nigdy nie przewidzimy! niestety...
Z jednym tylko bym polemizowała, wychowanie, poznanie psa owszem, ale pies to tylko pies którym rządzą instyknty i jego reakcji na 100% nigdy nie przewidzimy! niestety...
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości