problem z zywieniem psa
Jeżeli są w odchodach:Retriver pisze:jeżeli są w odchodach tzn. źle trawi.
1) pies nie ma odpowiedniego środowiska w żołądku by je strawić.
2) gdy zapewni się punkt 1 i nadal będzie to samo - zmniejszyć ilość kości w diecie, dopasować pod psa.
Jeśliby ludzie przechodzący na BARF tak robili nie byłoby żadnych 'ale mój pies nie trawi kości', "ale mój pies ma po nich zatwardzenia itp itd'.
Wiem bo sama gdy po raz pierwszy podchodziłam do BARFa popełniałam takie błędy.
Zapewne tak, teraz przestój z kośćmi na czas uspokojenia żołądka, każdy ma prawo do błędów. Człowiek czyta, chce zbilansować diętę zgodnie z kalkulatorem barf, są w nim kości więc podaje kości, a tu niespodzianka, pies na ten moment sobie z nimi nie radzi, tzn, jeden sobie poradzi i super mój nie i trzeba zaczynać od nowa za jakiś czas. Może być i tak, że akurat mój pies nie będzie tolerował surowizny i kości (tego teraz do końca nie mogę stwierdzić) to będzie na podgotowywanym z lekka, zobaczymy. Ile jesteś na surowiźnie.
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Usuwam wpis merytoryczny.
Ostatnio zmieniony 18 grudnia 2014, 12:27 przez Snedronningen, łącznie zmieniany 1 raz.
Chwilowo 'jestem' na ZiwiPeaku, ale byłam z psami na barfie łącznie 3 lata (zdarzały się przerwy, wynikające jednak z mojego braku czasu/dostępu do produktów a nie z tego, że psy źle się po tym miały).
Mam małą rasę (chihuahua) więc kości to dla mnie temat znacznie cięższy niż dla ludzi z psami większych ras
Ja myślę, że będzie dobrze tylko jednak zasugerowałabym podawanie nieczyszczonych żwaczy... Pies musi mieć środowisko by strawić te kości, a jeśli jest 'mocno wyjałowiony' poprzednią dietą pod tym względem to trzeba mu pomóc i proces przywrócenia prawidłowego środowiska trawienia przyspieszyć.
Żwacze są w opinii niektórych kwestią sporną - moim zdaniem w przypadku kiedy są problemy z przestawianiem na surowiznę, pies jest mocno wyjałowiony to naprawdę jest przydatna sprawa. Przykładowo - przechodząc z psami na BARF po raz pierwszy nie miałam pojęcia o żwaczach, zaserwowałam psom zatwardzenie na zmianę z biegunkami. Starałam się, czekałam sądząc, że to powinno przejść, że się przystosują, aż raz pies mi się tak przytkał, że musiałam dawać rozkurczowe... Później miałam taką trochę 'traumę' i twierdziłam, że nie ma sensu podawać kości, moje psy ich nie trawią i koniec. Gdy ktoś w końcu powiedział mi o żwaczach postanowiłam spróbować ponownie (nie jestem sadystką, po prostu moje psy miały się na suchym tragicznie a suczka hodowlana w ogóle nie chciała go jeść, musiałam więc dać im jedzenie które będą chciały jeść przede wszystkim ). No i wszystko poszło super, żadnych biegunek, żadnych zatwardzeń. Żołądki podawałam coś około tygodnia, potem powoli zaczęłam oprócz nich podawać mięso, surowe warzywa, kości. Dawałam też nabiał - ale prócz jajek (dawałam je również) - traktowałam to jako dodatek 'bo lubią'.
Moim zdaniem warto się przemęczyć i odpowiednio przestawić na BARF. Nie dla ideologii bo to trochę bez sensu, ale dlatego, że psy naprawdę są w nieporównywalnie lepszej kondycji na BARFie niż na jakimkolwiek suchym.
Ja nie znam psa który by naprawdę nie trawił surowizny, miał po niej rewolucje zawsze i cokolwiek by się nie robiło. Kwestia moim zdaniem jest taka, że trzeba umieć przestawić i trzymać się paru podstawowych zasad. I wtedy nawet pies który miał wcześniej regularne rewolucje non stop okaże się trawić BARF. Wiem coś o tym, mój pies wcześniej lądował co 2 tygodnie na kroplówce bo miał regularne biegunki (na suchym, na gotowanym), jak wprowadziłam barf prawidłowo pies mi wyzdrowiał..
Mam małą rasę (chihuahua) więc kości to dla mnie temat znacznie cięższy niż dla ludzi z psami większych ras
Ja myślę, że będzie dobrze tylko jednak zasugerowałabym podawanie nieczyszczonych żwaczy... Pies musi mieć środowisko by strawić te kości, a jeśli jest 'mocno wyjałowiony' poprzednią dietą pod tym względem to trzeba mu pomóc i proces przywrócenia prawidłowego środowiska trawienia przyspieszyć.
Żwacze są w opinii niektórych kwestią sporną - moim zdaniem w przypadku kiedy są problemy z przestawianiem na surowiznę, pies jest mocno wyjałowiony to naprawdę jest przydatna sprawa. Przykładowo - przechodząc z psami na BARF po raz pierwszy nie miałam pojęcia o żwaczach, zaserwowałam psom zatwardzenie na zmianę z biegunkami. Starałam się, czekałam sądząc, że to powinno przejść, że się przystosują, aż raz pies mi się tak przytkał, że musiałam dawać rozkurczowe... Później miałam taką trochę 'traumę' i twierdziłam, że nie ma sensu podawać kości, moje psy ich nie trawią i koniec. Gdy ktoś w końcu powiedział mi o żwaczach postanowiłam spróbować ponownie (nie jestem sadystką, po prostu moje psy miały się na suchym tragicznie a suczka hodowlana w ogóle nie chciała go jeść, musiałam więc dać im jedzenie które będą chciały jeść przede wszystkim ). No i wszystko poszło super, żadnych biegunek, żadnych zatwardzeń. Żołądki podawałam coś około tygodnia, potem powoli zaczęłam oprócz nich podawać mięso, surowe warzywa, kości. Dawałam też nabiał - ale prócz jajek (dawałam je również) - traktowałam to jako dodatek 'bo lubią'.
Moim zdaniem warto się przemęczyć i odpowiednio przestawić na BARF. Nie dla ideologii bo to trochę bez sensu, ale dlatego, że psy naprawdę są w nieporównywalnie lepszej kondycji na BARFie niż na jakimkolwiek suchym.
Ja nie znam psa który by naprawdę nie trawił surowizny, miał po niej rewolucje zawsze i cokolwiek by się nie robiło. Kwestia moim zdaniem jest taka, że trzeba umieć przestawić i trzymać się paru podstawowych zasad. I wtedy nawet pies który miał wcześniej regularne rewolucje non stop okaże się trawić BARF. Wiem coś o tym, mój pies wcześniej lądował co 2 tygodnie na kroplówce bo miał regularne biegunki (na suchym, na gotowanym), jak wprowadziłam barf prawidłowo pies mi wyzdrowiał..
Snedronningen, wiem, że to nie jest atak .
Apocatequil, w tej chwili mam mętlik w głowie i na ten moment, nie jestem w stanie odpowiedzieć czy faktycznie wkroczę na drogę surowizny. Pies na podgotowanym ma się jak na razie najlepiej. Na żołądki miejsca brak, kupiłam wołowinę dla psa i mam zapchany doszczętnie zamrażarnik, nie można tam wcisnąć nic, a pies na co dzień ze względu na dietę zjada na bieżąco kupowanego indyka. Żeby to wszystko było łatwiejsze,
Apocatequil, w tej chwili mam mętlik w głowie i na ten moment, nie jestem w stanie odpowiedzieć czy faktycznie wkroczę na drogę surowizny. Pies na podgotowanym ma się jak na razie najlepiej. Na żołądki miejsca brak, kupiłam wołowinę dla psa i mam zapchany doszczętnie zamrażarnik, nie można tam wcisnąć nic, a pies na co dzień ze względu na dietę zjada na bieżąco kupowanego indyka. Żeby to wszystko było łatwiejsze,
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Jeżeli mówisz o kalkulatorze barfowym dla psów na BS - zrezygnuj z niego. Nie jest to najlepsze narzedzie... niestety.Retriver pisze:Zapewne tak, teraz przestój z kośćmi na czas uspokojenia żołądka, każdy ma prawo do błędów. Człowiek czyta, chce zbilansować diętę zgodnie z kalkulatorem barf, są w nim kości więc podaje kości, a tu niespodzianka, pies na ten moment sobie z nimi nie radzi, tzn, jeden sobie poradzi i super mój nie i trzeba zaczynać od nowa za jakiś czas. Może być i tak, że akurat mój pies nie będzie tolerował surowizny i kości (tego teraz do końca nie mogę stwierdzić) to będzie na podgotowywanym z lekka, zobaczymy. Ile jesteś na surowiźnie.
Kości ma być naprawdę mało. I to w diecie zaawansowanej. 15% to jest naprawdę malutko. Teraz próbujcie bez kości. Potem wprowadź elementy chrzęstne. Na koniec kość w ilości pół skrzydełka z kuraka na całą porcję.
Kości cielęcych, wieprzowych, kości większych zwierząt niż mleczne koźlątko - nie dawaj nigdy. Jedyne to żeberka wieprzowe - z paska 2 kostki w porcji mięsa. Mogą być żeberka cielęce - ilość jak powyżej...
Kości schabowych, kości nóg, kości miednicy i łopatki nie podajemy. Nie odkroisz plasterka... te kości ze względu na funkcję mają budowę zbitą i twardą... są niestrawialne po prostu.
Właśnie na kalkulatorze BS wystartowaliśmy z początkami surowizny, spróbuję jeszcze raz jak organizm psa dojdzie do lepszego funkcjonowania, już w tej chwili q-py bardziej zwarte, pies w lepszej kondycji, trzeba mu dać trochę czasu. Na początek, lepsze jest mięso czyste indycze, pierś z kuraka , czy może być wołowina, z tego co już mam wiedzę powinno być jednoskładnikowe przez tydzień, mam duży zapas wołowego.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Na to pytanie może ci odpowiedzieć tylko twój własny pies...
Między tymi mięsami tak naprawdę nie ma róznic w łatwości trawienia...
A każdy pies jest inny, ma inne preferencje...
Jeżeli masz zapas wołowiny - zacznij zużywac to mięso.
Zastartuj od małych porcji - kawałek 2x2 cm codziennie 5-6 godzin odległości od innego jedzenia. Po 2-3 dniach dawkę możesz podwoic o ile nie będzie sensacji. Dopiero jak dojdziesz do kilku dni całkiem surowych... włącz chrząstki. Po kolejnych 2 tygodniach jedzenia z chrząstkami - mozesz podać kosteczkę - taką która będzie miękka i krucha, z rodzaju gąbczastych, róznokształtnych lub płaskich. Z małego zwierza. Kawałek kosteczki musi być taki - aby nie został połkniety, pies musi go pogryźć.
Między tymi mięsami tak naprawdę nie ma róznic w łatwości trawienia...
A każdy pies jest inny, ma inne preferencje...
Jeżeli masz zapas wołowiny - zacznij zużywac to mięso.
Zastartuj od małych porcji - kawałek 2x2 cm codziennie 5-6 godzin odległości od innego jedzenia. Po 2-3 dniach dawkę możesz podwoic o ile nie będzie sensacji. Dopiero jak dojdziesz do kilku dni całkiem surowych... włącz chrząstki. Po kolejnych 2 tygodniach jedzenia z chrząstkami - mozesz podać kosteczkę - taką która będzie miękka i krucha, z rodzaju gąbczastych, róznokształtnych lub płaskich. Z małego zwierza. Kawałek kosteczki musi być taki - aby nie został połkniety, pies musi go pogryźć.
Dobrze, spróbuję, zobaczę jaka będzie reakcja psiego organizmu, czyste mięso w małych ilościach bez dodatków. Zapewne na początku pies schudnie, taka mała ilość jedzenia w ciągu dnia. Zacznę jak q-pa będzie do zaakceptowania, teraz jeszcze na to za wcześnie moim zdaniem, jeszcze ze dwa trzy dni i powinno być dobrze. Teraz mięso jest praktycznie sparzone, samo czyste bez dodatków (oprócz trzech łyżek ryżu z rozgotowaną marchwią) znam Twoje zdanie na ten temat, ale niech dojdę przez te trzy dni do ładu z psem a widzę poprawę.
-
- Posty:218
- Rejestracja:23 czerwca 2011, 22:36
Kości cielęcych, wieprzowych, kości większych zwierząt niż mleczne koźlątko - nie dawaj nigdy. Jedyne to żeberka wieprzowe - z paska 2 kostki w porcji mięsa. Mogą być żeberka cielęce - ilość jak powyżej...
Kości schabowych, kości nóg, kości miednicy i łopatki nie podajemy. Nie odkroisz plasterka... te kości ze względu na funkcję mają budowę zbitą i twardą... są niestrawialne po prostu.[/quote]
Zaraz, zaraz Może nie doczytałem wszystkiego od początku ale trochę się zdziwiłem Ani schabowe, ani cielęce z miednicy czy łopatki są nie teges? Powaga? Ja swoim byczkom daję i jakoś jest ok...No chyba, że nie jest ok a ja nie wiem To jakie kości dawać piesom?
Pozdr-M
Kości schabowych, kości nóg, kości miednicy i łopatki nie podajemy. Nie odkroisz plasterka... te kości ze względu na funkcję mają budowę zbitą i twardą... są niestrawialne po prostu.[/quote]
Zaraz, zaraz Może nie doczytałem wszystkiego od początku ale trochę się zdziwiłem Ani schabowe, ani cielęce z miednicy czy łopatki są nie teges? Powaga? Ja swoim byczkom daję i jakoś jest ok...No chyba, że nie jest ok a ja nie wiem To jakie kości dawać piesom?
Pozdr-M
Ty to masz dobrze, na wszystko Ci psy reagują pozytywnie, psiak po sąsiedzku odchowany na zlewkach z domu (co pan nie dojadł) i olbrzymich ilościach kości schabowych. ON-ek żyje ponad dziesięć lat, jak sam czytasz nie u wszystkich psów łatwo wprowadza się zmiany żywienia. Takich przykładów można mnożyć na pęczki, dopóki się nie trafi na psa który zareaguje biegunką. Spróbuję jeszcze raz tylko z łagodniejszym przejściem.
Mój poprzedni GR jadł sucha karmę, kości surowe, właśnie te łopatkowe i z żeber, mięso z zupy, w sezonie letnim warzywa ze skórka bez miażdżenia. A teraz jest zupełnie inaczej, najważniejsze nie szkodzić psu.
Mój poprzedni GR jadł sucha karmę, kości surowe, właśnie te łopatkowe i z żeber, mięso z zupy, w sezonie letnim warzywa ze skórka bez miażdżenia. A teraz jest zupełnie inaczej, najważniejsze nie szkodzić psu.
Znam psy które funkcjonują na suchej karmie, domowym jedzeniu, jeżeli pies jest zdrowy z każdego pożywienie skorzysta i będzie funkcjonował, problemem jest żywienie psa który nie wiedzieć dlaczego, nie toleruje prawie każdego podanego w takiej czy innej postaci jedzenia. Skoro 3 różne suche karmy nie przyjęły się (po RC Mobility było ok.) człowiek szuka innej drogi żywienia. Problem ze zbilansowaniem obawa czy się nie zaszkodzi wciąż za mało wiem. Ja osobiście mówię tu o moim psiaku nie jestem za karmieniem suchą ale dla kogoś kto ma małe pojęcie o zbilansowaniu lub nie ma czasu na wchodzenie w diety to super rozwiązanie. I nie widzę nic złego w karmieniu suchym, to zależy od tego kto w jaki sposób chce prowadzić psa.
Witam.
Widzę, że temat tego wątku odnosi się głównie do barfa, dlatego też skorzystam z okazji i podepnę się pod temat
Mój psiak zaczął ostatnio głodówkami protestować, gdy miał dostać karmę, na której jest zresztą od szczeniaka. Żeby coś w ogóle jadł postanowiłam mu żarło gotować, jednak z tego gotowania w ogóle nie jestem zadowolona, gdyż psiak zaczął więcej z siebie wydalać niż zje. Jak na psa wielkości jamnika miniaturki jego kupy są niemal wielkości owczarka...
Rozpoczęłam więc poszukiwania i znalazłam stronę o diecie barf. Nawet się do niej przekonałam. Przeczytałam całe (niemal) forum odnoście tego sposobu karmienia, doszkoliłam się, sporządziłam notatki i jadłospis wstępny, choć i tak zdecydowałam, że Taco na początek dostawać będzie jeden gatunek mięsa, a ze żwaczy na razie zrezygnuję. Taco nie raz już surowe mięcho jadł i żadnych rewolucji po nim nie było.
Barf tym bardziej mi się spodobał,gdy okazało się, że to nie białko obciąża nerki itd itd, a że mój poprzedni psiak właśnie z chorobą nerek się zmagał (niestety przegraliśmy), byłam pewna, że to wszystko przez białko (tak mi weterynarz mówił)... Ale! Moja radość i rozpływanie się nad barfem nie trwało długo, gdyż jak doczytałam to fosfor obciąża nerki, a niestety mięso to fosfor. I teraz ja wiem, że to wszystko można wyrównać, ten wapń z fosforem, ale jak? Jeżeli będę przez pierwsze dwa tygodnie psiaka karmiła samym mięchem, to czy np. mogę z góry ustalić sobie dawkę sproszkowanej skorupki jaja? Dawać je do każdego mięsnego posiłku, czy tylko np. 3 razy na tydzień po pół łyżeczki (ma on 7kg i 7 miesięcy)? Boję się, że coś zrobię nie tak i tylko zaszkodzę psu... Niby czytałam to wszystko na barfnym świecie, ale te obliczenia to dla mnie jeszcze czarna magia ;(
Podobnie martwi mnie to, że niestety jak na razie będę miała dostęp głównie do mięsa chudego (niestety jeszcze muszę się rozejrzeć za takimi tłustymi kawałkami), a na tamtym forum także doczytałam, że to główny problem początkujących barfiarzy (że karmią chudym) i to może się szybko odbić na zdrowiu psa. I stąd znalazłam taki suplement :Tłuszcz wołowy z firmy Grau, który można dodawać w razie chudych posiłków. Myślicie, że takie coś byłoby dobre, czy z powodzeniem mogłabym również wtedy zastosować smalec wieprzowy na przykład?
Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale starałam się dokładnie opisać co mnie nurtuje.
Będę wdzięczna za wszelką pomoc.
Widzę, że temat tego wątku odnosi się głównie do barfa, dlatego też skorzystam z okazji i podepnę się pod temat
Mój psiak zaczął ostatnio głodówkami protestować, gdy miał dostać karmę, na której jest zresztą od szczeniaka. Żeby coś w ogóle jadł postanowiłam mu żarło gotować, jednak z tego gotowania w ogóle nie jestem zadowolona, gdyż psiak zaczął więcej z siebie wydalać niż zje. Jak na psa wielkości jamnika miniaturki jego kupy są niemal wielkości owczarka...
Rozpoczęłam więc poszukiwania i znalazłam stronę o diecie barf. Nawet się do niej przekonałam. Przeczytałam całe (niemal) forum odnoście tego sposobu karmienia, doszkoliłam się, sporządziłam notatki i jadłospis wstępny, choć i tak zdecydowałam, że Taco na początek dostawać będzie jeden gatunek mięsa, a ze żwaczy na razie zrezygnuję. Taco nie raz już surowe mięcho jadł i żadnych rewolucji po nim nie było.
Barf tym bardziej mi się spodobał,gdy okazało się, że to nie białko obciąża nerki itd itd, a że mój poprzedni psiak właśnie z chorobą nerek się zmagał (niestety przegraliśmy), byłam pewna, że to wszystko przez białko (tak mi weterynarz mówił)... Ale! Moja radość i rozpływanie się nad barfem nie trwało długo, gdyż jak doczytałam to fosfor obciąża nerki, a niestety mięso to fosfor. I teraz ja wiem, że to wszystko można wyrównać, ten wapń z fosforem, ale jak? Jeżeli będę przez pierwsze dwa tygodnie psiaka karmiła samym mięchem, to czy np. mogę z góry ustalić sobie dawkę sproszkowanej skorupki jaja? Dawać je do każdego mięsnego posiłku, czy tylko np. 3 razy na tydzień po pół łyżeczki (ma on 7kg i 7 miesięcy)? Boję się, że coś zrobię nie tak i tylko zaszkodzę psu... Niby czytałam to wszystko na barfnym świecie, ale te obliczenia to dla mnie jeszcze czarna magia ;(
Podobnie martwi mnie to, że niestety jak na razie będę miała dostęp głównie do mięsa chudego (niestety jeszcze muszę się rozejrzeć za takimi tłustymi kawałkami), a na tamtym forum także doczytałam, że to główny problem początkujących barfiarzy (że karmią chudym) i to może się szybko odbić na zdrowiu psa. I stąd znalazłam taki suplement :Tłuszcz wołowy z firmy Grau, który można dodawać w razie chudych posiłków. Myślicie, że takie coś byłoby dobre, czy z powodzeniem mogłabym również wtedy zastosować smalec wieprzowy na przykład?
Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale starałam się dokładnie opisać co mnie nurtuje.
Będę wdzięczna za wszelką pomoc.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości