12 grudnia 2011, 13:16
Nie macie czasem obaw, że trochę za dużo chemii pakujecie w swoje psy? Tak czytam i czytam, i przypominam sobie naszego pediatrę, który miał w zwyczaju przepisywać wyłącznie wit D dla niemowląt i potem witaminę C oraz wapno w przypadku przeziębienia. Żadnych vibovitów ani innych suplementów na stałe. Córa wyrosła na zdrową nastolatkę, mimo okresowo trudnych diet eliminacyjnych (alergia), z mocnymi kośćmi (mimo, że nigdy nie mogła jeść niczego od krowy i był problem ze źródłami wapnia), zero próchnicy, zero antybiotyków, czasem trafi się przeziębienie i to wszystko.
Ja też nic nie łykam - ostatni raz antybiotyki brałam 20 lat temu.
I psu też nie podaję żadnych syntetycznych suplementów poza chondroprotetykami - i wcale nie mam pewności, czy one w ogóle na coś pomagają. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz był chory - parę lat temu, jak był młodziutki i karmiony Royalem, to złapał anginę i trzeba było podać antybiotyk.
Jedyny rzeczywiście skuteczny suplement diety dla psów (skuteczny w sensie, że widziałam efekty w kondycji włosa) to olej z łososia. Oprócz tego próbowałam algi, preparat z oleju z lnu i ogórecznika - i nic się nie działo.
W wieku szczenięcym raz, w okresie wymiany zębów, wet przepisał preparat witaminowo-mineralny i nie wiem, czy słusznie, bo skończyło się na przetrwałych kłach mlecznych, co zdaniem jednego z hodowców mogło być wynikiem zakłócenia procesu resorpcji korzeni mlecznych zębów.