I zgadzam się z jednym - lepiej przygarnąć wielorasowca ale na pewno nie kupować ani nie rozmnażać tylko dlatego, ze przypomina yorka !!! Bo to już jest tragedia.
Natomiast nieprawdą jest że wielorasowce wcale nie są bez tendencji do chorób -( niestety wiele psów wymagających intensywnej opieki medycznej to własnie mixy ...
W rasach potrafimy wyodrębnić przypadłości z którymi się walczy ... i wiele Hodowców z tym walczy nie używając linii w których wiemy że zdarzaja się choroby
W "niby rasowych" niestety wykorzystuje sie głównie psy które nie przeszły przez kwalifikacje albo właśnie nie są wykorzystowane z powodu powyższych problemów.
W bez rasowcach nigdy nikt się nie przejmował ... zdrowy to zdrowy, chory to siekierą przez łeb ... o przenoszeniu chorób drogą genetyczną nikt nie słyszał i nie przejmował się .... bo przecież nawet takie choroby rzadko miały sposobność się uaktywnić, wiemy jaką średnią zycia mają kundelki .... zanim się ujawni chore serduszko to psa już nie ma -(
York reprodukcja
mam kundle i niestety okazami zdrowia nie są jeden alergik, jedna z suk ma bardzo delikatny żołądek ( skłonności do biegunek i wymiotów), zmarły pies mojej kuzynki miał padaczkę, inne kundelki znane ze spacerów jakieś wady z kośćcem, alergie, problemy skórne... każdy pies może chorować. A co do yorka to był ze sprawdzonej hodowli czy pseudo-hodowli? pamiętajcie, że pseudo-hodowcy również mogą należeć do związku. biorąc psa musimy się liczyć, ze może chorować, zarówno kundel jak i rasowy.
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
To ja może uszereguje to tak - z mojego własnego doswiadczenia i obserwacji
Chorowitość
1. psy pseudo
2. psy rodowodowe
3. mixy gdzie da sie wydobyc cechy rasy
4. zwykłe kundle
Niestety tak to jest że psy rasowe cierpią przez grzechy i wybujałe ambicje hodowców. to oni rozmnażają psy które staja sie kalekami - pokażcie mi zdrowego ONKA, mopsa, buldoga i wiele wiele innych. No ale tu są badania konieczne, aby mieć uprawnienia. Tyle że są one niewiele warte - bada się fenotypowo młode psy, nikt nie wie co w genach siedzi, a większość chorób rasowych psów to niestety genetyczne obciążenia. Na świecie odchodzi sie więc od badań bo one niczego nie wskazują, nie wykluczają.
Psy rasowe (papierowe) trafiają do zwykłych ludzi i tu bywa różnie. Są ludzie odpowiedzialni którzy o psa dbaja, kochają do końca. Są też tacy co im się wydaje że jak znajomy poopowiadał o tym jak to sąsiad jego znajomego zarobił na swoim psie że to świetny interes - ale nie chcą ze zwykłego lenistwa wyrobić uprawnień - to czas i koszty i nie zawsze kończy sie sukcesem. Rozmnażają więc jak leci. Jeżeli z drugim papierowym to jeszcze pół biedy, ale oni o papiery nie pytają - reproduktorem staje się pies sąsiada bo taki ładny (nic to że do rasy tylko podobny). No i w ten sposób krzyżujemy psy byc może chore.
Gorzej gdy piesek sie znudzi - szybkie ogłoszenie - typu oddam, sprzedam tanio - masa profesjonalnych pseudohodowców codziennie przeczesuje internet. A tutaj mamy fabryki - matka z synem, rodzeństwo miedzy sobą, aby było wiecej szczeniąt. I z takiej pseudohodowli najczęściej ludzie kupują tańsze psy rasowe. Siedlisko problemów....
Chorowitość
1. psy pseudo
2. psy rodowodowe
3. mixy gdzie da sie wydobyc cechy rasy
4. zwykłe kundle
Niestety tak to jest że psy rasowe cierpią przez grzechy i wybujałe ambicje hodowców. to oni rozmnażają psy które staja sie kalekami - pokażcie mi zdrowego ONKA, mopsa, buldoga i wiele wiele innych. No ale tu są badania konieczne, aby mieć uprawnienia. Tyle że są one niewiele warte - bada się fenotypowo młode psy, nikt nie wie co w genach siedzi, a większość chorób rasowych psów to niestety genetyczne obciążenia. Na świecie odchodzi sie więc od badań bo one niczego nie wskazują, nie wykluczają.
Psy rasowe (papierowe) trafiają do zwykłych ludzi i tu bywa różnie. Są ludzie odpowiedzialni którzy o psa dbaja, kochają do końca. Są też tacy co im się wydaje że jak znajomy poopowiadał o tym jak to sąsiad jego znajomego zarobił na swoim psie że to świetny interes - ale nie chcą ze zwykłego lenistwa wyrobić uprawnień - to czas i koszty i nie zawsze kończy sie sukcesem. Rozmnażają więc jak leci. Jeżeli z drugim papierowym to jeszcze pół biedy, ale oni o papiery nie pytają - reproduktorem staje się pies sąsiada bo taki ładny (nic to że do rasy tylko podobny). No i w ten sposób krzyżujemy psy byc może chore.
Gorzej gdy piesek sie znudzi - szybkie ogłoszenie - typu oddam, sprzedam tanio - masa profesjonalnych pseudohodowców codziennie przeczesuje internet. A tutaj mamy fabryki - matka z synem, rodzeństwo miedzy sobą, aby było wiecej szczeniąt. I z takiej pseudohodowli najczęściej ludzie kupują tańsze psy rasowe. Siedlisko problemów....
To już jest nudne.
Czy to nie jest oczywiste, że dla własnego widzi mi się nie powinno się psów rozmnażać. Czy to jakieś niespełnione marzenia, żeby zostać położną? Hodowla to odpowiedzialność, widza, doświadczenie i poświęcenie - czasu, pieniędzy, miłości.
Jak byłam mała chciałam zostać policjantką, ale nie mam do tego uprawnień, więc nie latam teraz po osiedlu i nie łapię przestępców na własną rękę, bo NIE MAM DO TEGO UPRAWNIEŃ.
Nudzi mnie również lament tych, którzy kupili psa z psuedo i teraz, w ramach minimalizacji dysonansu poznawczego, chcą przekonać siebie i cały świat, że ten bez "pieczątki" to najlepszy i najukochańszy.
Ludzie - obudzić się!
Nie chodzi o waszego psa bez papierów, ale o cały beznadziejny proceder bezmyślnego rozmnażania i krzyżowania wszystkiego ze wszystkim bez żadnego nadzoru. To z pseudo hodowlami się walczy, a nie z psami z pseudo, bo te są bogu ducha winne.
Nie raz na spacerach widzę psy, które miały być Yorkami (właściciel przynajmniej chciał kupić Yorka), a wylądował z mieszanką silky teriera z czymśtam i pies zamiast 2 kg waży 5. Czy to oznacza, że właściciel kocha go mniej? Nie, ale nie ukrywajmy, ze został oszukany i gdyby kupił z papierami, to problemu by nie było.
NIE, rodowód nie jest gwarancją zdrowia i NIE, nie jest również gwarancją posiadania Championa o doskonałym eksterierze, ale przynajmniej kupując psa ze sprawdzonego źródła wiem, że nie przyczyniam się do bezmyślnego mnożenia psów w typie, które często są chore, niedożywione, zaniedbane i trzymane są w okropnych warunkach. Brak popytu to brak podaży. Jeśli zmniejszy się zapotrzebowanie na psy w typie rasy, to pseudo hodowle znikną i unikniemy wielkiego psiego nieszczęścia.
Czy to nie jest oczywiste, że dla własnego widzi mi się nie powinno się psów rozmnażać. Czy to jakieś niespełnione marzenia, żeby zostać położną? Hodowla to odpowiedzialność, widza, doświadczenie i poświęcenie - czasu, pieniędzy, miłości.
Jak byłam mała chciałam zostać policjantką, ale nie mam do tego uprawnień, więc nie latam teraz po osiedlu i nie łapię przestępców na własną rękę, bo NIE MAM DO TEGO UPRAWNIEŃ.
Nudzi mnie również lament tych, którzy kupili psa z psuedo i teraz, w ramach minimalizacji dysonansu poznawczego, chcą przekonać siebie i cały świat, że ten bez "pieczątki" to najlepszy i najukochańszy.
Ludzie - obudzić się!
Nie chodzi o waszego psa bez papierów, ale o cały beznadziejny proceder bezmyślnego rozmnażania i krzyżowania wszystkiego ze wszystkim bez żadnego nadzoru. To z pseudo hodowlami się walczy, a nie z psami z pseudo, bo te są bogu ducha winne.
Nie raz na spacerach widzę psy, które miały być Yorkami (właściciel przynajmniej chciał kupić Yorka), a wylądował z mieszanką silky teriera z czymśtam i pies zamiast 2 kg waży 5. Czy to oznacza, że właściciel kocha go mniej? Nie, ale nie ukrywajmy, ze został oszukany i gdyby kupił z papierami, to problemu by nie było.
NIE, rodowód nie jest gwarancją zdrowia i NIE, nie jest również gwarancją posiadania Championa o doskonałym eksterierze, ale przynajmniej kupując psa ze sprawdzonego źródła wiem, że nie przyczyniam się do bezmyślnego mnożenia psów w typie, które często są chore, niedożywione, zaniedbane i trzymane są w okropnych warunkach. Brak popytu to brak podaży. Jeśli zmniejszy się zapotrzebowanie na psy w typie rasy, to pseudo hodowle znikną i unikniemy wielkiego psiego nieszczęścia.
japanisze pięknie napisane. Ja moich nie zamieniłabym za nic mimo że młoda sprawiała problemy, ale ciężką pracą wyprowadziłam ją na prostą. Nic nie zagwarantuje że pies będzie zdrowy ale kupując rasowego(ze sprawdzonej hodowli) zwiększamy szansę na jego zdrowie. Jakby ludzie sterylizowali wszystkie psy bez uprawnień hodowlanych nie byłoby takiego problemu z niechcianymi psami. Do szału mnie doprowadzają anonse właścicieli typu "dopuszczę sukę" albo "pies poszukuje partnerki" a ostatnio natykam się na coraz więcej takich. Aż mam ochotę napisać do jednego czy drugiego czy zdają sobie sprawę z tego co robią, ale obawiam się że nie moje słowa nie dotrą do nich. Może przydałaby się jakaś akcja...
Isabelle - nie zgodzę na twoje uszeregowanie.
Znane mi psy rasowe b.rzadko chorują, i w sumie jest ich o wiele mniej licząc na każde 1000 osobników niż piesków mix z dolegliwościami.
A dlaczego może ich być statystycznie więcej ?
Bo kto robi kundelkowi badania za kilka stówek ?
Kto robi psu typu mix np. genetyczne PRA, kto wykonuje dysplazję?
To się dopiero diagnozuje jak pies jest ślepy i kulawy -( nosicieli się nie wyłapuje i nie eliminuje jak to ma miejsce w odpowiedzialnych hodowlach.
Znane mi psy rasowe b.rzadko chorują, i w sumie jest ich o wiele mniej licząc na każde 1000 osobników niż piesków mix z dolegliwościami.
A dlaczego może ich być statystycznie więcej ?
Bo kto robi kundelkowi badania za kilka stówek ?
Kto robi psu typu mix np. genetyczne PRA, kto wykonuje dysplazję?
To się dopiero diagnozuje jak pies jest ślepy i kulawy -( nosicieli się nie wyłapuje i nie eliminuje jak to ma miejsce w odpowiedzialnych hodowlach.
No własnie, , problem polega tylko na tym, ile jest takich odpowiedzialnych hodowlipianistka pisze: jak to ma miejsce w odpowiedzialnych hodowlach.
Moja znajoma kupowała owczarka niemieckiego z rodowodem od hodowcy. Pojechała z wizytą, aby obejrzeć wybraną przez siebie suczkę ( ze zdjęć w internecie). To, co zobaczyła, przeraziło ja bardzo. Pieski wraz matką były zamkniete w pomieszczeniu ( typu komórka) bez okien. Szczenieta taplały się we własnych odchodach. Matka totalnie wymeczona i wyczerpana, zapewne częstymi porodami.Owa znajoma wzięła upatrzone wcześniej szczenię tylko dlatego,ze bała ,ze jesli go nie kupi, będzie musiało dłuzej jeszcze przebywać w takich warunkach. Że nie wspomne,że "hodowczyni" wydała szczenię w 8 tyg zycia
I wg mnie podstawowy problem to bezduszni, nastawieni na zysk,hodowcy .A jest ich naprawdę wielu.I tu zapewne niemała wina lezy po stronie związku kynologicznego, który nie weryfikuje na bieżąco zrzeszonych w nim hodowców.
Odpowiedzialnych jest wbrew pozorom więcej niż trochę a nawet więcej niż połowa .
A działanie "wzięła upatrzone wcześniej szczenię tylko dlatego,ze bała ,ze jesli go nie kupi, będzie musiało dłuzej jeszcze przebywać w takich warunkach. " właśnie napędza proceder bezkarności -( niestety -(
Branie przez litość to ostatnie co powinno się robić bo ma spiralne działanie -(
Skoro ludzie kupują bo żal im to znak że interes się lepiej kręci ..... i produkcja twa.
Mi też żal i szkoda - ale zostaje działanie zgłoszenia do ZK lub wręcz do SM lub TOZ-u.
Wiem, że niektóre oddziały nie mają na tyle prężności, brak wykwalifikowanej kadry niestety jest problemem, ale w Krakowie mamy odbiory w domu hodowcy a nie w oddziale ZK. Nieraz komisje jeżdżą ponad 100 km aby obejrzeć 1-2 maluchy w warunkach domowych.
A działanie "wzięła upatrzone wcześniej szczenię tylko dlatego,ze bała ,ze jesli go nie kupi, będzie musiało dłuzej jeszcze przebywać w takich warunkach. " właśnie napędza proceder bezkarności -( niestety -(
Branie przez litość to ostatnie co powinno się robić bo ma spiralne działanie -(
Skoro ludzie kupują bo żal im to znak że interes się lepiej kręci ..... i produkcja twa.
Mi też żal i szkoda - ale zostaje działanie zgłoszenia do ZK lub wręcz do SM lub TOZ-u.
Wiem, że niektóre oddziały nie mają na tyle prężności, brak wykwalifikowanej kadry niestety jest problemem, ale w Krakowie mamy odbiory w domu hodowcy a nie w oddziale ZK. Nieraz komisje jeżdżą ponad 100 km aby obejrzeć 1-2 maluchy w warunkach domowych.
Pianistko,nawet więcej, niż połowa to skandalicznie mało
A od uczciwych nabywców rodowodowych piesków trudno wymagac, aby angażowali sie w cały proceder weryfikacji niesolidnej hodowli.
Moim zdaniem, fakt ze zabrali suczkę z tego miejsca, bardzo dobrze o nich świadczy. Bo co stałoby sie z malutką, niewinną kuleczką, gdyby zrezygnowali z jej kupna? Az strach pomysleć. Napędzili babie koniunkturę, czy nie, ale uratowali życie( bardzo mozliwe) chociaz jednego pieska. Teraz ma życie, o jakim marzy każdy pies Wprawdzie uszka nie stoja, jak powinny, ale to nie ma znaczenia; suczka nie jest przeznaczona do rozrodu ( jest wysterylizowana)
A od uczciwych nabywców rodowodowych piesków trudno wymagac, aby angażowali sie w cały proceder weryfikacji niesolidnej hodowli.
Moim zdaniem, fakt ze zabrali suczkę z tego miejsca, bardzo dobrze o nich świadczy. Bo co stałoby sie z malutką, niewinną kuleczką, gdyby zrezygnowali z jej kupna? Az strach pomysleć. Napędzili babie koniunkturę, czy nie, ale uratowali życie( bardzo mozliwe) chociaz jednego pieska. Teraz ma życie, o jakim marzy każdy pies Wprawdzie uszka nie stoja, jak powinny, ale to nie ma znaczenia; suczka nie jest przeznaczona do rozrodu ( jest wysterylizowana)
Kopia przeglądu to grzeczność ze strony hodowcy, ale zawsze można poprosić o zrobienie ksera. Każdy hodowca, który nie ma nic do ukrycia nie będzie robił problemów. Ja dostałam nawet kopie rodowodów rodziców i karty krycia.
asiryś Ocalony został jeden pies. JEDEN! A co z tymi, które w hodowli pozostały? Ich nie było już szkoda? A co z matką, która za pół roku znów będzie zmuszona do porodu. Co z tymi maluchami, które się urodzą? Po nie też dobra dusza pojedzie wykupić je z niewoli? Nie. Więc co to za wybiórcza pomoc?
Gdyby nikt nie kupił psów z pierwszego miotu, to nie byłoby następnych. "Wykupując" psa z pseudo nie przyłożysz się do poprawy psiego losu - uciszyć jedynie swoje wyrzuty sumienia.
Takie postępowanie nie jest heroiczne - jest egoistyczne.
Przemyśl to.
asiryś Ocalony został jeden pies. JEDEN! A co z tymi, które w hodowli pozostały? Ich nie było już szkoda? A co z matką, która za pół roku znów będzie zmuszona do porodu. Co z tymi maluchami, które się urodzą? Po nie też dobra dusza pojedzie wykupić je z niewoli? Nie. Więc co to za wybiórcza pomoc?
Gdyby nikt nie kupił psów z pierwszego miotu, to nie byłoby następnych. "Wykupując" psa z pseudo nie przyłożysz się do poprawy psiego losu - uciszyć jedynie swoje wyrzuty sumienia.
Takie postępowanie nie jest heroiczne - jest egoistyczne.
Przemyśl to.
Wiem. Niestety można to bardzo łatwo obejść - jeden miot z rodowodem, drugi po rodowodowych rodzicach.pianistka pisze:Gwoli ścisłosći.
W hodowli rodowodowych mioty są dopuszczalne 1 x w ciągu roku.
Jeśli w tej hodowli były faktycznie takie dramatyczne warunki, to zignorowanie zasad przynależności do ZK na pewno nie stanowi przeszkody.
niestety ale ja się z tym nie zgodzę- pies rasowy jesty mniej odporbny na choroby niż przysłowiowy kundel. Może są robione jakieś badnaia na ten temat to chętnie poczytam bo do tej pory spotkałam się z wieloma psami( z rodowodem), które niestety odchodizły w wieku max 11 lat ( w przypadku jamnika), 7 w przypadku yorka, 10 i 6 w przypadku Szpica, labek z bardzo dobrek hodowli przeszedł kilka operacji "za młodu" dziś ma 7 lat i też z nim nie za ciekawie.... takich przykładów mogę mnożyć natomiast co do kundli to te na wsiach dożywają pięknego wieku i czesto na drakoskiej diecie. Rodowód to selekcja genów i ich eliminacja niestety człowiek bawi się w Pana Boga tworząc to co jemu się podoba tylko i wyłącznie dla czystej kasy jaką jest rodowód i całe wystawy psów "bo musze mieć psa z rodowodem bo wtedy jest prawdziwy"- kompletna bzdura.Seiti pisze: Nic nie zagwarantuje że pies będzie zdrowy ale kupując rasowego(ze sprawdzonej hodowli) zwiększamy szansę na jego zdrowie.
Nie wiem z jakimi konkretnie rasami z rodowodem się spotkałaś.she1 pisze:niestety ale ja się z tym nie zgodzę- pies rasowy jesty mniej odporbny na choroby niż przysłowiowy kundel. Może są robione jakieś badnaia na ten temat to chętnie poczytam bo do tej pory spotkałam się z wieloma psami( z rodowodem), które niestety odchodizły w wieku max 11 lat ( w przypadku jamnika), 7 w przypadku yorka, 10 i 6 w przypadku Szpica, labek z bardzo dobrek hodowli przeszedł kilka operacji "za młodu" dziś ma 7 lat i też z nim nie za ciekawie.... takich przykładów mogę mnożyć natomiast co do kundli to te na wsiach dożywają pięknego wieku i czesto na drakoskiej diecie. Rodowód to selekcja genów i ich eliminacja niestety człowiek bawi się w Pana Boga tworząc to co jemu się podoba tylko i wyłącznie dla czystej kasy jaką jest rodowód i całe wystawy psów "bo musze mieć psa z rodowodem bo wtedy jest prawdziwy"- kompletna bzdura.Seiti pisze: Nic nie zagwarantuje że pies będzie zdrowy ale kupując rasowego(ze sprawdzonej hodowli) zwiększamy szansę na jego zdrowie.
Jeśli chodzi o buldogi francuskie, to te z rodowodem (z dobrej, mądrze prowadzonej hodowli) są o wiele zdrowsze od tych z pseudo i są na to dziesiątki dowodów - przeszukaj fora tematyczne i zobacz jaki jest stosunek psów chorych z rodowodem do tych, które chorują i są z pseudo.
Te z psuedo już z hodowli często wychodzą z nużycą (zarażają się od matki), wadami podniebienia, chorobami spojówek i trzeciej powieki, zapaleniem żołądka i dwunastnicy (błędy żywieniowe w hodowli), przewlekłymi lub pasożytniczymi chorobami skóry i jeszcze wieloma innym nieprzyjemnymi przypadłościami. Uboga dieta u BF jest od razu widoczna - uszy zawinięte do tyłu, bądź rozjeżdżające się na boki, krzywe łapy, niedźwiedzie łapy, potem obniżona odporność i większa podatność na przeziębienia.
Żeby hodować psy trzeba mieć WIEDZĘ.
Powiedz mi, który hodowca "na dziko" interesuje się rasą, jeździ na wystawy, czyta fachowe fora, należy do klubu miłośników rasy, zna się na żywieniu i inwestuje w dobrą opiekę medyczną?
Poza tym argument medyczny w całym sporze jest, moim zdaniem, najmniej istotny. Ważne jest ogólnie rozumiane dobro psów i chyba nie zaprzeczysz, że w ich (psów) interesie najlepiej by było, gdyby pseudo zniknęły z powierzchni ziemi (również te zrzeszone w ZK, których na szczęście nie jest dużo).
Tu naprawdę nie ma o czym dyskutować i o co się wykłócać.
Piszesz, że niejeden kundelek dożywa sędziwego wieku gdzieś w głębokiej wsi na drakońskiej diecie. To zapewne prawda, ale gdyby jego właściciele zadali sobie trud zbadania go u specjalisty od czasu do czasu, to okazałoby się, że ma chore nerki, wątrobę, serce i cały szereg innych nieprzyjemnych chorób, które co prawda go nie zabiją od razu, ale znacznie pogorszą jakość jego życia.
My również możemy cale życie unikać uprawiania sportu i stołować się w fast foodach - dożyjemy siedemdziesiątki, ale czy na pewno w najlepszym zdrowiu?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości