dziękuję za komplementy
Mario - dobrze rozszyfrowałaś

celowo wkleiłem odwrotnie niż napisałem hehe
znowu zamieszanie w domu, znów pyszczek, który do nas lgnie

ponownie trzeba tego stworka uczyć wszystkiego. siedzi takie i się patrzy

wariatka.
ale ciężko się przyzwyczaić

Rocca trzeba było ostatnio prowadzić, nic nie widział, potykał się, a ten Tajfun leci i... nie obija ani nie zawadza o nic, słyszy każdy dżwięk, ciekawa świata... rodzina już w niej zakochana. żona zauważyła drobny mój dystans, chociaż tego nie potwierdzam, ale rzeczywiście muszę się przyzwyczaić do małej.
to forum, a właściwie temat spełnia ogromną rolę! postawiło mnie na nogi (udział rodziny, przyjaciół i znajomych także bezcenny). wszystkie historie tutaj opisywane, żale, lęki - potężny materiał do analizy. jako, że z zawodu jestem socjologiem, mam pewne zboczenia zawodowe

i własne przemyślenia. nic odkrywczego, ale mam już w głowie "pigułkę" tego tematu. odpowiedzi jasnej to nie daje, ale pomaga w przeżyciu tych najstraszniejszych chwil i określa pewne warunki, które będą sprzyjać "zagojeniu ran". w wolnej chwili skrobnę tutaj moje wynurzenia, może komuś pomoże, może nie, ale dla mnie będzie to ciąg dalszy terapii.
podziwiam kilka osób z tego tematu, osoby te zawsze interweniują, celnie wkraczając do akcji. to od nich otrzymałem największe wsparcie. chociaż nie mam w sobie aż takiej dozy empatii i samozaparcia, ale będę tu nadal uczestniczył, czytając/ pisząc. sądzę, że w ten sposób będę w stanie Wam podziękować, a także utrzymać w sobie pamięć o moim najwspanialszym Przyjacielu - Rocco. może to głupie, ale niekiedy Ronia wpatruje się w dal na ogrodzie, tak od siebie i bez celu - Rocco jest przy nas, kocha nas i będzie pilnował swojej "córeczki", żeby nikt i nic ją nie skrzywdziło!!! tak, nawiedzony jestem, ale jest mi z tym lżej na sercu (znów się ciut odsłonię: wierzę w Boga, ale do Kościoła nie chodzę - o ile ma to jakieś znaczenie, a chyba ma).
pchełkę na niej znaleźliśmy

małe i głupie rzeczy, ale stawiają człowieka na nogi i przywracają do żywych.