przygarnąć husky ...ale?
Specjalistą od haszczaków to tu jest GIZIU
może się odezwie,
ale tak na chłopski rozum to do psa może lepiej suczkę,
dwie suki będzie trudno pogodzić (chyba ), a dwa psy
poczekajmy na GIZIA może jeszcze tu zagląda, On ma całe stadko ,
jeden piękniejszy od drugiego, myślę że dużo podpowie na temat relacji w stadzie.
A skoro już tu jestem to wszystkim życzę Szczęśliwego Nowego Roku, wiele satysfakcji i radości i uśmiechniętych mordek swoich pupili.
U nas wszystko ok, Sonia i Czarny mają sie dobrze.
Wczoraj będąc na spacerze spotkaliśmy poprzedniego właściciela Soni.
To była trauma, dla mnie jak zobaczyłam jej reakcję i dla niej chyba też.
Jak ją zawołał to podeszła, prawie się czołgając z ogonem podkulonym pod siebie i łbem spuszczonym , chwilę dała się pogłaskać i od razu odeszła na długość smyczy , usiadła i już nie chciała się ruszyć z miejsca, dopiero w kierunku domu .
Nigdy więcej
może się odezwie,
ale tak na chłopski rozum to do psa może lepiej suczkę,
dwie suki będzie trudno pogodzić (chyba ), a dwa psy
poczekajmy na GIZIA może jeszcze tu zagląda, On ma całe stadko ,
jeden piękniejszy od drugiego, myślę że dużo podpowie na temat relacji w stadzie.
A skoro już tu jestem to wszystkim życzę Szczęśliwego Nowego Roku, wiele satysfakcji i radości i uśmiechniętych mordek swoich pupili.
U nas wszystko ok, Sonia i Czarny mają sie dobrze.
Wczoraj będąc na spacerze spotkaliśmy poprzedniego właściciela Soni.
To była trauma, dla mnie jak zobaczyłam jej reakcję i dla niej chyba też.
Jak ją zawołał to podeszła, prawie się czołgając z ogonem podkulonym pod siebie i łbem spuszczonym , chwilę dała się pogłaskać i od razu odeszła na długość smyczy , usiadła i już nie chciała się ruszyć z miejsca, dopiero w kierunku domu .
Nigdy więcej
Nelson - kochana z Ciebie kobita Piesek ma szczęście, że do Ciebie trafił. Co do tego "pana" (żeby go zaraza) to niestety jak znam życie niedługo sprawi sobie nowego psa Najwyżej wybierze rasę sprawiającą mniej "kłopotów" - a potem ciąża i sprzedawanie szczeniaków... Powinni takich zamykać
Przy okazji życzenia wszystkiego dobrego na nowy rok dla Was i Waszych rodzin i piesków - pozdrawiam wszystkich!!!
Przy okazji życzenia wszystkiego dobrego na nowy rok dla Was i Waszych rodzin i piesków - pozdrawiam wszystkich!!!
Owoc granatu, GIZIU
Zaglądacie tu jeszcze czasami?
Jestem Wam winna trochę informacji:
Sonia została wysterylizowana, ale niestety w 8 dobie nastąpiły powikłania, otworzyła się rana i wszystko wypłynęło....
Zdążyliśmy ją dowieźć do weta, przeszła ponowną operację,
minęły już dwie doby, wszystko idzie ku lepszemu, już wstaje i chodzi, troszkę zjadła, temperaturę ma podwyższoną, ale w normie,
dzisiaj rano jak wyszła na dwór rozwaliła klosz, który miała założony, żeby nie mogła się dostać do rany, także chyba wyliże się z tego, ale trochę przeszliśmy, teraz liczymy tylko żeby nie nastąpiły jakieś komplikacje.
Zaglądacie tu jeszcze czasami?
Jestem Wam winna trochę informacji:
Sonia została wysterylizowana, ale niestety w 8 dobie nastąpiły powikłania, otworzyła się rana i wszystko wypłynęło....
Zdążyliśmy ją dowieźć do weta, przeszła ponowną operację,
minęły już dwie doby, wszystko idzie ku lepszemu, już wstaje i chodzi, troszkę zjadła, temperaturę ma podwyższoną, ale w normie,
dzisiaj rano jak wyszła na dwór rozwaliła klosz, który miała założony, żeby nie mogła się dostać do rany, także chyba wyliże się z tego, ale trochę przeszliśmy, teraz liczymy tylko żeby nie nastąpiły jakieś komplikacje.
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
Nelson - ja tutaj raz po raz zagladam , mysle , ze Giziu tez . Niedawno nawet myslalam o Tobie i Waszych psiakach (macie jeszcze czarnego ? ) .
Trzymam kciuki za wyzdrowienie soni , musialo Was to kosztowac sporo nerwow i biedaczka sie nacierpiala Skoro sytuacja sie poprawila tzn , ze bedzie dobrze . Taka mam nadzieje.
My naszego psa tez chcemy wykastrowac , mielismy juz nawet termin w klinice ..... cos mi nie dawalo spokoju i nie zawiezlismy go. Jednak zrobimy to , moze wiosna .
No i nasz pies nam coraz czesciej ucieka . Teraz nawet przed dom nie wypuszczam go bez smyczy . Pare razy nam uciekl na ulice , dosc daleko od domu . Moj maz jezdzil autem i go szukal . Teraz zdwoilismy czujnosc i go pilnujemy go jak oka w glowie.
Wyglaskaj sonie , czarnego i kociaki . Melduj co z sonia , oby szybko wyzdrowiala .
Giziu - a co slychac u Twoich pieknych psow ?
pozdrawiam Was mocno.
Trzymam kciuki za wyzdrowienie soni , musialo Was to kosztowac sporo nerwow i biedaczka sie nacierpiala Skoro sytuacja sie poprawila tzn , ze bedzie dobrze . Taka mam nadzieje.
My naszego psa tez chcemy wykastrowac , mielismy juz nawet termin w klinice ..... cos mi nie dawalo spokoju i nie zawiezlismy go. Jednak zrobimy to , moze wiosna .
No i nasz pies nam coraz czesciej ucieka . Teraz nawet przed dom nie wypuszczam go bez smyczy . Pare razy nam uciekl na ulice , dosc daleko od domu . Moj maz jezdzil autem i go szukal . Teraz zdwoilismy czujnosc i go pilnujemy go jak oka w glowie.
Wyglaskaj sonie , czarnego i kociaki . Melduj co z sonia , oby szybko wyzdrowiala .
Giziu - a co slychac u Twoich pieknych psow ?
pozdrawiam Was mocno.
Czarny jest u nas , taka fajna uśmiechnięta "morda", uwielbia się miziać, jest zazdrosny o Sonię, bardzo grzeczny, chodzi na spacery luzem bez smyczy i bardzo się nas pilnuje, zwłaszcza jak już wracamy w kierunku domu, pilnuje swojej posesji, jest pierwszy do "alarmu", że coś się dzieje, uwielbia bawić się z Sonią i teraz bardzo mu tego brakuje, wychodzimy z nimi oddzielnie, żeby czarny jej nie kusił do zabawy, ale on wtedy w domu wyje i piszczy w niebogłosy.
Sonia ma się aż za dobrze, już chce sie bawić i biegać, przełamała lęk przed schodami, z resztą Czarny też (bardzo długo nie wchodził na górę), i teraz przyłażą do nas do sypialni spać. Sonia oprócz fartucha na ranę ma kołnierz, ale nauczyła się go łamać - na dworzu przewraca sie na plecy w taki sposób, że zahacza kołnierzem o ziemię i ten pęka , już trzy sztuki tak załatwiła, teraz wychodząc zdejmujemy jej kołnierz, bo puści nas z torbami , dostaje również tabletki uspokajające żeby trochę ją wyciszyć, ale działają "tylko w domu", jak wychodzi na dwór to mam wrażenie ze przestają działać.
Z każdym dniem jest coraz bardziej sprawna a co za tym idzie coraz bardziej niesforna , nie wiem jak ją upilnujemy, strasznie się boję że znowu coś jej się stanie .
Kastracja psa jest zdecydowanie mniej inwazyjnym zabiegiem niż sterylizacja, więc chyba nie ma się co obawiać,
a co do uciekania waszego psiaka, współczuję, wiem ile nerwów kosztuje szukanie psa,
a biegacie z nim?, może ma trochę za mało ruchu?
Po za tym o ile dobrze pamiętam to on jest jeszcze młody, a szczeniaki bywają niesforne.
Pozdrawiam serdecznie.
Marta.
Sonia ma się aż za dobrze, już chce sie bawić i biegać, przełamała lęk przed schodami, z resztą Czarny też (bardzo długo nie wchodził na górę), i teraz przyłażą do nas do sypialni spać. Sonia oprócz fartucha na ranę ma kołnierz, ale nauczyła się go łamać - na dworzu przewraca sie na plecy w taki sposób, że zahacza kołnierzem o ziemię i ten pęka , już trzy sztuki tak załatwiła, teraz wychodząc zdejmujemy jej kołnierz, bo puści nas z torbami , dostaje również tabletki uspokajające żeby trochę ją wyciszyć, ale działają "tylko w domu", jak wychodzi na dwór to mam wrażenie ze przestają działać.
Z każdym dniem jest coraz bardziej sprawna a co za tym idzie coraz bardziej niesforna , nie wiem jak ją upilnujemy, strasznie się boję że znowu coś jej się stanie .
Kastracja psa jest zdecydowanie mniej inwazyjnym zabiegiem niż sterylizacja, więc chyba nie ma się co obawiać,
a co do uciekania waszego psiaka, współczuję, wiem ile nerwów kosztuje szukanie psa,
a biegacie z nim?, może ma trochę za mało ruchu?
Po za tym o ile dobrze pamiętam to on jest jeszcze młody, a szczeniaki bywają niesforne.
Pozdrawiam serdecznie.
Marta.
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
wykastrujemy go z pewnoscia . musimy . wiem, ze kastracja psa nie jest tak inwazyjna jak u suczek czy kotek (oddawalam do kastracji 2 koty i 3 kotki ) a jednak cos nie dawalo mi spokoju. nie potrafie tego racjonalnie wytlumaczyc.
moze dlatego bo mial niedawno usuwane mleczne kly w narkozie ( same nie wypadly). caly dzien spal i byl oslabiony. nie wiem sama dlaczego.
przypuszczam, ze po kastracji nie bedzie tak uciekal jak teraz. gdy wyczuje zapach jakiejs suni .....
zauwazylam , ze nasz zaczal nas bardziej sluchac . nie zawsze oczywiscie , bo gdy na dworze cos zweszy .... mozesz zapomniec , ze poslucha. ale w domu zrobil postepy. jestesmy konsekwentni i wymagamy od niego pewnych zachowan w roznych sytuacjach.
Popatrz , sonia tez na dworze zachowuje sie niesfornie . one to maja w genach. a moze lepszy bylby taki kaftanik na ta rane ?
Marta - ciesze sie , ze z czarnym tak dobrze sie ulozylo. fajnie , ze go przygarneliscie , moze nawet zycie mu uratowaliscie bo nie wiadomo co mogloby go spotkac gdyby nie Wasze dobre serca.
goraco pozdrawiam
moze dlatego bo mial niedawno usuwane mleczne kly w narkozie ( same nie wypadly). caly dzien spal i byl oslabiony. nie wiem sama dlaczego.
przypuszczam, ze po kastracji nie bedzie tak uciekal jak teraz. gdy wyczuje zapach jakiejs suni .....
zauwazylam , ze nasz zaczal nas bardziej sluchac . nie zawsze oczywiscie , bo gdy na dworze cos zweszy .... mozesz zapomniec , ze poslucha. ale w domu zrobil postepy. jestesmy konsekwentni i wymagamy od niego pewnych zachowan w roznych sytuacjach.
Popatrz , sonia tez na dworze zachowuje sie niesfornie . one to maja w genach. a moze lepszy bylby taki kaftanik na ta rane ?
Marta - ciesze sie , ze z czarnym tak dobrze sie ulozylo. fajnie , ze go przygarneliscie , moze nawet zycie mu uratowaliscie bo nie wiadomo co mogloby go spotkac gdyby nie Wasze dobre serca.
goraco pozdrawiam
Kaftanik oczywiście jest i kołnierz i jeszcze tabletki na uspokojenie ,
wcześniej był tylko kaftanik i skończyło się ..katastrofą ,
wet twierdzi,że ona musiała przez kaftan rozlizać tę ranę , a przynajmniej rozmiękczyć tak skórę, że później już samo "poszło"
A z tym słuchaniem, to sama wiesz jak u szpiców bywa, słuchają, słuchają, ale wystarczy jakiś impuls i ...już nie słuchają ,
my swoim za wszystko dajemy nagrody i to działa, trzeba być tylko konsekwentnym, jest coś takiego jak szkolenie klikierem(polega też na nagrodach), ponoć przynosi bardzo dobre efekty, a przede wszystkim można je prowadzić samemu jednocześnie bawiąc się z psem.
Sonia czuje się dobrze, najgorzej, że musimy wyprowadzać je oddzielnie na dwór, bo Czarny skacze na nią zachęcając ją do wspólnej zabawy ;
Czarny w domu po prostu płacze, wyje i nie wiem co jeszcze...., wczoraj wieczorem obraził się i nie chciał wyjść sam, wyszedł tylko na chwilę i sam wrócił do domu, mimo tego,że mój syn chciał jeszcze z nim chodzić
wcześniej był tylko kaftanik i skończyło się ..katastrofą ,
wet twierdzi,że ona musiała przez kaftan rozlizać tę ranę , a przynajmniej rozmiękczyć tak skórę, że później już samo "poszło"
A z tym słuchaniem, to sama wiesz jak u szpiców bywa, słuchają, słuchają, ale wystarczy jakiś impuls i ...już nie słuchają ,
my swoim za wszystko dajemy nagrody i to działa, trzeba być tylko konsekwentnym, jest coś takiego jak szkolenie klikierem(polega też na nagrodach), ponoć przynosi bardzo dobre efekty, a przede wszystkim można je prowadzić samemu jednocześnie bawiąc się z psem.
Sonia czuje się dobrze, najgorzej, że musimy wyprowadzać je oddzielnie na dwór, bo Czarny skacze na nią zachęcając ją do wspólnej zabawy ;
Czarny w domu po prostu płacze, wyje i nie wiem co jeszcze...., wczoraj wieczorem obraził się i nie chciał wyjść sam, wyszedł tylko na chwilę i sam wrócił do domu, mimo tego,że mój syn chciał jeszcze z nim chodzić
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
a to maly lobuziak z sonii , nawet z kaftanikiem sie rozprawila
oby szybko rana sie zagoila .
a ja zaczelam szkolic ostro naszego psa . doszlam do wniosku , ze on czuje sie naszym szefem. zaczelam od przechodzenia przez drzwi - on zawsze przepychal sie przez nie pierwszy ... zauwazylam , ze gdy tego mu zabronilam - nie ciagnie tak mocno smyczy na spacerach - czesciej spoglada na mnie . z tym , ze na spacerach w niektorych strefach pozwalamy mu robic to co jemu sie podoba ale gdy idziemy ruchliwa ulica wymagam zeby szedl przy mojej nodze. teraz to przychodzi latwiej. nie pozwalam mu sie walesac po calym domu. ma wstep zabroniony np. do pomieszczenia gdzie koty przebywaja - bo one tam jedza .
zaczelam pewnych zachowan stanowczo od niego egzekwowac i widze efekty. zaznaczam : egzekwuje bez uzycia sily i karania - tylko nagrody wchodza w gre.
nie pozwalam mu lazic ciagle za mna . gdy wychodze z pokoju kaze mu lezec . i on jest spokojny , ze mnie nie ma i nie piszczy .
wydaje mi sie, ze on sie czul naszym przewodnikiem alfa. zle go wychowywalismy.
jeszcze sa problemy z przywolywaniem go. podchodzi kiedy chce
szkolenie trwa od 2 dni i musze przyznac , ze pies zrobil sie duzo spokojniejszy i bardziej posluszny. czy wytrwam ? ...... oby .....
teraz uswiadomilam sobie , ze psa mozna "zepsuc" bardzo latwo ...
ps. czarny jest kochanym psem
pozdrawiam i prosze abys pisala bo zagladam tutaj
oby szybko rana sie zagoila .
a ja zaczelam szkolic ostro naszego psa . doszlam do wniosku , ze on czuje sie naszym szefem. zaczelam od przechodzenia przez drzwi - on zawsze przepychal sie przez nie pierwszy ... zauwazylam , ze gdy tego mu zabronilam - nie ciagnie tak mocno smyczy na spacerach - czesciej spoglada na mnie . z tym , ze na spacerach w niektorych strefach pozwalamy mu robic to co jemu sie podoba ale gdy idziemy ruchliwa ulica wymagam zeby szedl przy mojej nodze. teraz to przychodzi latwiej. nie pozwalam mu sie walesac po calym domu. ma wstep zabroniony np. do pomieszczenia gdzie koty przebywaja - bo one tam jedza .
zaczelam pewnych zachowan stanowczo od niego egzekwowac i widze efekty. zaznaczam : egzekwuje bez uzycia sily i karania - tylko nagrody wchodza w gre.
nie pozwalam mu lazic ciagle za mna . gdy wychodze z pokoju kaze mu lezec . i on jest spokojny , ze mnie nie ma i nie piszczy .
wydaje mi sie, ze on sie czul naszym przewodnikiem alfa. zle go wychowywalismy.
jeszcze sa problemy z przywolywaniem go. podchodzi kiedy chce
szkolenie trwa od 2 dni i musze przyznac , ze pies zrobil sie duzo spokojniejszy i bardziej posluszny. czy wytrwam ? ...... oby .....
teraz uswiadomilam sobie , ze psa mozna "zepsuc" bardzo latwo ...
ps. czarny jest kochanym psem
pozdrawiam i prosze abys pisala bo zagladam tutaj
Taaa...
Wiem coś o tym rozpuszczeniu....
U nas też przez Przypadki z Sonią trochę za dużo ostatnio pozwalamy psom ,
śpią u nas w sypialni na kocykach, zaczęło się od tego, ze Sonia przyszła, a ponieważ była chora pozwoliliśmy jej zostać, dzięki temu nawet w nocy podnosząc głowę widziałam, czy wszystko jest OK, za Sonią przywędrował Czarny (przecież nie będzie spała sam na dole ), Sonia już praktycznie doszła do siebie ale ze spania w sypialni nie zrezygnowały ,
miski z jedzeniem były już tylko w piwnicy, ale znowu ze względu na Sonię (schody) przywędrowały na górę,
jeszcze tylko mój mąż zachowuje chłodną głowę i trochę nas strofuje, bo inaczej to chyba na głowę by nam wlazły,
Wczoraj wet zdjął Sonii szwy, wygląda na to, ze wszystko kończy się szczęśliwie i bez powikłań, jeszcze "tylko" dwa trzy dni w kaftanie i do końca tygodnia na smyczy ,ta smycz jest chyba najgorsza, tak mi jej szkoda ze nie może pobiegać, ale już wychodzimy razem z Czarnym na spacery, przez pierwsze parę minut musimy go strofować, żeby nie skakał na Sonię, ale później już grzecznie idą razem, to skakanie to wynika z radości i chęci zabawy, ale...,
Czarny się tak wycfanił, że jak próbujemy wyjść z nim po cichu kiedy Sonia śpi, leci do niej i szczeknięciem ją budzi i za chwilę już oboje stoją przy drzwiach gotowi do wyjścia.
Wczoraj pierwszy raz przyszli Panowie, którzy będą robić nam ogrodzenie (przy obecnym stanie posiadania wszelkiego stworzenia stało sie ono priorytetem), ponieważ tak się złożyło że wszyscy musieliśmy iść do pracy i szkoły a nie wiedzieliśmy jak psy zareagują na obcych córka została w domu (wiem że to niepedagogiczne, ale ktoś musiał
) no i okazało się że psy obwąchały panów i na tym się skończyło ich zainteresowanie"obcymi", a największym problemem okazał się nasz pers, bo nie odstępował ich na krok, a jak za blisko podchodzili to prychał
Wiem coś o tym rozpuszczeniu....
U nas też przez Przypadki z Sonią trochę za dużo ostatnio pozwalamy psom ,
śpią u nas w sypialni na kocykach, zaczęło się od tego, ze Sonia przyszła, a ponieważ była chora pozwoliliśmy jej zostać, dzięki temu nawet w nocy podnosząc głowę widziałam, czy wszystko jest OK, za Sonią przywędrował Czarny (przecież nie będzie spała sam na dole ), Sonia już praktycznie doszła do siebie ale ze spania w sypialni nie zrezygnowały ,
miski z jedzeniem były już tylko w piwnicy, ale znowu ze względu na Sonię (schody) przywędrowały na górę,
jeszcze tylko mój mąż zachowuje chłodną głowę i trochę nas strofuje, bo inaczej to chyba na głowę by nam wlazły,
Wczoraj wet zdjął Sonii szwy, wygląda na to, ze wszystko kończy się szczęśliwie i bez powikłań, jeszcze "tylko" dwa trzy dni w kaftanie i do końca tygodnia na smyczy ,ta smycz jest chyba najgorsza, tak mi jej szkoda ze nie może pobiegać, ale już wychodzimy razem z Czarnym na spacery, przez pierwsze parę minut musimy go strofować, żeby nie skakał na Sonię, ale później już grzecznie idą razem, to skakanie to wynika z radości i chęci zabawy, ale...,
Czarny się tak wycfanił, że jak próbujemy wyjść z nim po cichu kiedy Sonia śpi, leci do niej i szczeknięciem ją budzi i za chwilę już oboje stoją przy drzwiach gotowi do wyjścia.
Wczoraj pierwszy raz przyszli Panowie, którzy będą robić nam ogrodzenie (przy obecnym stanie posiadania wszelkiego stworzenia stało sie ono priorytetem), ponieważ tak się złożyło że wszyscy musieliśmy iść do pracy i szkoły a nie wiedzieliśmy jak psy zareagują na obcych córka została w domu (wiem że to niepedagogiczne, ale ktoś musiał
) no i okazało się że psy obwąchały panów i na tym się skończyło ich zainteresowanie"obcymi", a największym problemem okazał się nasz pers, bo nie odstępował ich na krok, a jak za blisko podchodzili to prychał
Witam,
Nelson, pomyślności dalszej życze z pieskami , czytam o Was i mam nadzieje ,że nadal od czsu do czasu napiszesz co słychać. Piękna historia i niech szczęśliwie się rozwija. Cieszę się ,że Sonia już dochodzi do siebie.
GIZIU - dzięki za opowieści o szpicach , powinni je dodawać do każdego szczeniaka , by nie lądowały w kojcach przy cudnych domkach z ogródkiem! Pozdrawiam wszystkich z tego forum.
Nelson, pomyślności dalszej życze z pieskami , czytam o Was i mam nadzieje ,że nadal od czsu do czasu napiszesz co słychać. Piękna historia i niech szczęśliwie się rozwija. Cieszę się ,że Sonia już dochodzi do siebie.
GIZIU - dzięki za opowieści o szpicach , powinni je dodawać do każdego szczeniaka , by nie lądowały w kojcach przy cudnych domkach z ogródkiem! Pozdrawiam wszystkich z tego forum.
A nas pech chyba prześladuje... ,
w sobotę już mieliśmy pozwolenie puścić Sonię luzem, wet stwierdził, ze już wszystko się ładnie zagoiło i jest OK.
Radości było co nie miara do ....niedzieli ,
po południu Sonia stała się osowiała, leżała pod schodami, w zasadzie stamtąd nie wychodziła, jak braliśmy ją na podwórko, to robiła siku i sama wracała do domu ,
myśleliśmy że może jest zmęczona, długo jednak miała bardzo ograniczoną dawkę ruchu,
ale w poniedziałek zadzwoniłam po weta i co się okazało -
Sonia miała kleszcza i zaraził ją babeszjozą ,
dobrze że w miarę szybko zostały podane leki i stan jeszcze nie był ciężki,
znowu dwa dni wyjęte z życiorysu, leki, kroplówki, obserwacja,
ale jest już znaczna poprawa, apetyt wrócił wilczy i chęć do zabawy również,
myślę że limit chorób został wyczerpany na dłuuuugi czas...
bo inaczej nasz wet zostanie najczęściej odwiedzającą nas osobą ,
od 15 stycznia widujemy się prawie codziennie, najrzadziej co drugi dzień dobrze że jest sympatyczny i kontaktowy, i mniej więcej w naszym wieku, to chociaż czas się nie dłużył podczas podawania kroplówek i miło sobie gawędziliśmy.
w sobotę już mieliśmy pozwolenie puścić Sonię luzem, wet stwierdził, ze już wszystko się ładnie zagoiło i jest OK.
Radości było co nie miara do ....niedzieli ,
po południu Sonia stała się osowiała, leżała pod schodami, w zasadzie stamtąd nie wychodziła, jak braliśmy ją na podwórko, to robiła siku i sama wracała do domu ,
myśleliśmy że może jest zmęczona, długo jednak miała bardzo ograniczoną dawkę ruchu,
ale w poniedziałek zadzwoniłam po weta i co się okazało -
Sonia miała kleszcza i zaraził ją babeszjozą ,
dobrze że w miarę szybko zostały podane leki i stan jeszcze nie był ciężki,
znowu dwa dni wyjęte z życiorysu, leki, kroplówki, obserwacja,
ale jest już znaczna poprawa, apetyt wrócił wilczy i chęć do zabawy również,
myślę że limit chorób został wyczerpany na dłuuuugi czas...
bo inaczej nasz wet zostanie najczęściej odwiedzającą nas osobą ,
od 15 stycznia widujemy się prawie codziennie, najrzadziej co drugi dzień dobrze że jest sympatyczny i kontaktowy, i mniej więcej w naszym wieku, to chociaż czas się nie dłużył podczas podawania kroplówek i miło sobie gawędziliśmy.
- owoc granatu
- Posty:109
- Rejestracja:30 czerwca 2007, 21:05
Marta - co za nowiny , zmartwilam sie . nie mam pojecia co to za choroba i jakie skutki wywoluje . wiem, ze kleszcze roznosza choroby nie znam jednak szczegolow i skutkow tych chorob.
to co piszesz w dalszej czesci postu - czy to oznacza, ze stan sonii wraca do normy i nie ma zadnego zagrozenia ? taka mam nadzieje.
jestescie wspanialymi ludzmi . oby sonia calkowicie wyzdrowiala . trzymam kciuki bardzo mocno.
pisz koniecznie jaki jest stan sonii.
pozdrawiam
to co piszesz w dalszej czesci postu - czy to oznacza, ze stan sonii wraca do normy i nie ma zadnego zagrozenia ? taka mam nadzieje.
jestescie wspanialymi ludzmi . oby sonia calkowicie wyzdrowiala . trzymam kciuki bardzo mocno.
pisz koniecznie jaki jest stan sonii.
pozdrawiam
Sonia już ma sie dobrze,
stan jeszcze nie był ciężki, więc szybko dochodzi do siebie, już bawi sie z czarnym, normalnie je i pije, i zachowuje się jak zwykle, tzn. drepcze za nami po domu krok w krok i każdą wchodzącą osobę wita w drzwiach ,
A babeszjoza jest pasożytniczą chorobą przenoszoną przez zarażone kleszcze, objawia się brakiem łaknienia, pragnienia, pies jest apatyczny, nie ma siły chodzić, leży nie reagując na normalne bodźce np. wejście obcych do domu, przyjście właścicieli, wyjście na spacer, tak trochę to wygląda jak by był zmęczony i ciągle spał, ma wysoką temperaturę.
Pasożyty namnażają się w organizmie zwierza, powodując gwałtowny rozpad czerwonych krwinek, co w konsekwencji może spowodować ciężkie uszkodzenie wątroby i nerek.
Im szybciej poda się leki tym są większe szanse uratowania zwierza, ponieważ choroba przebiega dość szybko i czasem w ciągu doby od wystąpienia objawów dochodzi do nieodwracalnego uszkodzenia wątroby i nerek, i zejścia zwierza
Tyle zapamiętałam
z informacji jakie przekazał nam nasz wet.
Ważne jest żeby szukać przyczyny kiedy zwierzę zachowuje się inaczej niż zwykle,
nas zmyliło to że Sonia pierwszy raz biegała od długiego czasu i sądziliśmy że po prostu jest zmęczona ,
ale kiedy wyszła na dwór, robiła siku i kładła sie na ziemi nie reagując na zaczepki czarnego do wspólnej zabawy już wiedziałam że coś jest nie tak.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak znajdę chwilę czasu pochwalę się fotkami Czarnego i Sonii
a może i koty wrzucę ,
tylko że to wątek o psach (miał być o psie )
ale życie pisze ciekawe historie ...
Marta
stan jeszcze nie był ciężki, więc szybko dochodzi do siebie, już bawi sie z czarnym, normalnie je i pije, i zachowuje się jak zwykle, tzn. drepcze za nami po domu krok w krok i każdą wchodzącą osobę wita w drzwiach ,
A babeszjoza jest pasożytniczą chorobą przenoszoną przez zarażone kleszcze, objawia się brakiem łaknienia, pragnienia, pies jest apatyczny, nie ma siły chodzić, leży nie reagując na normalne bodźce np. wejście obcych do domu, przyjście właścicieli, wyjście na spacer, tak trochę to wygląda jak by był zmęczony i ciągle spał, ma wysoką temperaturę.
Pasożyty namnażają się w organizmie zwierza, powodując gwałtowny rozpad czerwonych krwinek, co w konsekwencji może spowodować ciężkie uszkodzenie wątroby i nerek.
Im szybciej poda się leki tym są większe szanse uratowania zwierza, ponieważ choroba przebiega dość szybko i czasem w ciągu doby od wystąpienia objawów dochodzi do nieodwracalnego uszkodzenia wątroby i nerek, i zejścia zwierza
Tyle zapamiętałam
z informacji jakie przekazał nam nasz wet.
Ważne jest żeby szukać przyczyny kiedy zwierzę zachowuje się inaczej niż zwykle,
nas zmyliło to że Sonia pierwszy raz biegała od długiego czasu i sądziliśmy że po prostu jest zmęczona ,
ale kiedy wyszła na dwór, robiła siku i kładła sie na ziemi nie reagując na zaczepki czarnego do wspólnej zabawy już wiedziałam że coś jest nie tak.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak znajdę chwilę czasu pochwalę się fotkami Czarnego i Sonii
a może i koty wrzucę ,
tylko że to wątek o psach (miał być o psie )
ale życie pisze ciekawe historie ...
Marta