Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Coniqu, od jakiegoś czasu myślę o nowej psince ale trochę tak z poczuciem winy. Z jednej strony bardzo chciałabym mieć nowego przyjaciela/przyjaciółkę aby wypełnić tę emocjonalną pustkę i może chociaż trochę odzyskać radość życia, a z drugiej strony pamiętam cudowne chwile z moją niunią, to jak bardzo byłyśmy zżyte i to przeświadczenie, że to najwspanialszy pies na świecie... Wciąż kocham Ją tak bardzo i mimo, że już Jej nie ma, to ciągle o Niej myślę, rozmawiam z Nią, przeglądam Jej zdjęcia i chcę tylko JĄ... Wiem, że nic i nikt mi Jej nie zwróci... tak, jak piszesz Coniqu trzeba wziąć się w garść i iść dalej ale to takie trudne
SoNancy mam to samo.Kocham pieski tak strasznie że nie wyobrażam sobie bez nich życia ale jak tylko przychodzą myśli żeby moze zaadoptowac nowego pieska to odrazu czuje się winna , tak jakbym miała zdradzić tym mojego Skarbusia. To jego najbardziej kochałam, on był najpiekniejszy najcudowniejszy mój jedyny najwspanialszy:( Tez tak jak Ty wciąż o Nim myślę i rozmawiam z Nim .Każdego ranka witam się i co wieczór żegnam.Ciagle o Nim myślę.Minęlo 8 miesięcy
ale ja nie potrafię oglądać Jego zdjęć bo wtedy dostaje napadu płaczu i szału że już tej ślicznej mordki nie zobaczę. Że nie przytulę, nie powącham:( Myślałam że z czasem będzie trochę lepiej, że powoli się jakos ułoży i nie będę tak ciągle cierpiała. ale to się nie konczy;( póki co nie widzę szans na lepsze jutro.Mam depresję, nic mnie nie cieszy. Jak pomyślę że tak ma być zawsze to zadaje sobie pytanie po co żyję:( mam ochotę czasami ze sobą skończyć.
ale ja nie potrafię oglądać Jego zdjęć bo wtedy dostaje napadu płaczu i szału że już tej ślicznej mordki nie zobaczę. Że nie przytulę, nie powącham:( Myślałam że z czasem będzie trochę lepiej, że powoli się jakos ułoży i nie będę tak ciągle cierpiała. ale to się nie konczy;( póki co nie widzę szans na lepsze jutro.Mam depresję, nic mnie nie cieszy. Jak pomyślę że tak ma być zawsze to zadaje sobie pytanie po co żyję:( mam ochotę czasami ze sobą skończyć.
Ja myślałam ,że już się z tym pogodziłam że On nie wróci a dziś rozkleiłam się totalnie. Dzwoniąc do salonu groomerskiego gdzie chodziłam z Leo mielismy umawiane wizyty dużo wcześniej ,bo zawsze było przepełnienie. Niestety musiałam powiedzieć ,że na razie się nie pojawimy.. Przynajmniej nie z moim kochanym Leo Oczywiście zostałam wypytana co się stało.. A po odłożeniu słuchawki od razu w ryk ehh.. Jeszcze jak popatrzyłam na Jego zdjęcie to totalnie odleciałam... i tak właśnie probuje podnieść się z kolan a za chwile znowu upadam ... Coniqu masz rację.. Pamięć i wspomnienia pozostaną na zawsze ale czy tego chcemy czy nie życie toczy się dalej i trzeba jakoś żyć z tym rozdartym sercem ,bo niczego nie możemy już zrobić.. SoNancy właśnie ale dlaczego to jest takie trudne ? Kilka dni temu miałam też okazję pobyć z maluchami z pewnej hodowli i jeden z nich jakoś tak wpadł mi w oko ,taka mala przylepa. To co prawda sunia ale myślę ,że to nie ma znaczenia. Urzekla mnie jakoś ta mała mordka.. Także za tydzień będzie z nami nowy członek rodziny.. Cieszę się ale i mam też dużo obaw.. Wiem też że musze dać sobie szanse i jakoś isc dalej mimo tego co się stało ,bo jak będę stać w miejscu to oszaleje i ciągle będę żyć w rozpaczy.. a tak nie chce , bo wtedy dopadają mnie szalone myśli...
Dziewczyny..ja nie jestem tez taka twarda.Tez sie boje.Wiem ze bede musiala uzywac innych okreslen pieszczotliwych do Mania bo grubasek czy pepuszek byl tylko jeden.Tez jak mysle o Koniku to ze lzami w oczach bo tej milosci nie zastapi mi zaden pies.Mialam tez mysli ze moze moze go zdradzam..ale on lubil inne male psy, bardzo lubil sie z nimi bawic.Gdybym duzego psa wziela to chyba by mu sie nie spodobalo Zycie jest okrutne, najczesciej zabiera nam to co najbardziej kochamy.Nie jestem w czepku urodzona, cale zycie musze ,, walczyc "..Konik dawal mi niesamowita sile do zycia...i pomimo wielu klod jakie napotykam w zyciu..los zabral mi jeszcze jego..jakby chcial mi jeszcze bardziej dolozyc.Czasami mysle ze ktos lub cos tam w przestrzeni cieszy sie chyba z tego jak upadam.Znacie przypowiesc o czlowieku i Bogu ?
Czlowiek poszedl do nieba i spotyka Pana Boga.Bog mowi : a teraz spojrzyj na swoje zycie do tylu i powiedz co widzisz ? Czlowiek spojrzal i mowi : slady...i obok jeszcze jedne.Pan Bog na to: A teraz co widzisz ? Czlowiek : Teraz widze tylko jedna pare sladow.Pan Bog : Jak myslisz czyje to sa slady ? Czlowiek : Te pierwsze to na pewno moje a drugie to twoje Panie bo na pewno towarzyszyles mi w zyciu w chwilach radosci i smutku.A Pan Bog na to : Dobrze, a te pojedyncze slady ? Czlowiek : a tutaj to chyba sam kroczylem, nie chciales lub nie mogles mi pomoc Panie.A Pan Bog na to :Nie synu..w tych momentach bralem cie na rece bo bys nie dal rady....Nie jestem moherowym beretem ale ta opowiesc jest piekna.Zycze zeby ktos lub cos wzielo Was na rece
Mineły cztery miesiące , a ja dalej nie potrafię myśleć o nowej psince . Dzieci by chciały a ja w każdym proponowanym piesku dalej doszukuję się wad i wymówek. Jest jakby lżej bo doszło do mnie, że już go nie będzie, ale gdy zaczynamy o nim rozmowę to zawsze się rozklejam , dalej mi ciężko o nim mówić . Najbardziej bolą wspomnienia , a narazie myślę najwięcej o ostatnim dniu , tak bardzo to boli.Przez te lata jak z nami był , nigdy nie myślałam że może odejść nie zdawałam sobie sprawy że tak krótko będzie mu dane . Tak wiele bym zmieniła , żałuję mam wyrzuty . Teraz jestem bardziej świadoma co robiłam źle przy swoim synku , ale właśnie ta świadomość przeraża mnie bo nieraz myślę że jakbym miała nowego pupila to bym inaczej teraz postępowała , a za chwile przychodzi mi myśl że nie mogę mieć nowego, bo czemu on ma mieć lepiej niż mój Tofuś. Coniqu mysle ze przyjdzie czas i los może się odwrócić , że może będziesz miała lżej i łatwiej w życiu . Tym bardziej że czytając twoje wpisy wiem że musisz być dobrym człowiekiem. Kathrine i Coniqu cieszę się że będziecie mieć nowe pieski , myślę że i na mnie też przyjdzie kiedyś czas .
Agaaaa , nie potrafie wytlumaczyc dlaczego tak szybko zdecydowalam sie na drugiego psa.To mnie sama zaskoczylo.Wiem, ze gdyby to nie byl bulterier to nie wzielabym innego psa i gdyby nagla ta rasa zniknela to nie mialabym zadnego psa do konca zycia.Nie wiem, chyba podswiadomie chce miec namiastke Konika ? nie wiem, naprawde.Ale chyba dlatego szybciej staje na nogi bo Maniu tez ma jajowata glowa i skosne oczki.Dzisiaj spotkalam mlodego Niemca z takim moz 5-6 cio miesiecznym bulterierkiem.Serce mi na chwile zamarlo inny kolor ale oczy te same..zapytalam czy gryzacy a chlopak ze nie..i ze lzami w oczach wycalowalam psiutka na srodku chodnika.Taki kochaniutki byl.Chlopak patrzyl zaskoczony ale nic nie powiedzial.Dzieki Konikowi pokochalam ta rase.
Ja też cieszę się że potrafilyscie zdecydować się na nowego pieska.Napewno to dużo pomoże i ułatwi przejście przez ten najtrudniejszy okres. Powiedzcie czy biorąc nową psinkę nie czujecie jakiegoś rodzaju wyrzutów? w sensie że tak jakbyście zdradzaly ? wiem że to głupie może co pisze ale jak mam takie właśnie myśli jak mi przyjdzie do głowy że może powinnam zaadoptowac jakiegoś pieska.Wiem że to nie byłaby żadna zdrada ale takie mam uczucie i tyle:( Czytałam gdzieś jakis czas temu " testament zmarłego psa" , jakby list pieska który napisał do swojego pana , że po jego śmierci bardzo chce aby przygarnac nową psinkę, dac mu dom i miłość taka jaką on za życia otrzymał. I myślę że tak powinno się zrobić ale ja mam jakaś blokade:( Wiem że tyle piesiow czeka na nowy domek , tyle w schroniskach marzy żeby ktoś je zabrał ale nie mogę się przemoc:( za bardzo jeszcze boli mnie odejście Kubusia .Tyle minęło a ja ciągle mam w głowie ten ostatni dzien;( dzien wypadku..okropny, pełen bolu, płaczu..Wszytko pamiętam jakby to było dzis:( Wspomnienia życia z nim choć piękne to też bolą bo wiem że nigdy nie wrócą:((
cysia92...ja też myślałam podobnie jak Ty że wyrzuty nie pozwolą mi zaakceptować nowego psiaka...dziś moja miesiąc od odejścia mojej psiej miłości a od 2 tygodni jest ze mną nowa psinka...szczeniak, który zajmuje cały czas...oczywiście tęsknota za moja Sonia jest niesamowita, ale co winna jest ta mala istotka która też pragnie miłości ...i na pewno Sonia też chciałaby abym kimś się zajęła i dała mu dom i miłość...więc bierz i się nie zastanawiaj bo zastanawianie się jest najgorsze bo wtedy się za dużo myśli i za dużo ale...gdy już będzie psiak oddasz mu siebie...
cysia92..gdybym tak myslala jak Ty to nie mialabym psa do konca zycia.Koniku byl bardzo zaborczym psem i skoncentrowanym na mnie w 100 procentach..tak jak ja na nim zreszta.Pytanie, dlaczego wziecie drugiego psa mialo by byc zdrada ?Przeciez Twoj pies kochal Cie ponad wszystko i zawsze chcial zebys byla szczesliwa.Myslisz ze chcialby Cie widziec smutna i rozpaczajaca ?Na pewno nie.Wiedzial przeciez ze bardzo kochasz psy i potrzebujesz tej milosci do zycia.Zaden pies nie lubi jak jego mama czy tato sa smutni. A moze ta nowa miloscia wysylamy pozytywna energie gdzies tam w przestworza..do nieba dajac im spokoj bo wiedza ze juz bedziemy przestawac plakac ? teorii jest multum.Nie nalezy sie zmuszac, kazdy potrzebuje tyle czasu ile potrzebuje.Ja mam czasami tylko mysli..ze ze schroniska nalezy przeciez brac i im dac dom..ale nie dalabym rady w tej chwili pokochac innego psa poza bulterierem.Szukalam po schroniskach i fundacjach miniaturowego bulteriera..nawet na Slowacji.Ja moge miec tylko miniaka, mieszkam na stale w DE w Brandenburgii i standardowe bulteriery sa surowo zabronione.Takie sa w schroniskach ale co z tego jak policja wjedzie mi do domu i zabierze psa.
Coniqu, piękna ta przypowieść o człowieku i Bogu... chciałabym wierzyć, że tak jest naprawdę... Choć momentami jest tak ciężko, że wydaje się, że już gorzej być nie może Moja niunia była moim słoneczkiem, Jej obecność przy moim boku rozjaśniała każdy dzień. Gdy czasami nie mogłyśmy być razem to wystarczyła świadomość, że Ona jest i czeka na mnie, czeka aż do niej wrócę... Brakuje mi tego. Ja, dzięki Soni zakochałam się w rasie owczarek szkocki collie. To piękne i bardzo mądre psy. Coniqu, myślę, że podświadomie wybieramy chociaż namiastkę naszych Pupili. Wiem, że każdy pies jest inny i ma inną osobowość ale ogólne cechy fizyczne będą nam Ich przypominać. Jak oglądam w internecie zdjęcia i filmiki z collie to tak bardzo przypominają mi Sonię. Jeśli miałabym zdecydować się na psinkę to tylko tej rasy, dla mnie one są przecudowne
Cysia92... niestety musimy się pogodzić z tym, że nasze ukochane psinki odeszły, ta prawda jest bardzo bolesna wiem, ale to już się stało i nic tego nie zmieni. Ja też momentami myślę, że oszaleję. U mnie minęło 50 dni i każdy z nich jest naznaczony tęsknotą i mnóstwem łez. Ten psychiczny ból i cierpienie świadczą o tym, jak bardzo kochałyśmy nasze pieski a one dzięki tej miłości miały szczęśliwe życie. Tłumaczę też sobie, że kiedyś gdzieś napewno się spotkamy, chcę w to wierzyć. Póki co myślę o Soni codziennie, często mówię do Niej tak, jakby była obok i wspominam szczęśliwe chwile. Czytałam gdzieś, że żałoba ma poszczególne etapy i trzeba przez nie wszystkie przejść, a to, jak długo one trwają to indywidualna sprawa każdego z nas i tu nie ma wytycznych. Ale kiedyś napewno będzie lepiej, choć dziś trudno w to uwierzyć
Cysia92... niestety musimy się pogodzić z tym, że nasze ukochane psinki odeszły, ta prawda jest bardzo bolesna wiem, ale to już się stało i nic tego nie zmieni. Ja też momentami myślę, że oszaleję. U mnie minęło 50 dni i każdy z nich jest naznaczony tęsknotą i mnóstwem łez. Ten psychiczny ból i cierpienie świadczą o tym, jak bardzo kochałyśmy nasze pieski a one dzięki tej miłości miały szczęśliwe życie. Tłumaczę też sobie, że kiedyś gdzieś napewno się spotkamy, chcę w to wierzyć. Póki co myślę o Soni codziennie, często mówię do Niej tak, jakby była obok i wspominam szczęśliwe chwile. Czytałam gdzieś, że żałoba ma poszczególne etapy i trzeba przez nie wszystkie przejść, a to, jak długo one trwają to indywidualna sprawa każdego z nas i tu nie ma wytycznych. Ale kiedyś napewno będzie lepiej, choć dziś trudno w to uwierzyć
Ja na początku chciałam znaleźć identyczną kopie Leo ale po czasie mi to przeszło bo wiem ze nigdy nie znajdę takiego samego bo On był jedyny w swoim rodzaju.. Sunia która będzie z nami też jest yorkiem ale umaszczenie biewer więc wcale nie przypomina mojego Leośia. Chociaż czasami jak patrze na tą mordkę to mam wrażenie ,że ma identyczna jak On.. Pewnie z czasem też ją pokocham bardzo mocno ale wiem ,że będzie to już inna miłość. Leo był psiakiem który zdarza się tylko raz w życiu.. Wiecie taka miłość Waszego życia
cysia92 bardzo Ci współczuję ,że tak długo znosisz tą stratę ale w sumie tez po części Cię rozumiem.. i wiem ,że chociaż miną miesiące i lata to nigdy się z tym nie pogodzę że tak musiało się stać i go straciłam.. Zawsze będę za nim tęsknić i będę go wspominać z rozdartym sercem i smutkiem w oczach..
cysia92 bardzo Ci współczuję ,że tak długo znosisz tą stratę ale w sumie tez po części Cię rozumiem.. i wiem ,że chociaż miną miesiące i lata to nigdy się z tym nie pogodzę że tak musiało się stać i go straciłam.. Zawsze będę za nim tęsknić i będę go wspominać z rozdartym sercem i smutkiem w oczach..
Dzięki Wam za odpowiedź. Będę się starała poukładać sobie to wszystko w głowie i zrozumieć że nie będzie to żadna zdrada i nie patrzeć tak na to.Wiem Coniqu że moj Kubuś nie chciałby mnie widzieć smutnej i zapłakanej..wiem. zawsze to sobie powtarzam jak łzy napływają mi do oczu .Wiem że chciałby widzieć mnie szczęśliwą.Codziennie sobie mówię że będę silna właśnie dla niego bo napewno nie chciałby widzieć mnie w takim stanie.SoNancy ja też wierzę że się kiedyś spotkamy z naszymi pupilkami. Wierzę że są teraz gdzieś wysoko w raju , gdzie niczego im nie brak i są wesołe i szczęśliwe. I że spotkamy się z nimi. Ta myśl mi bardzo pomaga.Nie wierzę że porostu ich już nie ma.Mysle że są i patrzą na nas z góry i pragną żebyśmy były szczęśliwe.
Mnie dzisiaj rozlozylo znowu na lopatki to tak przychodzi nagle..ale jeszcze codziennie.Staram sie ogolnie trzymac, ale czasami nie wychodzi.Najgorsze ze jestem siostra srodowiskowa i jezdze do pacjentow po domach.Musze byc usmiechnieta..powinnam.I najczesciej mnie lapie w wlasnie w aucie miedzy jednym pacjentem a drugim.Dzisiaj nie wiem dlaczego, nagle przypomnialo mi sie jak podczas eutanazji ja na kolanach na podlodze a on podszedl i polozyl mordke na moich rekach i zasypial..a ja caly czas mowilam ..juz dobrze malutki, juz wszystko dobrze..Olka Cie bardzo kocha. Rozwalilo mnie to :(dobrze ze mam porzadnych pacjentow i oni wiedza ze jeszcze sobie z ta strata nie radze. Nie wiem czy jak przyjedzie Maniu juz do mnie czy to sie zmieni.Jestescie jedyne tutaj z ktorymi rozmawiam o tym co czuje tak naprawde bo nikogo to nie obchodzi.Moze gdybym mogla z kims w ,, realu" pogadac bylo by lzej ? nie wiem...ja juz naprawde nic nie wiem
Coniqu ja też tylko tu mogę napisać co naprawdę czuję , to bardzo pomaga . Szkoda że dużo ludzi nie potrafi tego zrozumieć , jak bardzo człowiek może tęsknić za swoim pupilem i przez co wtedy przechodzimy . Ale nie chciała bym być na ich miejscu , bo to co my czujemy i co mogliśmy przeżyć mając swojego pieska, jest nie do opisania . Taką miłość tylko my miłośnicy piesków możemy przeżyć . Więc to oni mogą nam zazdrościć.
Ja po stracie Tofika , właśnie w Internecie szukałam zrozumienia i te forum mi pomaga bo wiem że nie tylko ja tak to mocno przeżywam. Nie ma dnia od straty... abym tu nie zajrzała.
Ja po stracie Tofika , właśnie w Internecie szukałam zrozumienia i te forum mi pomaga bo wiem że nie tylko ja tak to mocno przeżywam. Nie ma dnia od straty... abym tu nie zajrzała.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości