Dziękuję wszystkim za miłe słowa na temat naszego zoo,
Każde z nich trafiło do nas z jakiegoś powodu, nigdy nie było świadomym wyborem(chociaż zawsze chcieliśmy mieć kota i psa, ale dopiero jak się przeprowadzimy do swojego domu), częściej dziełem zbiegu okoliczności niekorzystnych dla zwierzaka, kochamy je wszystkie bez wyjątku, także to miód na nasze serca

,
Jestem w szoku że tak trafnie potraficie ocenić charakter zwierzęcia po jego wyglądzie

, praktycznie wszystko trafione
Czarny - zawsze wygląda na uśmiechniętego

a ogonem praktycznie nigdy nie przestaje machać, mnie też zastanawia wygląd tego ogona bo mógłby konkurować z Nelsonem

, cieszy sie ze wszystkiego, można go zagłaskać, a jemu i tak będzie mało, uwielbia się bawić, nie lubi zostawać sam w domu - w zasadzie zawsze coś nabroi- zazwyczaj polega to na poroznoszeniu pluszowych maskotek z pokoju mojej córci po całym domu (nigdy ich nie pogryzie, tylko je roznosi

) lub na zwiórowaniu jakiegoś dostępnego kartonu , totalnie ignoruje koty, nawet jak przechodzą mu po ogonie, czasami powącha miśkę a ona jego, kontakt z człowiekiem jest dla niego priorytetem , zawsze przebywa w pomieszczeniu gdzie są ludzie, nawet jeśli śpi i zostawi się go samego i pójdzie do innego pomieszczenia, za chwilę pojawia się czarny, usadawia się gdzieś w pobliżu i znów zasypia
O Sonii jest cały wątek, ale tak w skrócie - uwielbia biegać i kopać, poznała/polubiła pieszczoty i teraz b. chętnie się im poddaje, bardzo spokojna, praktycznie nigdy nie szczeka, trochę niesforna kiedy zobaczy inne psy w pobliżu - bawiłaby się z każdym napotkanym po drodze (no może z wyjątkiem dużych suczek), czuje "miętę "do Nelsona, chciała by się z nim bawić , niestety zainteresowanie nieodwzajemnione

,
Nelson- no cóż typowy przedstawiciel kociej rasy, chadza własnymi ścieżkami, lubi głaskanie, czasem nawet z premedytacją kładzie się pod nogami i patrzy, czy się go pogłaska -ale pogłaskać można go tylko kiedy on chce, w innym przypadku może się to skończyć ugryzieniem lub udrapaniem - pierwszy raz b. delikatnym tylko ostrzeżenie, ale jeśli nie skutkuje, drugi raz jest już mało przyjemny, oczywiście wszyscy domownicy o tym wiedzą więc z wyjątkiem mojej córci drugiego razu nigdy nie ma, ona jednak uwielbia się z nim droczyć, i często zostaje ugryziona (bez przesady

), jednak ona jest jedyną osobą która z tym kotem może zrobić wszystko

, nawet nosi go na rękach, brzuchem do góry, a jak zaczną urządzać dzikie gonitwy po domu, to można oszaleć (biegają za sobą tak jakby bawili się w berka

),
Nelson musi wiedzieć wszystko co się w domu dzieje, nic bez niego nie może się odbyć, ulubionym miejscem poleżenia są wszelkie przejścia i korytarze, tak żeby mieć wszystko na oku

,nie lubi gości w domu
jedyną uciążliwością jest Nelsona jest to, że nie lubi się czesać, nie został nauczony i przyzwyczajony do czesania jako kociak i tak już zostało, czeszemy go rzadko, i nie jest to najprzyjemniejsza czynność ani dla niego, ani dla nas, na szczęście odkąd wychodzi na dwór stan jego futra znacznie się polepszył (mimo moich obaw że teraz to dopiero będzie

), kołtuni się dużo mniej niż jak mieszkał w mieszkaniu i nie wychodził.
Misia- największa przylepa, wychowana przez nas od maleńkości, wprowadziła nelsona w arkana korzystania z uroków pobytu na wsi, korzystania z naturalnej kuwety, łapania myszy i gonienia wszystkiego co wchodzi na ich podwórko, uwielbia się miziać, jedyną jej wadą jest to, że kiedy temperatura wzrasta powyżej +5 st. C, o wschodzie słońca nie można jej utrzymać w domu, muszę wstać o 3 nad ranem i wypuścić pannę na dwór, bo inaczej i tak nie pośpię

,
no i przynosi nam swoje trofea na taras lub wycieraczę

,
czasem żywe wpuści do domu jak drzwi są otwarte
