Witam.
Mój York został w środę pogryziony na spacerze przez Amstafa. oczywiście Amstaf biegał luźno i bez kagańca. Ma założone ok. 20 szwów wokół szyj, teraz po paru snach leczenia, tzn przemywanie ran oraz antybiotyk - skóra obok szwów popękała i jest ok 10cm długa rana głeboka ( widać " mięso). Wygląda to okropnie. Nasz weterynarz swtierdził ze juz nic z tm nie da sie zrobic. Moje pytanie szukac jakiegos innego weterynarz czy poddać się??? Czy to samo się zrośnie?? POMOCY
p.s. kazał mi to przemywac rivanolem i na noc to zawiązywac bandazem.
York pogryziony przrz Amstafa
właśnie jesteśmy po zabiegu. Pani weterynarz powiedziała że nie tak jak powiedział wcześniejszy weterynarz nic sie nie da z tym zrobić. tylko trzeba jak najszybciej cos zrobic. Została usunieta martwa tkanka, oczyszczona rana, ma przyklejony opatrunek" granulax" i czekamy na gojenie się rany. musimy przygotowac się na dłuższe lecznie. Najważniejsze ze juz po wszystkim i sunia żyje....
Ostatnio zmieniony 07 grudnia 2011, 18:13 przez Ania York, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
to super, że znalazłaś dobrego weterynarza! A kto płaci za leczenie? Właściciel tego amstaffa?
Jak to się stało. Byłam wieczorem koło 19,00 na spacerze- moja psinka była oczywiście na smyczy a Amstaff biegał sobie luzem i bez smyczy. Nie wiadomo skąd się wziął a nawet wzięła bo to tez suka. Tylko usłyszałam pisk mojej yorki. Właściciel Amstaffa podszedł i "wyrwał" mojego psa z pyska swojego. Tak to pokrótce wyglądało.
Powinien płacić ale nie wiem jak to będzie, już mijałam się z nim nawet dzisiaj na ulicy jak wracałam od weterynarza nawet nie podszedł powiedzieć przepraszam...
Powinien płacić ale nie wiem jak to będzie, już mijałam się z nim nawet dzisiaj na ulicy jak wracałam od weterynarza nawet nie podszedł powiedzieć przepraszam...
amstaffy to cudne psy w odpowiednich rękach, ale u nas niestety to rzadkość. Moją sukę wielokrotnie atakowały psy w tym typie, raz jeden prawie przewrócił mi wózek z dzieckiem chcąc zaatakować Shene. Ja bym mu powiedziała że wytoczę mu sprawę jak nie zapłaci.
Powinien przeprosić i zaproponować jakieś zadośćuczynienie czy zwrot kosztów leczenia. Czasem wystarczy jedno słowo,wiadomo,że nie chciał aby tak się stało,a pies z kolei nie jest niczemu winny i można sprawę puścic w niepamięc. Niestety sa ludzie i taborety,a Twojej suni strasznie mi żal,bo cierpi.Niech wraca do zdrowia