Fotki Waszych pupili.
To jak wyglądał proces ich socjalizacji to temat na odrębny watek. Pies za kotem nie przepada, raczej go unika, za to kot tak niby niechcący coraz bliżej się przysuwa. Nawet udało mu się psiaka liznąć parę razy zanim odszedł obruszony. A początkowo Albert się Puni (mopsa) bał. Jak leżą koło siebie to na siebie nie patrzą i udają, że się nawzajem nie widzą. Słodziaki są.
mam dzis takie pytanie, czy ktos moze ma wskaznik laserowy i sie nim bawi z kotem?
pytam bo kupilam ( jesczcze go nie mam) a potem wyczytalam ze nie wolno swiecic w oczy bo moze to byc niebezpieczne dla zdrowia. oczywista oczywistosc ze nie bede swiecic kotu w oczy a zakladajac ze bedzie za tym ganial z pewnoscia bedzie wchodzil w strumien takiego swiatla. czy tak moze?
ma ktos doswiadczenia z taka zabawka?
pytam bo kupilam ( jesczcze go nie mam) a potem wyczytalam ze nie wolno swiecic w oczy bo moze to byc niebezpieczne dla zdrowia. oczywista oczywistosc ze nie bede swiecic kotu w oczy a zakladajac ze bedzie za tym ganial z pewnoscia bedzie wchodzil w strumien takiego swiatla. czy tak moze?
ma ktos doswiadczenia z taka zabawka?
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Ja mam coś takiego, ale używałam może kilka razy. Faktycznie jest niebezpieczny dla oczu, a tak naprawdę kiedy kociak szaleje za światełkiem, to nie masz w 100%, że przy uważaniu nie poświecisz mu po oczach.
a no wlasnie ja zamowilam a potem o tym przeczytalam,
w sumie tak mnie naszlo bo kot zaczal biegac za swiatelkiem z latarki, ale to bylo meczace bo musialam ja zatykac palcami zeby byla tylko mala wiazka swiatla,
coz, znajac mnie chyba nawet nie uzyje tej zabawki skoro taka niebezpieczna:/
jeszcze puszczajac to swiatelko po scianie to wiadomo ze mu po oczach nie zaswiece, ale bedzie lapal, wlazil w to swiatlo i moze sie niespodziewanie odwracac.
jak sie domyslam to moze kociaka oslepic poprostu....:/
w sumie tak mnie naszlo bo kot zaczal biegac za swiatelkiem z latarki, ale to bylo meczace bo musialam ja zatykac palcami zeby byla tylko mala wiazka swiatla,
coz, znajac mnie chyba nawet nie uzyje tej zabawki skoro taka niebezpieczna:/
jeszcze puszczajac to swiatelko po scianie to wiadomo ze mu po oczach nie zaswiece, ale bedzie lapal, wlazil w to swiatlo i moze sie niespodziewanie odwracac.
jak sie domyslam to moze kociaka oslepic poprostu....:/
Aniu, jak już dostaniesz, to zobaczysz sama, że raczej nie ma takiej możliwosci, żeby niechcący kotu zaświecić w oczy ( chyba, że ktoś chciałby celowo ), bo one po prostu za tym szaleją i nie można za nimi nadążyć. Poza tym nie świecisz w kota, tylko po podłodze, czy po ścianie tak, żeby swiatełko uciekało, a kot je goni i wariuje Miłej zabawy
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Mylisz się, jak jak kupiłam i sprawdzałam po ścianie (jeszcze nie było kociaków) to przez przypadek akurat TŻ przechodził i lekko się obrócił. Mówił, że poczuł pieczenie, a ja myślałam, że mnie wywali z chałupy Kociak Ci nie powie czy go zabolało. A jak obserwowałam Mańka to kiedy puszczałam mu na ścianę, to się obracał aby patrzeć tez na mnie i moja reakcję.
kurde, zla zabawka , nie powinni takich robic.,
ja akurat przeczulona na tle wszystkiego, ale jak ktos kupi niedoedukowany w kwestiach bezpieczenstwa, albo chocby dziecko wezmie....powinni to robic na zasadzie latarek a nie laserow
znaczy ze Manius wiedzial ze to niebezpieczne, czy tez moze sie "oparzal" odrobine?
ja akurat przeczulona na tle wszystkiego, ale jak ktos kupi niedoedukowany w kwestiach bezpieczenstwa, albo chocby dziecko wezmie....powinni to robic na zasadzie latarek a nie laserow
znaczy ze Manius wiedzial ze to niebezpieczne, czy tez moze sie "oparzal" odrobine?
Z tego co wiem, to wiele opiekunów kotów kupuje takie laserki i koty z powodzeniem sie nimi bawią. Natomiast to jak się potoczy zabawa i czy nie będzie groźna zależy od nas i od kota- bo jak mówiłyście jak cały czas się będzie do nas odwracał to faktycznie może dostać po oczach. Jak ktoś ma obawy, to można wziąć zwykłe światełko i na takiej samej zasadzie się bawić. Osobiście nie stosuję, bo moje jakoś nie bardzo chca gonić "fikcyjnego" króliczka bo wolą dorwać w swoje łapska i wymiętosić
dlugo sie wahalam czy sie pochwalic zeby nie zapeszyc, ale postanowilam ze to zrobie
chcialam sie z Wami podzielic ze tak naprawde to teraz odzyskalam mojego "starego" kota...nie wiem czemu, ale juz od tygodnia albo i duzej moj kizi jest taki jak za kociecia. jedyna zmiana jaka wprowadzilam jest odklaczacz.
juz nie podsypia rano. dokucza calymi godzinami, w dzien spi tylko ze 3 godz:) duzo siusia i pije i az ani mi w glowie latac za nia z paskami. jestem niemal pewna ze teraz wyniki lab. byly by idealne.
gdyby nie to ze dlugo na to czekalam, napisalabym ze kot bywa nieznosny hehe:):) a to ciagnie w zebach ciezkie walizki, a to co rusz dostaje kociego rozumu, wystarczy ze wode odkrece albo muzeke wlacze a mala zasuwa z predkoscia swiatla. jest rozgadana i radosna jak nigdy:)
laser- z wielka ostroznoscia bawie sie z nia , a ona mysli ze to mucha:)
i jesczcze nabylam poduszeczke z waleriana- kot lazi nacpany niemal, jest jak oszalaly, wrecz agresywny chwilami.
no i bawi sie sam, nie musze go zachecac.
tak to nie bylo od zeszlego roku! i nie ejst to jednorazowy epizod tylko jakby nowy styl:)
jak juz pisalam glupio tak sie chwalic zwlaszcza ze z kocia choroba nie zna sie ani dnia ani godziny, a to katar a to cos innego...nie mniej jednak tyle sie tu namarudzilam, ze jeden esej radosci nie zaszkodzi co nie;)
chcialam sie z Wami podzielic ze tak naprawde to teraz odzyskalam mojego "starego" kota...nie wiem czemu, ale juz od tygodnia albo i duzej moj kizi jest taki jak za kociecia. jedyna zmiana jaka wprowadzilam jest odklaczacz.
juz nie podsypia rano. dokucza calymi godzinami, w dzien spi tylko ze 3 godz:) duzo siusia i pije i az ani mi w glowie latac za nia z paskami. jestem niemal pewna ze teraz wyniki lab. byly by idealne.
gdyby nie to ze dlugo na to czekalam, napisalabym ze kot bywa nieznosny hehe:):) a to ciagnie w zebach ciezkie walizki, a to co rusz dostaje kociego rozumu, wystarczy ze wode odkrece albo muzeke wlacze a mala zasuwa z predkoscia swiatla. jest rozgadana i radosna jak nigdy:)
laser- z wielka ostroznoscia bawie sie z nia , a ona mysli ze to mucha:)
i jesczcze nabylam poduszeczke z waleriana- kot lazi nacpany niemal, jest jak oszalaly, wrecz agresywny chwilami.
no i bawi sie sam, nie musze go zachecac.
tak to nie bylo od zeszlego roku! i nie ejst to jednorazowy epizod tylko jakby nowy styl:)
jak juz pisalam glupio tak sie chwalic zwlaszcza ze z kocia choroba nie zna sie ani dnia ani godziny, a to katar a to cos innego...nie mniej jednak tyle sie tu namarudzilam, ze jeden esej radosci nie zaszkodzi co nie;)
Aniu, bardzo się cieszę, że z Kicią dobrze!
Wygłaszcz Ją od ciotki.
Gosiu, Ty nie narzekaj na Albercika, tylko weź się do roboty i Go zabawiaj. W końcu taki skarb zasługuje na dopieszczenie, inaczej może bywać nieznośny.
Mam nadzieję, że za bardzo sobie nie nagrabiłam
Ogólnie to ja jestem grzeczna
Pumek już doszedł prawie do siebie po ciachaniu.
Dziś rano dopominał sie o jedzonko.
Wygłaszcz Ją od ciotki.
Gosiu, Ty nie narzekaj na Albercika, tylko weź się do roboty i Go zabawiaj. W końcu taki skarb zasługuje na dopieszczenie, inaczej może bywać nieznośny.
Mam nadzieję, że za bardzo sobie nie nagrabiłam
Ogólnie to ja jestem grzeczna
Pumek już doszedł prawie do siebie po ciachaniu.
Dziś rano dopominał sie o jedzonko.
Erin no robie co mogę, ale ja mam swoje lata i do tego kanapowiec jestem. A jak się nim ganiam po mieszaniu, to boję się czy sąsiadom tynk z sufitu nie odpada. Powinnaś jeszcze zobaczyć minę mojego TŻ jak widzi kiedy daję nura (dosłownie, z poślizgiem po parkiecie) za kotem pod kanapę. Nawet jak gotuję obiad, to przyczepiam sobie do spodni mychę na sznurku, ale temu marudzie ciągle mało....
Swoje lata?
Oj, przestań się droczyć
Oj, przestań się droczyć
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości