Życie poboczne właściciela kota
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Mam ewidentnego doła! Nie wiem czy to dobry pomysł tak się obnażać, ale już nie wiem jak sobie radzić
Jak już wspomniałam zawiozłam Młodego do nowego domu w ostatni piątek. Nie chwaliłam się tym wcześniej, bo musiałam sama to przemyśleć i podjąć decyzję. No i podjęłam... a teraz żałuje jak cholera!!!
Nowy dom wydaje się być ok,: samotna dziewczyna po 30-tce, ma 4-5 miesięcznego kocurka, znikome doświadczenie z kotami, własne (nieduże) mieszkanie, pracuje, mieszka jakieś 2-3 km ode mnie, jest znajomą mojej znajomej z pracy. Od piątku informuje mnie mailowo co się dzieje (wygląda na to, że wszystko ok), przesłała 3 zdjęcia jak Młody śpi z jej kocurkiem.
Po przepłakanym piątku i sobotnim poranku oraz po wczorajszej rozmowie z Dobbi było niby już dobrze, a dziś wszystko wróciło jak bumerang.
Mam kurewskie (sorki za słownictwo, ale będzie tego więcej) wyrzuty sumienia, poczucie winy, złość, bezsilności itp. Tak czuje, ponieważ: dałam mu dom na dwa miesiące, pokochałam, a on chyba nas, pozwoliłam, żeby się przyzwyczaił i zaufał mi, a teraz oddałam w inne ręce. Dlaczego oddałam? Tylko dlatego, że dziewczyny były nie swoje, zestresowane, przestraszone, zdominowane. Nie cały czas, ale były - szczególnie gdy Młodemu włączało się podgryzanie ich i rywalizacja o moje kolana. Czy mogłam jeszcze poczekać, dać im szanse? Mogłam, ale ile czasu? A co by było gdyby za kolejne 2-3 miesiące wciąż nie było tak kolorowo jakbym chciała? Jak wtedy miałbym go oddać?
Kuźwa tyle pytań bez odpowiedzi, tyle wątpliwości, tyle niewiadomych łazi mi po głowie, że nie radze sobie!
Najbardziej chciałabym, żeby zadzwoniła i powiedział "weź go proszę do siebie z powrotem", ale wiem, że tak nie będzie, bo z tego co piszę Młody szaleje z jej małym. Kuźwa jestem zazdrosna - tak, nawet bardzo! zaborcza też jestem! wkurza mnie tez to, że nie widzę czy Młody ma się dobrze i muszę polegać tylko na jej opisie. Nie chcę jeszcze do niej jechać, chcę Młodemu dać chwilę, sobie tez, bo boję się swojej reakcji, że jak go przytulę to nie oddam już... Czy jestem egoistką? Chyba raczej tak i to tez boli.
Teraz w domu jest cicho i pusto. Co z tego, że szalał, męczył dziewczyny, był zaborczy, natrętny, ale był! Może by mu przeszło? Przecież to jeszcze dzieciak - 7 miesięcy, co prawda duży po 3 kg, al dzieciak. A jakby mu nie przeszło? Sama już nie wiem.
Dziewczyny troszkę odżyły, przespały spokojnie cały wczorajszy dzień, dziś są jakby weselsze, bardziej ciekawskie, ale czy nie tęskna za Młodym? Nie wiem.
Kończę ten żałosny wpis, bo i tak nic na oczy nie wiedzę, przez te cholerne łzy nie do opanowania...
Jak już wspomniałam zawiozłam Młodego do nowego domu w ostatni piątek. Nie chwaliłam się tym wcześniej, bo musiałam sama to przemyśleć i podjąć decyzję. No i podjęłam... a teraz żałuje jak cholera!!!
Nowy dom wydaje się być ok,: samotna dziewczyna po 30-tce, ma 4-5 miesięcznego kocurka, znikome doświadczenie z kotami, własne (nieduże) mieszkanie, pracuje, mieszka jakieś 2-3 km ode mnie, jest znajomą mojej znajomej z pracy. Od piątku informuje mnie mailowo co się dzieje (wygląda na to, że wszystko ok), przesłała 3 zdjęcia jak Młody śpi z jej kocurkiem.
Po przepłakanym piątku i sobotnim poranku oraz po wczorajszej rozmowie z Dobbi było niby już dobrze, a dziś wszystko wróciło jak bumerang.
Mam kurewskie (sorki za słownictwo, ale będzie tego więcej) wyrzuty sumienia, poczucie winy, złość, bezsilności itp. Tak czuje, ponieważ: dałam mu dom na dwa miesiące, pokochałam, a on chyba nas, pozwoliłam, żeby się przyzwyczaił i zaufał mi, a teraz oddałam w inne ręce. Dlaczego oddałam? Tylko dlatego, że dziewczyny były nie swoje, zestresowane, przestraszone, zdominowane. Nie cały czas, ale były - szczególnie gdy Młodemu włączało się podgryzanie ich i rywalizacja o moje kolana. Czy mogłam jeszcze poczekać, dać im szanse? Mogłam, ale ile czasu? A co by było gdyby za kolejne 2-3 miesiące wciąż nie było tak kolorowo jakbym chciała? Jak wtedy miałbym go oddać?
Kuźwa tyle pytań bez odpowiedzi, tyle wątpliwości, tyle niewiadomych łazi mi po głowie, że nie radze sobie!
Najbardziej chciałabym, żeby zadzwoniła i powiedział "weź go proszę do siebie z powrotem", ale wiem, że tak nie będzie, bo z tego co piszę Młody szaleje z jej małym. Kuźwa jestem zazdrosna - tak, nawet bardzo! zaborcza też jestem! wkurza mnie tez to, że nie widzę czy Młody ma się dobrze i muszę polegać tylko na jej opisie. Nie chcę jeszcze do niej jechać, chcę Młodemu dać chwilę, sobie tez, bo boję się swojej reakcji, że jak go przytulę to nie oddam już... Czy jestem egoistką? Chyba raczej tak i to tez boli.
Teraz w domu jest cicho i pusto. Co z tego, że szalał, męczył dziewczyny, był zaborczy, natrętny, ale był! Może by mu przeszło? Przecież to jeszcze dzieciak - 7 miesięcy, co prawda duży po 3 kg, al dzieciak. A jakby mu nie przeszło? Sama już nie wiem.
Dziewczyny troszkę odżyły, przespały spokojnie cały wczorajszy dzień, dziś są jakby weselsze, bardziej ciekawskie, ale czy nie tęskna za Młodym? Nie wiem.
Kończę ten żałosny wpis, bo i tak nic na oczy nie wiedzę, przez te cholerne łzy nie do opanowania...
Ostatnio zmieniony 12 stycznia 2015, 17:51 przez Furia i Afera, łącznie zmieniany 1 raz.
Asiu, czytam Twój wpis i współczuję bardzo, mogę sobie tylko wyobrazic przez co teraz przechodzisz. Zrobiłaś tak wiele dla Feldonka, znalazłaś chorego pod sklepem gdzie kazdy go mijał i jakby nie zauważał obecności maleńkiego kalekiego kota. Zagościł w Twoim domu i sercu, wtargnął tam szybko. Nie wiem jak i co mam napisac, myslę, że w tej chwili cokolwiek napiszę i tak nie będziesz chciała zrozumiec. Czujesz się tak jakbyś młodego zdradziła, oddała częśc siebie obcej osobie. Nie myśl tak a co by było gdyby Feldonek dorósł i stał się jeszcze bardziej dominujący i nie tylko podgryzał Furię i Afere ale drapał i gryzł. Czy Twoim kocicom nie należy się spokój. Oddałaś go jak przypuszczam rozsądnej osobie, mieszka blisko więc możesz czasem umówic się i wpaśc z wizyta na kawę i ciacho i obowiązkowo saszetki dla kociaków, porozmawiac przyjżec się czy wszystko jest dobrze, jak młody rośnie. Jeżeli coś będzie nie tak zabierasz kota pod pachę i do domu, trudno. Piszesz, że osoba która go zaadoptowała ma z Tobą dobry kontakt, przysyła zdjęcia wszystko jest na dobrej drodze.
Gdyby nie Ty nie było by kota, adopcji i tego tematu, przeżywania, stresu, nerwów, nie przeżył by zimy z taką łapką, teraz ma nowy dom i przyjaciela z którym lubi się bawic. Nie rozpaczaj, nie zrobiłaś nic złego za to WIELE DOBREGO, życzyłabym sobie więcej ludzi o tak wielkim sercu jak Twoje.
Gdyby nie Ty nie było by kota, adopcji i tego tematu, przeżywania, stresu, nerwów, nie przeżył by zimy z taką łapką, teraz ma nowy dom i przyjaciela z którym lubi się bawic. Nie rozpaczaj, nie zrobiłaś nic złego za to WIELE DOBREGO, życzyłabym sobie więcej ludzi o tak wielkim sercu jak Twoje.
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dziękuję Retriver!
Ja to wszystko powinnam sobie uświadomić i wiedzieć - w końcu jestem duża dziewczynką, ale kuźwa tak to wszystko boli (nawet fizycznie), tak tęsknie, że nie ma mowy o trzeźwym myśleniu
PS. małe sprostowanie, to nie ja go pod sklepem znalazłam tylko pewna dziewczyna spod Kielc, ja go tylko przywiozłam z Kielc do Krakowa.
Ja to wszystko powinnam sobie uświadomić i wiedzieć - w końcu jestem duża dziewczynką, ale kuźwa tak to wszystko boli (nawet fizycznie), tak tęsknie, że nie ma mowy o trzeźwym myśleniu
PS. małe sprostowanie, to nie ja go pod sklepem znalazłam tylko pewna dziewczyna spod Kielc, ja go tylko przywiozłam z Kielc do Krakowa.
I tak masz olbrzymi WSPÓŁUDZIAŁ w ratowaniu młodego, jesteś wielka kobieto w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
I powiem Ci tak ja również szalałabym i płakała i tęskniła i zbierała ze łzami w oczach sierśc Feldonka z koca, bądź silna nie dzieje się nic złego bo się zamęczysz tym zamartwianiem zupełnie niepotrzebnym.
I powiem Ci tak ja również szalałabym i płakała i tęskniła i zbierała ze łzami w oczach sierśc Feldonka z koca, bądź silna nie dzieje się nic złego bo się zamęczysz tym zamartwianiem zupełnie niepotrzebnym.
Asiu dałaś mu szansę na normalne życie.
Zwierzęta to nie ludzie, psom i kotom gdy się zapewni dobre warunki bądź lepsze od poprzednich, otoczy miłością i życzliwością szybko się zaaklimatyzują. To my ludzie cierpimy. Boli, że go nie ma przy Tobie, ale nie straciłaś go na zawsze, możesz go odwiedzać. Czy to nie wspaniałe?
Miłość polega na cieszeniu się ze szczęścia kochanej przez nas istoty. Nie gdybaj, ciesz się razem z nim.
Zwierzęta to nie ludzie, psom i kotom gdy się zapewni dobre warunki bądź lepsze od poprzednich, otoczy miłością i życzliwością szybko się zaaklimatyzują. To my ludzie cierpimy. Boli, że go nie ma przy Tobie, ale nie straciłaś go na zawsze, możesz go odwiedzać. Czy to nie wspaniałe?
Miłość polega na cieszeniu się ze szczęścia kochanej przez nas istoty. Nie gdybaj, ciesz się razem z nim.
Joanna, dostaniesz do dupie zaraz! Nie zawłaszczaj małego. Dobrze zrobiłaś. Wiesz sama, że miał być u Was na chwilę. Niech idzie budować życie w nowej komórce rodzinnej. Trza wypuscić spod skrzydła. Widziałaś zdjęcia, chłopak już ma nowego kolegę, brata i się tam realizuje. A znerwicowane koty nowotworzą i lepiej dziewczynom takich historii nie fundować.
Będę okrutna, ale sama wiesz, że to Twój problem (tęsknota, zazdrość) i tylko czas pomoże, a póki to nie jest problem Młodego, to nic się nie da zrobić. Wiem, że jakbyś mogła, to zrobiłabyś casting w stylu "Kto poślubi mojego syna" Byłabyś straszliwą teściówką, słowo daję, hihi.
Żeby nie było wątpliwości, masz prawo jęczeć i płakać i chętnie posłucham i utulę i wszystko, ale zrobiłaś wszystko dobrze i tak jak trzeba, nic nie powinnaś mieć sobie do zarzucenia. Gdyby nie było dziewczyn, to sama bym Ci tyłek sprała za oddanie, ale tu jest inna sytuacja, sama wiesz.
A teraz możesz dalej jęczeć. I tak Cię uwielbiam, bo serducho masz wielkości gminy Zielonki z przyległościami. <3
Będę okrutna, ale sama wiesz, że to Twój problem (tęsknota, zazdrość) i tylko czas pomoże, a póki to nie jest problem Młodego, to nic się nie da zrobić. Wiem, że jakbyś mogła, to zrobiłabyś casting w stylu "Kto poślubi mojego syna" Byłabyś straszliwą teściówką, słowo daję, hihi.
Żeby nie było wątpliwości, masz prawo jęczeć i płakać i chętnie posłucham i utulę i wszystko, ale zrobiłaś wszystko dobrze i tak jak trzeba, nic nie powinnaś mieć sobie do zarzucenia. Gdyby nie było dziewczyn, to sama bym Ci tyłek sprała za oddanie, ale tu jest inna sytuacja, sama wiesz.
A teraz możesz dalej jęczeć. I tak Cię uwielbiam, bo serducho masz wielkości gminy Zielonki z przyległościami. <3
Asiu, wariatko!
W zadnym wypadku nie będę się nad Tobą użalać!
Jesteś WSPANIAŁĄ WRAŻLIWĄ WARIATKĄ! Twoje zachowanie (oczywiscie w kontekście Twojej wrażliwości, ciepła, dobroci) jest jak najbardziej normalne i do przewidzenia!
Dałaś szansę Młodemu. Ktoś ( ta wspaniała Dziewczyna) to wykorzystał...
Ciesz się zatem, MAMUSIU! Feldonek jest szczęśliwy, Twoje cudowne Dziewczyny odzyskały spokój ( a stres przecież potrafi wiele złego zrobić ze zdrowiem kota)
A Ty powinnaś mieć poczucie idealnie spełnionego zadania.
Asiu! Przecież najważniejsze są w tym wszystkim koty: Twoje Panny i Feldonek. Cała trójka jest szczęsliwa! A o to chodziło!
Ucałuj dzielne: Furyjkę i Aferkę i...wspaniałego Małża. A Małż niech ucałuje najlepszą na świecie Małżowinkę Asię
W zadnym wypadku nie będę się nad Tobą użalać!
Jesteś WSPANIAŁĄ WRAŻLIWĄ WARIATKĄ! Twoje zachowanie (oczywiscie w kontekście Twojej wrażliwości, ciepła, dobroci) jest jak najbardziej normalne i do przewidzenia!
Dałaś szansę Młodemu. Ktoś ( ta wspaniała Dziewczyna) to wykorzystał...
Ciesz się zatem, MAMUSIU! Feldonek jest szczęśliwy, Twoje cudowne Dziewczyny odzyskały spokój ( a stres przecież potrafi wiele złego zrobić ze zdrowiem kota)
A Ty powinnaś mieć poczucie idealnie spełnionego zadania.
Asiu! Przecież najważniejsze są w tym wszystkim koty: Twoje Panny i Feldonek. Cała trójka jest szczęsliwa! A o to chodziło!
Ucałuj dzielne: Furyjkę i Aferkę i...wspaniałego Małża. A Małż niech ucałuje najlepszą na świecie Małżowinkę Asię
Asia daj na luz bo twoje łzy i nerwice nic nie zmienią. Jak mu będzie źle to go zabierzesz i już!
Nie zapominaj o dziewczynach i ich psychice. Jak już ochłoniesz i żal zelżeje, to się z tobą, może na oficjalnym forum, podzielę moimi smutnymi przemyśleniami co do śmierci Gryzeldy i stresu spowodowanymi dokoceniami.
Nie zapominaj o dziewczynach i ich psychice. Jak już ochłoniesz i żal zelżeje, to się z tobą, może na oficjalnym forum, podzielę moimi smutnymi przemyśleniami co do śmierci Gryzeldy i stresu spowodowanymi dokoceniami.
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dzięki wielkie - jesteście kochane!
Ja to wszystko wiem, a przynajmniej powinnam wiedzieć. Nie zmienia to jednak faktu, że jest mi strasznie źle i smutno! Z resztą nie tylko mi, bo Arek też tęskni, ale on jakoś racjonalniej myśli - czego mu bardzo zazdroszczę.
Od początku był plan, że bierzemy Młodego na tymczas i jak wydobrzeje będziemy szukać domu, ale te wszystkie wydarzenia związane z amputacja tak nas do siebie zbliżyły, że teraz tak trudno znoszę rozłąkę! Pewnie zaczęłam żyć nadzieją, że nikt go nie adoptuje.
W tym wszystkim są jeszcze nasze kochane dziewczyny, które dzielnie zniosły "obcego" w domu. Oczywiście nie było im łatwo, ale były 3-4 momenty gdzie potrafiły spać razem z Młodym dlatego też teraz tak boli, bo była nadzieja, że się ułoży. Z drugiej strony to tylko 3-4 chwile przez dwa miesiące razem (niełatwe miesiące przez amputację).
Ok kończę, bo zbieram się do pracy, a oczy mi znów robią się mokre...
Ja to wszystko wiem, a przynajmniej powinnam wiedzieć. Nie zmienia to jednak faktu, że jest mi strasznie źle i smutno! Z resztą nie tylko mi, bo Arek też tęskni, ale on jakoś racjonalniej myśli - czego mu bardzo zazdroszczę.
Od początku był plan, że bierzemy Młodego na tymczas i jak wydobrzeje będziemy szukać domu, ale te wszystkie wydarzenia związane z amputacja tak nas do siebie zbliżyły, że teraz tak trudno znoszę rozłąkę! Pewnie zaczęłam żyć nadzieją, że nikt go nie adoptuje.
W tym wszystkim są jeszcze nasze kochane dziewczyny, które dzielnie zniosły "obcego" w domu. Oczywiście nie było im łatwo, ale były 3-4 momenty gdzie potrafiły spać razem z Młodym dlatego też teraz tak boli, bo była nadzieja, że się ułoży. Z drugiej strony to tylko 3-4 chwile przez dwa miesiące razem (niełatwe miesiące przez amputację).
Ok kończę, bo zbieram się do pracy, a oczy mi znów robią się mokre...
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Asiu vice versa
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dziś już ciut, ciut lepiej... ale kładąc się spać i budzą rano myślę o Młodym (który teraz będzie nazywał się Viggo).
Jeszcze sobie cichutko popłakuje na myśl o nim, szczególnie po wczorajszej rozmowie z Pauliną (nową opiekunką) gdy opowiada mi jaki on jest cudowny, wspaniały, kochany itd eh tęsknię i zazdroszczę jej jego obecności! Tym bardziej, że na moje pytanie kiedy mogłabym odziedzić Młodego lekko mnie zbyła
Czas chyba sobie uświadomić, że Młody nie wróci już do nas!
Jeszcze sobie cichutko popłakuje na myśl o nim, szczególnie po wczorajszej rozmowie z Pauliną (nową opiekunką) gdy opowiada mi jaki on jest cudowny, wspaniały, kochany itd eh tęsknię i zazdroszczę jej jego obecności! Tym bardziej, że na moje pytanie kiedy mogłabym odziedzić Młodego lekko mnie zbyła
Czas chyba sobie uświadomić, że Młody nie wróci już do nas!
Ale to są wspaniałe wiadomości! Przecież to dobrze, ze nowa opiekunka jest nim zachwycona!Furia i Afera pisze:Jeszcze sobie cichutko popłakuje na myśl o nim, szczególnie po wczorajszej rozmowie z Pauliną (nową opiekunką) gdy opowiada mi jaki on jest cudowny, wspaniały, kochany itd
Więc nie płacz Asiu!
Asieńko, nie każdy lubi wizyty w swoim domu ledwo poznanych osób...Furia i Afera pisze:Tym bardziej, że na moje pytanie kiedy mogłabym odwiedzić Młodego lekko mnie zbyła
Poproś ją o regularne maile z wieściami i fotkami Viggiego ( to imię się w ogóle odmienia?) z nowego domu
Chyba takFuria i Afera pisze:Czas chyba sobie uświadomić, że Młody nie wróci już do nas!
Pielęgnacja i opieka nad kalekim rekonwalescentem bardzo uzależnia, więc to normalne, ze tęsknisz!
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości