Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Gość

04 kwietnia 2013, 21:10

Moj ukochany pies byl stary i ciezko chory, nie bylo eutanazji, umieralismy razem, na moich rekach, nie pierwszy raz..., wczesniej zdazaly sie cuda, wierzylam, ze tym razem tez....Mowilam do niego moj najdrozszy pieseczku, przez wiele lat, prawie cale swoje zycie byl w leczeniu, dlatego najdrozszy, i dla tego , ze dla nas byl najdrozszy na swiecie,Minelo juz 7 lat,a ja ciagle za nim tesknie, Rosl z poczatkiem mojego malzenstwa,dojrzewal wraz z naszymi dziecmi , dla nas byl naszym swiatem, nigdy nie rozsalismy sie nawet na 1 dzien, Gdy byl szczeniaczkiem, a dzieci w przedszkolu, maz w trasie, byl ze mna w pracy, w wielkim biurku, mialam zdjete drzwiczki i tam mial swoj kosz z kocykiem, mogl spac, biegac i bawic sie,jesc,wychodzic na ogrod, gdy odszedl wraz z nim odeszla czesc naszego zycia na zawsze i wiem, ze juz nigdy nie wroci. Nie chcialam juz innego psa, za duze bylo cierpienie, nadeszla jesien zimna wietrzna, w t.v. zobaczylam schronisko, serce mi zmrozilo, pojechalam, wzielam pieska w najgorszym stanie, mowilam, bedziesz miala wspanialy dom,bedzie Ci super, bede o Ciebie dbac, niestety nigdy cie tak naprawde nie pokocham, alez bylam glupia,skoczylabym za nia do piekla, ma super dom.Mimo wszystko pamietam,sni mi sie nieraz i dotej pory zatrzymuje sie widzoc podobne futerko, podobne spoirzenie, ach by miec ich razem.....Acha i nie zaluje cierpienia, bo ono swiadczy o mojej milosci i czlowieczenstwie, teraz wiem lepiej miec i cierpiec, niz nie miec przyjaciela i nie cierpiec.
ania05111971
Posty:193
Rejestracja:04 września 2010, 12:34

04 kwietnia 2013, 21:31

A ja czasmi żałuje że jestem taka nadwrazliwa .O ileż było by prostsze życie ....nie widzieć umierających zwierząt ,nie płakać po nich ,nie mysleć o rzeżniach ,katowaniu ,znęcaniu się ,nie zauważać bitego psa u sąsiada ,nie odwracać oczu na widok zarzynannej na żywca owcy (mój sąsiad miał takie pomysły w biały dzien na podwórku ..zabić kota kołkiem też było na porządku dziennym ..),nie wyć miesiącami za swoimi pożegnanymi psami ......jakie to by było proste ,łatwe i przyjemne .Ale widocznie ma być inaczej .....
Gość

04 kwietnia 2013, 23:27

Aniu, ja tez mam nieraz takie mysli, ale kto im pomoze jak nie my nadwrazliwcy,ja juz staram sie nie patrzec na interwencje T.O.Z., bo zrywam sie i mam koszmary, ale musze im pomagac, na ile moge, zalozylam w tym celu konto na F.B. przyjmuje ile wlezie znajomych i oglaszam, udostepniam, apeluje gdzie sie da o pomoc dla schronisk, sama tez jezdze i pomagam, to wszystko za milosc ktora otrzymalam, kiedys za nic, bo gdybym go nie leczyla, byle czym karmila, bila, on kochalby mnie ponadto, czyz nie, wiec splacam krydyt, Serce, za serce, a dla sasiadow i tak jestem walnieta, i mi to wisi, bo sa tacy fajni jak maz pielegniarki i pan od owcy. Psy i wigilia to muj post, tak nie duzo , a zawsze cos, to tu to na Gumtree,gdy byly mrozy i ludzie dobrzy do mnie pisali, gdzie jest schronisko,, bo moge pomoc,mieszkaja nieraz obok maja kase, sa dobrzy ,zapracowani i nie pomysla bo nie maja czasu na psa, wiec nie mysla o tom, dla tego, wazne by przypominac !
Gość

05 kwietnia 2013, 01:02

Aniu, takie wlasnie sprawy naglasniam, to wszystko dzieje sie obok nas:
http://tvp.info/twoje-info/ocalono-zwie ... m/10630777, Jak pytam sasiada, gdzie pies ma bude, bo widze ze spi na sniegu, to robie sobie taka opinie w ulicy, ze szkoda gadac, a coz....nie usne w cieple, bo widze tego psa z dredami snieznymi spiacego w zaspie,no i buda sie znalazla, moglam spac, ale zawsze robie to grzecznie,bo agresja powoduje agresje. Chcialam prosic, jesli nie mozecie sobie poradzic po stracie,zrobcie cos dla innych, rozejzyjcie sie, tyle nieszczesc w okolo, moze zostala wam pusta buda, a inny sypia na ziemi,,,roznie mozna pomoc ,dajcie serce,za serce.
Gość

05 kwietnia 2013, 01:11

Popatrzcie jakie piekne, a bokser to bardzo rodzinny pies.

http://tvp.info/twoje-info/ocalono-zwie ... m/10630777
stroskana

05 kwietnia 2013, 07:32

Dawno się nie odzywałam, ale czytam wszystkie posty i łzy same napływają mi do oczu. Częściej jestem w Ogrodzie Wiecznej Szczęśliwości, tam gdzie wirtualnie pochowałam moją najukochańszą sunie Maksię i zapalam jej światełko pamięci, zasadzę kwiatek.Dziękuję bardzo poprzedniczce z forum o wpis przy mojej suni. Wiem, że jest Pani bardzo ciężko, mnie również chociaż minęło już ponad 8 miesięcy, mam drugą sunię, którą przygarnęłam, a o której pisałam
w poprzednich postach. Niemniej jednak ciągle o niej myślę, zamiast wołać Misia wołam często Maksia.Tulę ją mocno bo jest bardzo milusińska i szukam podobieństwa do poprzedniej.W głowie natomiast do dnia dzisiejszego nurtuje mnie tylko jedno" dlaczego się poddałam i zrobiłam to", ale dzięki nowej suni ból trochę złagodniał, wróciłam do rzeczywistości, życie po mału wróciło do normy, ale to nie znaczy że moje serce już nie krwawi. Pomogłam nowej suni,dokonuję drobne wpłaty na schronisko, gdzie tam są naprawdę nieszczęśliwe futrzaki.Zachęcam znajomych, aby pomagali tym biednym, samotnym ukochanym przyjaciołom. Pozdrawiam wszystkich, którzy stracili obojętnie w jaki sposób swoich ukochanych przyjaciół, trzymajcie się.
Ecia88

05 kwietnia 2013, 08:35

Ja również dziękuję za wpis przy Konanie. Mam nadzieję, że nasze pieski odnalazly się i biegają razem szczęśliwe. Mija kolejny dzień bez Konana, a ja ciągle o nim myślę zastanawiam się co by teraz robił, czy leżałby obok mnie, czy może jadł akurat śniadanie. Nie potrafię sobie poradzić na prawdę. Tak bardzo chciałabym aby ktoś zapewnił mnie o tym, że nasze pupile na prawdę czekają na nas, że gdy przyjdzie czas na nas one powitają nas tak samo jak witały nas tu gdy wracaliśmy z pracy, i że zostaniemy juz na zawsze razem. Chciałabym choć raz wtulić sie w jego futerko, spoojrzeć w piękne oczka, pocałować w nosek. I jedyne o czym mogę myśleć to to żeby Bóg mi go zwrócił, to był taki dobry pies nie zaslugiwał na taką śmierć. Konanku tęsknię bardzo mocno.
Ecia88

05 kwietnia 2013, 08:52

Chciałabym wziąć pieska ze schroniska, ale boję się, że nie pokocham go tak jak Konana, że bedę szukać Konana w nim , będę do niego porównywać, a Konan był przecież tylko jeden, niepowtarzalny. Poza tym boję sie kolejnego bólu i cierpienia, bo psinka będzie żyła krócej ode mnie, wiem, że może z mojej strony to egoistyczne, ale same wiecie jaki to jest okropny ból nie do wytrzymania.
stroskana

05 kwietnia 2013, 09:41

Ecia88 wiem co czujesz, ale jeśli sobie sama nie pomożesz zwróć się o pomoc do lekarza. Ja brałam na początku leki wyciszające i uspakajające około 2 miesięcy,widzę że nie dasz sobie rady.Pozdrawiam i ściskam.
Ecia88

05 kwietnia 2013, 09:59

No właśnie chyba nie dam sobie rady. Czasami chciałabym nie być taka wrażliwa, mam ochote po prostu leżeć i płakać, i przychodzą takie myśli że nie chcę już żyć, że chcę dołączyć do Konana , że przynajmniej bym już nie cierpiała. Wiem, że to głupie i dla większości niezrozumiała, ale to było na prawdę moje dziecko. Łzy nie przestają mi lecieć, od momentu kiedy dowiedziałam się o jego śmierci nic nie zjadlam, nie potrafię. To taki ból nie do zniesienia. Chociaż wiem, że jakoś przeżyję. Przeżyłam żałobę po moich rodzicach i babci mojego narzeczonego, przeżyję i to, prawda? Co roku ktoś umiera 3 lata temu moja mama, 2 lata temu babcia narzeczonego, rok temu mój ojciec a 3 dni temu mój ukochany piesek, nie mam już siły po prostu, nie potrafię się otrząsnąc, zbyt wiele straty. Wiem, że dla kogoś może się wydac to dziwne, że porównuję psa do rodziców, ale po nich i po moim narzeczonym, to właśnie moje psy są dla mnie najważniejsze.
Majka - stroskana

05 kwietnia 2013, 10:17

Ecia 88, chciałam wysłać Pani wiadomość lecz adres niepoprawny poczty.
Ecia88

05 kwietnia 2013, 10:27

Dziwne, niech Pani spróbuje jeszcze raz eciacrx@gmail.com
Gość

05 kwietnia 2013, 11:27

To był mój ukochany Konanek :( http://wiecznyogrod.pl/pamiec-o-przyjacielu/Konan/11381 Tak bardzo chciałabym cofnać czas, wyszłabym z nimi na spacer a nie wypuściła. one nigdy tak daleko się nie zapuszczały na główną drogę. Dzisiaj znowu mi się śnił, taka szczęśliwa byłam ze go widze. Niestety przebudzenie bylo okrutne :(.
Moja mała

05 kwietnia 2013, 13:28

Niedawno straciłam swoją małą przyjaciółkę i mam wrażenie że serce pęknie mi na pół. Byłam świadoma że prędzej czy później muszę stanąć przed faktem dokonanym ale nie wiedziałam że to tak cholernie będzie boleć... Nie wiedziałam jak mam jej powiedzieć że to już koniec, że musimy się pożegnać. Weszła ze mną do gabinetu o własnych siłach, zawsze była silniejsza ode mnie. Trwałam przy niej do ostatniego oddechu, bo wiem byłam jej to winna. Odeszła spokojna i jak zawsze piękna. Mi pozostało wrócić do domu i ryczeć do nieprzytomności. Może za jakiś czas nie będę bała się zasnąć, może kiedyś będzie mi lżej...
Kochana moja psino wiesz że byłaś moim marzeniem, te 12 lat to jest najcudowniejszy okres w moim życiu. Wiem że obie byłyśmy sobie przeznaczone i ta blizna na moim sercu jest najpiękniejsza, bo jest Twoja. Kocham Cię Moja Mała i przepraszam że, musiałam wyrwać Cię z życia ale jestem przekonana że tam jesteś s szczęśliwa i spokojnie czekasz na mnie. Znajdę Cię, obiecuję! A teraz zaznacz swój teren, później pokażesz mi swoje włości a ja będę pilnować Twoich tutaj.
Kocham Cię i tęsknię tak bardzo, że aż serce boli.
Gość

05 kwietnia 2013, 14:03

Bardzo Ci współczuję i tulę mocno. Niestety ale wszystko to musimy przeżyc sami, cały ten ból i cierpienie. Mi ciągle się wydaje, że Konan siedzi obok mnie i wpatruje się we mnie jak to miał w zwyczaju. Wiem, że z czasem będzie lepiej, ale to tak boli mimo wszystko. Zazdroszczę wam tego, że przeżyliście z waszymi przyjaciólmi tyle pieknych lat. Mi było dane nacieszyć się nim 11 miesięcy i 2 tygodnie. Och jak bardzo tęsknię.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 51 gości