Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 16:05

Elenar pisze:Aniu, przyjmij najlepsze życzenia szczęścia i pomyślności.

Znalazłam w necie taką oto odpowiedz psychologa na problem poczucia winy po stracie pupila. Może komuś to będzie pomocne. http://www.psychologia.net.pl/porady.php?level=45
Elenar, dobry ten artykuł i zawiera wszystko co potrzebne Tobie, bo ciagle masz wyrzuty sumienia ,że nie dałas Pimpusiowi
wszystkiego czego potrzebował.Zgadzam się z tym co napisała ta psycholog i podobne słowa usłyszałaś tu na forum od nas.
Czyli jest pewne,że podjęłaś wlaściwe kroki dolączając do forum, wspomagasz się lekami i chyba tylko potrzebny tu czas
,o którym ta psycholog też wspomina i ma to być ok. roku. Więc wychodzi na to ,że jeszcze to potrwa. Mnie ten artykuł nie
pomaga bo przypadek mojej Katii był jak z kosmosu, na dodatek była młoda i zdrowa ,dlatego nie wiem czy kiedykolwiek się z tym uporam.
Elenar

22 sierpnia 2012, 16:30

Artykuł jest dobry, owszem. Szkoda tylko, ze sytuacje inne - u mnie choroba nie była "z góry" śmiertelna... Ale nie chcę się w kółko powtarzać. Nikomu nie życzę katuszy jakie ma człowiek po śmierci ulubieńca, którego można było uratować.
ania05

22 sierpnia 2012, 17:12

Dzięki za życzenia dziewczyny .No toś mnie Mario postraszyła tymi rakami .........ja znam z kolei 2 przypadki gdzie ludzie nie mieli papierosa w ustach nigdy ,a w wieku 57 i 40 zmarli na raka płuc .Więc w zasadzie nigdy nic nie wiadomo ....pewnie że nie warto się truć i kasy idzie na to świństwo ale jak smakuje dziadostwo to cięzko rzucić .Ale chyba w końcu muszę bo i pieniądze wyrzucone w błoto i poza tym szkodliwe jest na pewno .Mąz palił ale rzucił jeszcze przed ślubem bo wykryli mu astmę ,rzucił z dnia na dzień .Palił chyba 10 lat i to Mocne .Myślę ze tu mają wpływ też jakieś czynniki genetyczne i środowiskowe że jedni chorują a drudzy nie .Bo jak wytłumaczyć że jeden pali 60 lat i umrze ze starości w wieku 90a drugi w wieku 40 lat kopnie w kalendarz ?Nie wiem .
mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 17:55

ania05 pisze:Dzięki za życzenia dziewczyny .No toś mnie Mario postraszyła tymi rakami .........ja znam z kolei 2 przypadki gdzie ludzie nie mieli papierosa w ustach nigdy ,a w wieku 57 i 40 zmarli na raka płuc .Więc w zasadzie nigdy nic nie wiadomo ....pewnie że nie warto się truć i kasy idzie na to świństwo ale jak smakuje dziadostwo to cięzko rzucić .Ale chyba w końcu muszę bo i pieniądze wyrzucone w błoto i poza tym szkodliwe jest na pewno .Mąz palił ale rzucił jeszcze przed ślubem bo wykryli mu astmę ,rzucił z dnia na dzień .Palił chyba 10 lat i to Mocne .Myślę ze tu mają wpływ też jakieś czynniki genetyczne i środowiskowe że jedni chorują a drudzy nie .Bo jak wytłumaczyć że jeden pali 60 lat i umrze ze starości w wieku 90a drugi w wieku 40 lat kopnie w kalendarz ?Nie wiem .
Aniu, masz rację ,nie wiadomo co kogo dopadnie, z pewnością duże znaczenie mają czynniki genetyczne, tryb życia i wiele
innych. Czyli ,co ma wisieć to nie utonie. Trudno jest żyć tak żeby wszystko grało, człowiek też ma swoje słabości i mimo,że wie o zagrożeniu to używa tego co szkodzi no bo po prostu jest tylko człowiekeim i nie ma ochoty tylko się umartwiać.Ja też
popełniam wiele błędów chociaż zdaję sobie sprawę co mi szkodzi.Przede wszystkim za mało się ruszam i zle odzywiam a ostatnio to prawie wcale się nie odżywiam. Ale mnie ostatnio na niczym nie zależy więc nawet nie myślę o tym co szkodzi.
dżunia
Posty:12
Rejestracja:08 lipca 2012, 13:59

22 sierpnia 2012, 18:54

Łączę się z Wami Dziewczyny w smutku i bólu... Też już sobie dzisiaj kilka razy popłakałam, ale mam nadzieję, że chociaż noc będzie spokojna. Elenar - jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej to umów się na tą rozmowę z wetem. Ja też, kiedy moje Słoneczko odeszło zrobilam to samo. Chciałam się zwyczajnie dowiedzieć czy aby na pewno nie zrobilam czegoś źle i co tak naprawdę było przyczyną tej w gruncie rzeczy nagłej śmierci. Wet powiedział mi coś co wtedy odrobinę podniosło mnie na duchu - że on jest od dbania o zwierzątka i ich zdrowie a nie ich właścicieli i jeżeli rzezcywiście w jakikolwiek sposób przyczyniłabym się do śmierci mojego Pieska nie omieszkałby mi tego wytknąc. I że jeżeli mój Skarbek bardzo by cierpiał to sam wprost powiedziałby że eutanazja jest konieczna bez względu na to jak przykre byłoby to dla mnie. Powiedział też, że nikt nie mógł przypuszczać, że choroba przebiegnie tak gwałtownie i tak szybko zabierze mojego Pysia za Tęczowy Most i że zrobiliśmy dla Niego wszystko co tylko mogliśmy. Nie jest łatwo i niczyje słowa nie sprawią, że nasz ból ot tak poprostu minie, ale o tym wie już każda z Nas. Ania ma rację, że tylko czas jest nam w stanie przynieść choć odrobinę ulgi. Mimo wszystko dobrze, że są takie osoby jak my tutaj - którym los naszych Braci Mniejszych nie jest obojętny. Jakkolwiek okrutnie to zabrzmi dla mnie nawet ich los jest bardziej poruszający niż ludzi. Zwierzątka w przeciwieństwie do ludzi są dobre całym swoim istnieniem, są zdolne do miłości, wierności i oddania o których człowiek nie ma nawet pojęcia. A ludzie to tylko ludzie - potrafią wyrządzić innym najgorszą krzywdę z pełną tego świadomością. 100 razy bardziej wolę wylewać morze łez nad każdym chorym czy porzyuonym Pieskiem niż być zimnym głazem, który traktuje Zwierzaka jak przedmiot. Przytulam Was wszystkie mocno z nadzieją, że do każdej z nas przyjdzie jeszcze spokój.
mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 19:18

Jakkolwiek okrutnie to zabrzmi dla mnie nawet ich los jest bardziej poruszający niż ludzi. Zwierzątka w przeciwieństwie do ludzi są dobre całym swoim istnieniem, są zdolne do miłości, wierności i oddania o których człowiek nie ma nawet pojęcia. A ludzie to tylko ludzie - potrafią wyrządzić innym najgorszą krzywdę z pełną tego świadomością. 100 razy bardziej wolę wylewać morze łez nad każdym chorym czy porzyuonym Pieskiem niż być zimnym głazem, który traktuje Zwierzaka jak przedmiot. Przytulam Was wszystkie mocno z nadzieją, że do każdej z nas przyjdzie jeszcze spokój.


Zaznaczyłam te słowa, bo tak samo uważam. Dla mnie też od pewnego czasu zwierzęta są ważniejsze od ludzi (mam na myśli tych złych), one są zależne od nas , kochają życie i bardzo nam ufają, dając bezgraniczną miłość i wierność. To sprawia,że
jestem w stanie zrobić dla nich więcej niz dla ludzi i ich krzywda, cierpienie i odejście bardziej mnie boli niz to co spotyka ludzi.Miałam tyle planów po wyleczeniu Katii, myślałam,że tyle szczęśliwych dni przed nami. Nie myślałam,ze tak będzie teraz wygladało moje życie, czyli wegetacja w dusznej chałupie podczas gdy za oknem mija dzień za dniem pełen słońca i świeżego powietrza. Nie cierpię zimna, zawsze tak czekałam na lato a teraz tyle pięknych dni straciłam. Wiem,że to nie zwroci mi Katinki ale nie jestem w stanie skupić się na przyjemnościach.Boję się,że tak mi już zostanie bo bardzo tęsknie za kicią i kazdy dzień bez niej bardzo boli i jest bez sensu.
ania05

22 sierpnia 2012, 19:18

Dokładnie tak Dżuniu -jedynie upływ czas przyniesie ukojenie .Ja dzisiaj jak ładowałam z mężem drewno do szopki zaraz przypomniałam sobie że moja sunia lubiła nosić takie kloce drewna i gryżć je ,no i aportować ,miała po prostu świra na temat drawnianych patyczków .I powiedziałam do męża ze Funia już by była w letargu bo tyle patysiów na podwórku i chociaż gardło mnie ścisnęło prze ułamek sekundy to uśmialiśmy się oboje .Własnie to przynosi czas ,trochę żalu ale ukojenie że ona jest już spokojna a my mieliśmy tak wspaniałego pieska .Życzę Wam tego żebyście tak myślały i potrafiły usmiechac .
Elenar

22 sierpnia 2012, 19:34

Tak, na smutek i zal, czas jest najlepszym lekarzem. Nie wydaje mi się jednak by pomagał na poczucie winy :( Wydaje mi się (i gdzieś o tym czytałam), ze poczucie winy uniemożliwia w ogóle normalne przeżycie żałoby. Trudno, będę próbowała jakoś żyć z tym dalej. Tylko co to za życie?
mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 19:45

Elenar pisze:Tak, na smutek i zal, czas jest najlepszym lekarzem. Nie wydaje mi się jednak by pomagał na poczucie winy :( Wydaje mi się (i gdzieś o tym czytałam), ze poczucie winy uniemożliwia w ogóle normalne przeżycie żałoby. Trudno, będę próbowała jakoś żyć z tym dalej. Tylko co to za życie?
A może jednak pogadaj z jakimś wetem tak jak planowałaś i jak radziła Ci dżunia.Może jakieś sensowne wytłumaczenie weta da Ci jakies uspokojenie i wtedy szybciej się z tym uporasz.
ania05

22 sierpnia 2012, 19:49

Ale Elenar ......jakiej swojej winy ty się dopatrujesz ???Proszę cię ....ilu ludzi z takim poświęceniem pielegnowało by swoje zwierzę ???Idz proszę do lekarza i poproś go o opinię ...dam sobie głowe uciąć .....albo lepiej trochę tłuszczu z bioder że nie masz ani kropli winy .Przecież tak nie biega się nawet nad ciężko chorymi ludzmi ....niestety .Gdybyś go przygniotła nie wiem drzwiami albo upuściła no to rozumiem ale ty go leczyłas ,pielęgnowałaś ,analizowałaś ...
mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 20:01

ania05 pisze:Ale Elenar ......jakiej swojej winy ty się dopatrujesz ???Proszę cię ....ilu ludzi z takim poświęceniem pielegnowało by swoje zwierzę ???Idz proszę do lekarza i poproś go o opinię ...dam sobie głowe uciąć .....albo lepiej trochę tłuszczu z bioder że nie masz ani kropli winy .Przecież tak nie biega się nawet nad ciężko chorymi ludzmi ....niestety .Gdybyś go przygniotła nie wiem drzwiami albo upuściła no to rozumiem ale ty go leczyłas ,pielęgnowałaś ,analizowałaś ...
Tez tak myslę i jestem pewna,że wet powiedziałby Elenar coś podobnego co usłyszala dżunia.A mnie cos odbiło i zrobilam sobie kawę, jaram i beczę.....Gdzie nie spojrzę po pokoju to w kazdym miejscu oczyma wyobrażni widzę moją biegającą Katię,nawet jeszcze mam na ręce nie zagojone miejsce, podrapała mnie jak ją ratowalam.....Boże ,jak mi jej brakuje, tak bardzo za nia tęsknię każdego dnia.....
Elenar

22 sierpnia 2012, 20:14

Dziewczyny, dzięki, ze jeszcze próbujecie wyciągać mnie na powierzchnię...
Mam sobie dużo do zarzucenia jeśli chodzi o tą sobotę. Ja jakaś kompletnie nieprzytomna wtedy byłam. Może gdybym zadzwoniła do weta jak zobaczyłam, ze kupa gorsza, to coś lepszego by zaradził? Ze wszystkim dzwoniłam, a z tym jakoś nie... Pomyślałam sobie, ze trzeba podać więcej probiotyku i bacznie obserwować brzuszek, nie przyszło mi do głowy, ze może można by zrobić jeszcze coś innego. Od wszystkich wetów w podobnych sytuacjach słyszałam, ze właśnie wyłącznie probiotyk, a poza tym, nie sądziłam, ze to może tak szybko pogalopować w wiadomym kierunku...W niedzielę, w lecznicy 24h wetka podała mu m.in sulfonamid w zastrzyku - okazuje się, ze można próbować wybić niekorzystne bakterie takim lekiem (nie wiedziałam). No ale mogłam zadzwonić jak tylko zobaczyłam gorszą kupę, skoro ze wszystkim innym dzwoniłam. Potem wieczorem jak było wzdęcie, powinnam była już wtedy wziąć go do lecznicy 24h. Takie moje działania mogły wszystko zmienić... Przynajmniej jest jakaś szansa, ze coś by zmieniły. Tyle zależało ode mnie... Jego życie...
Elenar

22 sierpnia 2012, 20:20

On był moim drogocennym skarbem, nie wyobrażam sobie, ze miałabym nie biegać wokół niego, nie pielęgnować w chorobie. To oczywista oczywistość.
ania05

22 sierpnia 2012, 20:43

Elenar pisze:On był moim drogocennym skarbem, nie wyobrażam sobie, ze miałabym nie biegać wokół niego, nie pielęgnować w chorobie. To oczywista oczywistość.
Dla Ciebie i nas to oczywiste .Dla 99 procent ludzi nie .Widzę że chyba cię nie przekonam .Opowiem Ci więc sytuację która miała miejsce u mnie w pracy .Otóż 98 letnia babunia umierała ,była w agonii ,wiadomo płytki oddech ,plamy na k.dolnych i górnych ..no może oszczędzę wam szczegółów ....Przyszła rodzina i mówią do mnie że mam zadzwonić po pogotowie ratunkowe ...tłumaczyłam 30 razy ze to koniec ,żę jakieś ewentualne "ratowanie "na zasadzie kroplówki to tylko przedłużanie cierpienia ........dam sobie uciąc rękę i nogę że do dzisiaj twierdzą ze gdyby przyjechało by pogotowie babunia by żyła .Przypomina mi to troszkę twoją sytuację choć śmierć babuni a śmierć Pimpka wynikała z różnych przyczyn .
Elenar

22 sierpnia 2012, 21:05

No właśnie nie wiem Aniu... Mogło być tez tak, ze bardziej pasowałaby analogia do rozlanego wyrostka czy coś w tym stylu, kiedy czas gra ogromną rolę.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości