Takie tam różniaste sprawy

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 października 2012, 12:06

Załatwię sprawę z tym ubezpieczeniem (może w końcu będzie dyrektorka i będę mogła odebrać papiery ze szkoły), pójdę do lekarza a ona zrobi to samo. Da mi tabl może ewentualnie da na badanie krwi.
Najpierw miałam Nolpaze ale nie pomógł, potem Lanzul S i to pomogło.
gina11
Posty:329
Rejestracja:24 marca 2012, 17:02

13 października 2012, 12:06

Dardamell pisze:na problemy żołądkowe pije sie dziurawca a nie mięte
ja często w gimnazjum miałam potworne zgagi i "bóle", i mi także wszyscy wciskali mięte :evil:
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

13 października 2012, 12:09

Bo kiedyś się właśnie mięte na problemy żołądkowe wciskało, ale de facto ona może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Tak więc na przyszłość trza sobie zapamiętać, że na bóle żołądka pijemy DZIURAWCA.
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 października 2012, 12:11

A mogę pić zieloną herbatę czy mam przymusowy odwyk?
Jak ktoś mi da znowu miętę to wepchnę mu ją do gardła ;)
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

13 października 2012, 12:22

Ale nie na pusty zołądek. Zielona herbata powoduje ydzielanie się kwasów żołądkowych. Raz się mnie to cudo na kacu wypiło... mogłam spokojnie brać udział w konkursie na najdłuższy dystans człowieka od wymiocin.
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 października 2012, 12:28

:(
W dodatku w sporych ilościach nie pomaga w anemii. O okrutny losie dlaczego?! Tylko nie moja herbatka...
Na kaca pomaga, mi przynajmniej, powerade ;) (żegnaj piwo, rozumiem, że będę pozbawiona wszelkich przyjemności :x )

Z tym jedzeniem to jest różnie... jak mnie nawala to nie jestem w stanie nic zjeść :cry: Chyba dietkę trzeba sobie zrobić.
gina11
Posty:329
Rejestracja:24 marca 2012, 17:02

13 października 2012, 12:38

u mnie głównym powodem zgagi i problemów z układem pokarmowym były zupki chińskie i stres. nie wiem czy to ma związek ale od kiedy biorę codziennie magnez i słodzę wszystko cukrem brzozowym jest jakby lepiej. magnez i c.brzozowy ponoć zobojętniają ph w organiźmię :?: no i koniec z morderczymi migrenami póki co :D
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

13 października 2012, 12:43

Seiti, masz PW. A na kaca najlepsza jest setka wódki bez popitki.
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 października 2012, 12:57

Bleee... wódka... aż mi niedobrze się zrobiło. Raz uległam namową i wypiłam troszkę... 2 dni byłam chora i pewnie mogłabym konkurować z Tobą na najdalszego pawia.

Odpisałam.
mg
Posty:519
Rejestracja:20 października 2008, 18:11
Lokalizacja:Katowice

13 października 2012, 13:14

Znam ten ból - ja ze stresu nabawiłam się zapalenia żołądka i zespołu jelita drażliwego, mdłości, wymiotów, biegunek, strasznych bólów w okolicy brzucha i jelit... ble!
W dodatku okazało się, że mam helicobaktery, ale to zostało stwierdzone przy teście wycinka w czasie gastroskopii.
Czułam się coraz gorzej i gorzej, latałam po lekarzach - oczywiście prywatnie, badania też prywatnie, bo umieram, doszły zawroty głowy, niemal utraty przytomności, słabość, strach, że zaraz coś mi się stanie...

I w zasadzie poza tym, że niejako przy okazji badań wyszło, że jestem chora na wzw C ( prawdopodobnie od 20 lat, bo wątróbka jest nieźle pożarta przez wirusa) - to jestem niemal zdrowa, a mam.... silną nerwicę lękową z przewlekłego stresu :roll:

Mi na żoładek i jelita pomogły zapisane przez lekarza polprazol na obniżenie ilości kwasu ( są jego tańsze odpowiedniki), siemię lniane - taki glut do picia, linex forte na florę bakteryjną, brałam też wcześniej leki na uspokojenie jelit i do tego lek na podniesienie poziomu serotoniny i wyciszenie lęków.

Teraz jestem na terapii interferonem i rybawiryną, która żre przewód pokarmowy, że hej!
Na początku zwijałam się z bólu, od jakiegoś czasu biorę znowu polprazol rano, zaraz po obudzeniu, linex forte w czasie posiłków, magnez i jak mi się przypomni popijam glutka z siemienia lnianego i jest w miarę w porządku.
Plus miód manuka + 400- drogie to jak szlag, ale świetnie działa na odporność ( która na skutek terapii leci jak szalona) , wszelkie infekcje i podobno jest w stanie wybić helicobaktery ( w co wierzę, bo ten miodek jest silniejszy niż niejeden sztuczny antybiotyk).

Przebadaj się na wszelki wypadek, bo możesz mieć takie silne reakcje żołądkowe ze stresu, ale może to być 100 innych rzeczy, a im wcześniej zaczniesz brać odpowiednie leki, tym lepiej.

Zdrówka i spokoju życzę :lol:
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 października 2012, 13:26

Jak się wkurzę to wiadomo, że boli. W dodatku strasznie nerwowa się robię i nie wiem czemu.
Dzisiaj jeszcze Marcin mnie wnerwił... wchodzę do łazienki i w coś wdepnęłam... zasrał pół łazienki!! Kupa obok kibla, deska uwalona... oczywiście nic nie powiedział.

Trzeba jeszcze mieć na te prywatne badania :( Z sukami stworzymy jakiś gang i będziemy napadać na banki.
Dobra najpierw zdobędę ubezpieczenie, potem udam się do p. doktor.

Gocha również zdrówka życzę.
gina11
Posty:329
Rejestracja:24 marca 2012, 17:02

13 października 2012, 13:32

jest jakiś stary film w którym dobermany napadają na bank, obejrzyj może coś cię zainspiruje :wink:
taaa nasza kochana służba zdrowia....można by książkę napisać, byłby to bardzo dobry horror z elementami sf 8)
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 października 2012, 13:34

Kiedyś go widziałam, obejrzałabym jeszcze raz ale nie pamiętam tytułu :)
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 października 2012, 19:51

Byłam z synem na łyżwach, wracając się pobeczałam.:( Przypomniało mi się to wspaniałe uczucie które czułam kiedyś jeżdżąc. Jak ja żałuję, że zrezygnowałam z jazdy figurowej... :cry:
isabelle30
Posty:3475
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

13 października 2012, 21:02

gina sobie zażyczyła....gina ma.
Oto kolejny odcinek horroru lub komedii jak kto woli pt "Polska służba zdrowia"
W poniedziałe byłam na ortopedii na kontroli mojej dziury w nodze. Miał już być wynik antybiogramu. Nawet nie było tłumu na korytarzu. Ale wyniku tez nie było. Pielęgniarka na kilkukrotne polecenie lekarza pobiegała po szpitalu i przyniosła. jakaś paskuda wrażliwa na wszystko. Pan doktor zaprosił mnie na leżankę za parawanem - kącik zabiegowy. Stwierdził że trzeba ranę oczyścić....najpierw podłubał pęsetą, taką spiczastą, i powyciągał resztki strupa i coś jeszcze. Poprosił pielęgniarkę o łyżeczkę....ja pytam czy nie dałoby rady tego robić w znieczuleniu. Padła odpowiedź "nie". Nic to, nie rozumiejąc dlaczego cierpię dalej. Pan doktor pracowicie wydłubuje mi z dziury kawałki mojego ciała. Potem było płukanie - stryzkawka bez igły, głeboko do dziury i dawaj pod ciśnieniem. Jakoś przeżyłam i go nie skopałam. Dostałam recepty na antybiotyki, kolejna wizyta za tydzień, a jak się nie będzie goić to trzeba będzie wycinać tkanki wokół i szyć. A mozna było już wcześniej zwrócić na to uwagę, posłuchać pacjenta....
Wtorek. Idę na wizytę do poradni rehabilitacyjnej. Stoją trzy małe budynki. Psychiatria z neurologią, ginekologia i położnictwo, oraz rehabilitacja. Zgadnijcie w którym są schody do nieba....tak! bingo! Do rehabilitacji! Na ścianie wielka tablica że remont z funduszy europejskich. Z ciekawoscią się rozglądam za jakolwiek oznaką owego remontu. Nic to. Może ślepa jestem. Muszę się ustawić w ogonku do rejestracji - pierwsza wizyta więc trzeba kartę założyć. W rejestracji jedna pani....komputer jej się wiesza, coś kombinuje, stęka. Jedna osoba - około 30 minut. Jest godzina 10 a lekarz przyjmuje do 11. A przede mną jeszcze 4 osoby. Kolega który mnie zawiózł idzie do gabinetu pytać lekarza co z tym fantem zrobić. Pani doktor - kobieta starsza i bardzo miła zaprasza do gabinetu - ona założy mi kartę. Dostaję skierowania na ćwiczenia izometryczne, ćwiczenia czucia głebokiego, kroterapię i magnetron. Muszę się ustawić znowu w ogonku do rejestracji....wychodzę z gabinetu i widzę - kolega już tam stoi. Stoimy jeszcze ponad godzinę (ja na tej jednej nodze, usiąść gdzie nie ma). W końcu dochodzę do okienka i pani mi próbuje zrobić grafik zajęć i zabiegów. Chwalić nie wiem kogo - zaczynam już następnego dnia. Plan zajęć - 8 rano gimnastyka, 13.40 magnetron, 15.40 krioterapia....mało nie padłam. Ale pani w okienku mi mówi zebym spokojnie sobie przyszła na 12, zrobiła gimnastykę, potem w przerwie krio, i muszę się dopasować tylko do magnetronu. Ok. Wracam do domu. Ryczę cały wieczór. Przede mną 6 tygodni. Kolejnych 6 tygodni, z czego dopiero za 3 będę mogła na nodze stanąć albo może inaczej - próbować stanąć.
Środa. Jadę taksówką do szpitala. Wdrapuję się po schodach. Szatnia - wzięta w ajencję - płatna. Normalka. Idę na sale gimnastyczną. Wielka sala, mnóstwo sprzętu, tylko kilka osób. Mogłoby tam wejść jeszcze przynajmniej 10....ćwiczenia takie sobie. Mam dbać teraz o mięśnie uda. Dbam w domu. Jak przyszłam i muszę chodzić to mogę podbać i tam. Panie rehabilitantki zajęte sobą stoją w grupie, siedzą sobie i gdaczą, na pacjentów nie zwracając najmniejszej uwagi. Kazdy może robić co chce, i ile chce, bez ograniczeń. Kończe po godzinie bo mi się nudzi.
Teraz trzeba na 1 piętro. Ale moze by tak pójść do wc. Otwieram odpowiednie drzwi i natychmiast załuję ze nie mam maski przeciwgazowej. Dalej już nie zaglądam. Pęcherz mi się zawiązał na supełek i już nie mam potrzeb. Rozglądam się za jakąś windą. jest. Ma około 50 lat. Wielka towarowa. Ogromne żelazne ciężkie jak pierun drzwi, a za nimi żelazna krata. Pana windziarza nie ma. Pacjenci więc nie korzystają bi nikt nie da rady....Idę po schodach, na jednej nodze i kulach wskakując na schodki. Bliska zawału docieram na piętro. Jest 13. Na krio nie ma chętnych więc wchodzę i załatwiam sprawę. Idę na magnetron - jest 13.10 a ja mam teoretycznie 30 minut do swojego czasu. Też nie ma chętnych więc wchodzę i po 15 minutach dzwonię po taxi i wracam do domu....

Koelejna wizyta u ortopedy w najbliższy poniedziałek. Muszę ją jakoś wepchnąć między bardzo napięty plan zabiegów...polatać między budynkami. Być moze przeżyć szycie na żywca.

W piątek od pani na krio dowiedziałam się ze zakażenia w tym szpitalu są normą. Przoduje porodówka....
Znowu strach się bać...
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości