Mojego "prywatnego"Fiodorka już znacie, to teraz kolej na nasze "służbowe" futerka

.
Pierwsza to kotka
Czarna-prawdziwa kocia przytulanka. Jest filigranowa, miziasta i uważa, że ludzkie ramiona i kolanka są stworzone specjalnie dla niej. Pieszczocha jakich mało

Druga dama to jej siostra -
Kota (obie zostały podrzucone), równie miziasta, tyle, że jeszcze drobniejsza-jakieś 1,5 kg kociego ciałka. Ma szalenie oryginalne płowe futerko.

Teraz panowie

Pierwszy to
Ziutek, 15-letni staruszek, który w zimie zamienia się w futrzastą kuleczkę na krótkich nóżkach, latem w tempie ekspresowym smukleje. Złośliwiec jakich mało-zawsze drapie i gryzie bez uprzedzenia. Czasem miewa dzień dobroci dla Dużych, ale niezbyt często
Leona przywiozłam mojej mamie jako 3-miesięcznego kociaka właśnie z pracy. Był zupełnie dziki - z podwórkowej łapanki. Popełniłam wielki błąd bo mama nie miała żadnego doświadczenia z kotami i zwyczajnie się go bała. On to wyczuwał i bardzo ostro mamę atakował. Nie wdając się w szczegóły po 3 miesiącach kocio wrócił do pracy. Ma swój własny pokój, całkowitą swobodę i wygląda na szczęśliwego. Do końca nie dał się oswoić, ma już blisko 3 lata i nadal jest bardzo nieufny, choć czasem daje się pogłaskać.

Kolejny kawaler to
Uszatek - niewielki, ale bardzo waleczny. Wszystkie koty się go boją i omijają wielkim kołem. Jest bardzo miziasty, pieszczot domaga się strasznie nachalnie (tryka głowką jak mała kózka), a kiedy jest ignorowany drapie i gryzie. W hierarchii jest najwyżej.

I wreszcie mój ulubieniec
Gacek. Najmłodszy, największy, ale w stadzie najniżej. Wszystkich i wszystkiego się boi (jak widać

), a najbardziej Uszatka. Kiedy robiłam to zdjęcie był w pobliżu, dlatego Gacek się ukrywał. Za nic nie chciał wyjść zza biurka, w którym sypia. Może kiedyś pokażę go w całości - jest naprawdę piękny

Przepraszam za jakość zdjęć - nie dość, że komórka to jeszcze w dość trudnych warunkach
