czy pies może jeść kości
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
...
Ostatnio zmieniony 16 listopada 2013, 13:18 przez isabelle30, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie zauważyłam, żebym kogokolwiek jakąkolwiek moją wypowiedzią w tym temacie obraziła - musisz mi uwierzyć na słowo, że gdybym chciała Cię obrazić nie miałabyś najmniejszej wątpliwości, że właśnie mieszam Cię z błotem
A teraz złap trochę dystansu, przestań się obrażać na cały świat, że nie masz racji żywiąc swojego psa tak jak to robisz teraz i zajmij się swoim psem - bardzo dużo dziś przeszedł i są to dolegliwości nie tylko fizyczne, ale też OGROMNY stres związany z lewatywą i tym wszystkim co dziś go spotkało. Gdy ochłoniesz wróć na forum, odtwórz temat "najlepsza karma" i poczytaj co wolno, a czego nie dawać psu do jedzenia. Miłej lektury, oby owocnej.
Szczerze wierzę, że dla dobra swojego psa coś z tej sytuacji wyniesiesz na przyszłość, bo widzę, że nadal - pomimo tego "incydentu" twierdzisz, że żywisz psinę tak jak powinnaś.
A teraz złap trochę dystansu, przestań się obrażać na cały świat, że nie masz racji żywiąc swojego psa tak jak to robisz teraz i zajmij się swoim psem - bardzo dużo dziś przeszedł i są to dolegliwości nie tylko fizyczne, ale też OGROMNY stres związany z lewatywą i tym wszystkim co dziś go spotkało. Gdy ochłoniesz wróć na forum, odtwórz temat "najlepsza karma" i poczytaj co wolno, a czego nie dawać psu do jedzenia. Miłej lektury, oby owocnej.
Szczerze wierzę, że dla dobra swojego psa coś z tej sytuacji wyniesiesz na przyszłość, bo widzę, że nadal - pomimo tego "incydentu" twierdzisz, że żywisz psinę tak jak powinnaś.
-
- Posty:275
- Rejestracja:23 kwietnia 2010, 15:54
Zuzanno, tak mi się wydaje, że to chyba nie Ty (ani Twoj brat) decydujesz o sposobie żywienia psa, tylko rodzice. Dobrze, że rodzice zawieźli psa do Lublina, do lekarza - mimo, że nigdy wcześniej nie jeździł samochodem. To świadczy o tym, że się przejmują psem i że im zależy. Może ta przykra przygoda wystarczy, żeby przemyśleli sobie sprawę. Jeśli nie - spróbuj zebrać materiały (z tego forum, z internetu, jakieś artykuły dotyczące żywienia psów) i podrzuć rodzicom do poczytania. Pies nie może jeść gotowanych kości "Z ZUPY", bo to mu szkodzi - jak widać.
Co za jad w was ludzie.Dziewczyna może nie wyedukowana w żywieniu tak jak wy wielcy 'wyjadacze', może młoda, na pewno była zdenerwowana sytuacją związaną z psem. Jestem tylko postronną obserwatorką, przez przypadek trafiłam tu na forum, jak się mogłam przekonać po tym wątku, niezbyt gościnnym. Tylko 2-3 osoby napisały jej co robi źle i jak powinna zmienić sposób karmienia swojego psa, reszta obskoczyła jak dzikie hieny. To tyle, dzięki za uwagę. Pa.
To w końcu jak jest? Najpierw polecacie ten cały barf, a teraz nie polecacie kości? Przecież barf to przede wszystkim surowe mięso, a tam są różne kości i różne mięso. Ja zacząłem niedawno podawać ochłapy drobiowe w których przecież są różniaste kości, ale po poczytaniu całego tematu jestem przerażony co piszą ludzie o kościach. Jeśli tak to lepiej podawać tylko suchą karmę która jest bezpieczna, ale dla mnie sucha karma to nic innego jak chemia. Nikt do końca nie wie co się znajduje w suchej karmie i tego nie wie nawet najlepszy weterynarz, bo wszyscy opierają się na tabelkach co pisze producent. Jak tylko mam psa to większość odradza mi suchą karmę, przecież pies to nie kura, musi jeść coś naturalnego, a nie cały czas tylko słyszę o różnych suplementach, witaminach. Ja postanowiłem że tylko będę podawał na stawy i nic więcej i do tego trochę suchej karmy o d której odejdę i naturalną żywność. Ja mam wrażenie że czym więcej wpychacie psom różne witaminy i sztuczne świństwa, to z psami i ich odpornością jest coraz gorzej.milka23 pisze:Tez wydaje mi sie ze jedzenie kosci jest malo bezpieczne
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
...
Ostatnio zmieniony 16 listopada 2013, 13:19 przez isabelle30, łącznie zmieniany 1 raz.
Jak jest młoda to rodzice są odpowiedzialni za psa i to oni decydują o sposobie żywienia. Zanim się weźmie na siebie odpowiedzialność za życie jakiejś istoty należałoby się dokształcić w tym kierunku a nie narażać życie swojego pupila a błędy zganiając na karb niewiedzy. Problemem wielu właścicieli psów jest brak jakiejkolwiek wiedzy na temat ich futrzaków, tak się nie da dobrze dbać o psa.sssylwia. pisze:Co za jad w was ludzie.Dziewczyna może nie wyedukowana w żywieniu tak jak wy wielcy 'wyjadacze', może młoda, na pewno była zdenerwowana sytuacją związaną z psem. Jestem tylko postronną obserwatorką, przez przypadek trafiłam tu na forum, jak się mogłam przekonać po tym wątku, niezbyt gościnnym. Tylko 2-3 osoby napisały jej co robi źle i jak powinna zmienić sposób karmienia swojego psa, reszta obskoczyła jak dzikie hieny. To tyle, dzięki za uwagę. Pa.
-
- Posty:384
- Rejestracja:09 lutego 2012, 13:50
Tak czytam niektóre wypowiedzi i zastanawiam się czy my trochę sztucznie nie stwarzamy problemu karmienia piesków. Od wieków pies towarzyszy człowiekowi i myślę jak karmili swoje psy nasi przodkowie, przecież wtedy nikt o żadnych suchych karmach,Barfie i innych tego typu współczesnych form karmienia nie miał pojęcia. Zastanawiam się jak karmili wtedy psy czy naprawdę oprócz surowego mięsa i kości nie rzucali im resztek pozostałych z gotowanych czy pieczonych potraw,a psy miały się doskonale i nie chorowały tak często jak dzisiejsi nasi ulubieńcy? Ponieważ trochę jeździłam po świecie nawet w dzisiejszych czasach w krajach afrykańskich czy nawet w tak cywilizowanej Grecji po ulicach pętają się sfory psów,które żywią się czym popadnie,resztkami że śmietników,krążą w pobliżu restauracji żeby ktoś rzucił im ochłap w tym gotowane kości i o dziwo te psy żyją i co najgorsze rozmnażają się. Jest to dla tubylców normalny chociaż dla turystów bardzo przykry widok.Oczywiście nie pochwalam tego ale nachodzi mnie taka refleksja czy my za bardzo nie ingerujemy w naturę i nie wydelikacamy zbytnio naszych ulubieńców i dlatego stają się one mniej odporne? Przecież teraz nowotwór u psa i masę nie znanych kiedyś chorób staje się plagą XXI wieku ,czy w tym nie ma trochę naszej winy? To samo w/g mnie dotyczy nadmiernie wychuchanych,trzymanych pod kloszem dzieci, czy za tą przesadną sterylnością, nie kryją się potem dramaty związane z różnymi chorobami cywilizacyjnymi, ponieważ odporność tak chowanych dzieci spada do zera.
Ja wiem, że to co piszę jest bardzo kontrowersyjne i nie jest moim zamiarem twierdzenie, że o psy czy dzieci należy mniej dbać,chodzi mi tylko o przywrócenie wszystkiemu właściwych proporcji , bo żadna przesada niczemu dobremu nie służy niestety często obraca się ona przeciw nam.
Ja wiem, że to co piszę jest bardzo kontrowersyjne i nie jest moim zamiarem twierdzenie, że o psy czy dzieci należy mniej dbać,chodzi mi tylko o przywrócenie wszystkiemu właściwych proporcji , bo żadna przesada niczemu dobremu nie służy niestety często obraca się ona przeciw nam.
Nie trzeba sięgać tak daleko, przecież jeszcze 20-30lat wstecz nikt nie słyszał o suchej karmie, a co dopiero karmieniu nią. Jestem ciekawy jak ludzie by jedli tylko suplementy, witaminy i coś na stawy i do tego coś na sucho, gdzie skład pokarmu składa się Bóg wie z czego, długo by nie pożyli, albo byli by tak słabi że nie nadawali by się do niczego. Nie znam się za bardzo na psach rasowych, ale co one w sobie mają? Że są tak słabe by podawać im różne wspomagacze.
-
- Posty:384
- Rejestracja:09 lutego 2012, 13:50
Moja refleksja na koniec roku jest może smutna ale tak myślę,czy my chcąc we wszystkim ulepszać świat nie doprowadzimy do jego prawdziwego końca?
Po pierwsze: skąd wiesz, że miały się świetnie? Jakieś źródła, dowody? Jak długo średnio żyły? A człowiek w tamtych czasach? 40 latek to był staruszek...barbarasz49 pisze: Zastanawiam się jak karmili wtedy psy czy naprawdę oprócz surowego mięsa i kości nie rzucali im resztek pozostałych z gotowanych czy pieczonych potraw,a psy miały się doskonale i nie chorowały tak często jak dzisiejsi nasi ulubieńcy? Ponieważ trochę jeździłam po świecie nawet w dzisiejszych czasach w krajach afrykańskich czy nawet w tak cywilizowanej Grecji po ulicach pętają się sfory psów,które żywią się czym popadnie,resztkami że śmietników,krążą w pobliżu restauracji żeby ktoś rzucił im ochłap w tym gotowane kości i o dziwo te psy żyją i co najgorsze rozmnażają się.
Po drugie: Ok, żyją, ale jak długo? Myślisz, że w takich warunkach, na takim wikcie dożyją kilunastu lat? Niektóre pewnie tak, ale nie większość!
Ja miałam w domu rodzinnym psa, ratlerka w typie. Były to lata 70-te, jak do nas przyszedł byłam dzieckiem. Pies ten, wiadomo, jadł to, co my, czyli resztki z naszego stołu. Ponadto był wielkim smakoszem... surowych ziemniaków. Za każdym razem, gdy mama obierała ziemniaki, siadał, szczekał i musiał dostać kilka kawałków. Uwielbiał też inne warzywa, zielone ogórki obierało się u nas wprost na podłogę, bo Kajtuś wcinał obierki. Jadł też gotowane kostki z kurczaka. Jako szczeniak przeszedł nosówkę, pamiętam, że weterynarz chciał go uśpić, leczenie było drogie, a szanse na wyzdrowienie niewielkie. Płaczem wymogłam na ojcu, żeby leczył psa i udało się. Pozostały mu odruchy neurologiczne, raz na jakiś czas miał atak przypominający padaczkę, ale było to baaardzo rzadkie i w zasadzie wówczas, kiedy się czymś zestresował. Nie przyjmował żadnych leków, witamin, a szczepiony był jedynie p. wściekliźnie. Dorosłam, wyprowadziłam się, pies został u mamy i umarł ze starości w wieku 18 lat. Psy były kiedyś jakieś inne...
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 92 gości