Po sterylizacji

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

szpilka

11 sierpnia 2006, 21:24

Dzisiaj wysterylizowałam moją 3 letnią kotkę. Jak ją odbierałam była przytomna ale jeszcze nie mogła się ruszać - leżała bez ruchu, nawet nie mrugała oczami. Teraz zaczęła już chodzić, ale sprawia jej to ogromną trudność. Przewraca się, nie może utrzymać równowagi, miauczy, warczy, prycha. Ogólnie wygląda fatalnie. Powiedzcie proszę, czy to normalne? Martwię się o nią bardzo. WEt dał mi saszetkę karmy dla rekonwalescentów i kazał dać dziś połowe, jutro drugą połowę, a po jutrze zacząć normalnie karmić ale bez suchej karmy. Dziś zjadła tą połowę saszetki, ale z jakąś taką trudnością. Ma cały pyszczek wybrudzony, mokry od wody i tkwi w pozycji stojąco-lęzącej bez ruchu. CZy mogę jej jakoś pomóc? i czy wogóle normalne jest jej zachowanie? Szczerze mówiąc chyba żałuję że ją wysterylizowałam...widząc w jakim jest stanie...
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

11 sierpnia 2006, 21:56

Szpilko, nie martw się to wszystko jest normalne. Po narkozie kotka może mieć kłopoty z utrzymaniem równowagi i zachowywać się trochę dziwnie, ale to szybko mija. Mam nadzieję, że dostała leki przeciwbólowe bo to jest jeden z warunków, żeby szybko wracała do zdrowia a rana lepiej się goiła. Stres spowodowany bólem temu nie sprzyja. Nie wiem ile godzin minęło od zabiegu ale jeść powinna ok. 12 godzin po, chociaż może chcieć tylko pić. Mój kot po kastracji pierwszy posiłek zwymiotował. Jutro powinno być o wiele lepiej - teraz dbaj o to żeby kicia nie była zbyt aktywna, nie skakała, nie wspinała się i nie wylizywała rany. Podsyłam Ci jeszcze link do bardzo dobrego artykułu na ten temat - na pewno Ci się teraz przyda. Dowiesz się na co musisz zwrócić szczególną uwagę i co może wymagać interwencji weta. A na razie kicia powinna dużo odpoczywać. Na pewno wszystko będzie OK :)
http://www.vetserwis.pl/sterylizacja_kot.html
szpilka

12 sierpnia 2006, 09:05

Trochę mnie uspokoiłaś, za co dziękuję. Zabieg był wykonywany o godz 12, a jedznko dostała o 21. Później jednak wszystko zwymiotowała:( Dzisiaj nic nie chce jeść. Siedzi w jednej pozycji bez ruchu, co jakiś czas tylko zmienia miejsce na inny kąt czy inne zaciszne miejsce. Aż żal patrzeć jak ona ledwo chodzi. Poza tym ona co jakiś czas zaczyna przeraźliwie miauczeć i wtedy przewraca się na bok, wstaje i chowa się gdzieś, a wszystko tak niezdarnie robi...

W nocy odstąpiłam jej łóżko. Po kilku próbach wejścia na nie koteczce udało się wdrapać. Weszła pod kołdrę i leżała. Nie chciałam w nocy jej przygnieść, dotykać po to sprawia jej ból, więc wzięłam poduszkę i dorosła córeczka wepchała się do łóżka mamy:P

Dziękuję za link, już zaczęłam czytać:) I przepraszam że tak marudzę, ale to mnie troche uspokaja. Przynajmniej moge się wygadać... Pewnie panikuję, ale cóż...

I mam jeszcze jedno pytanko. Kiedy ona zacznie tak normalnie chodzić, bez problemu wskakiwać na łóżko? Nie wymagam żeby skakała po szafach i karniszach tak jak wcześniej, ale narazie żeby przynajmniej w miarę normalnie chodziła i była w stanie wdrapać się na łóżeczko...
Gość

12 sierpnia 2006, 09:19

I jeszcze jedno. Nie dostałam żadnych leków przeciw bólowych, a kicie ewidentnie boli. Co mam teraz zrobić? Mogę gdzieś kupić coś przeciwbólowego? Jak tak to co by to iało by i gdzie mogę dostać?

P.S. Jeszcze raz przepraszam że marudzę...
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

12 sierpnia 2006, 11:10

Kicia może dochodzić do siebie nawet kilka dni, ale obserwuj jak wygląda rana i jak tylko coś Cię zaniepokoi leć do weta. I lepiej żeby na razie nie wdrapywała się na nic wysokiego - może daj jej posłanko gdzieś koło łóżka żeby sobie tam leżała. Nie radziłabym na własną rękę kupować leków przeciwbólowych - wiele ludzkich leków szkodzi kotu więc musi o tym decydować lekarz. Wielu wetów uważa, że kiedy boli kotka bardziej uważa na ranę i rzadziej uszkadza szwy. Trudno powiedzieć kto ma rację. Mój kot dostał i antybiotyk i zastrzyk przeciwbólowy. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale czasem jest możliwość wizyty domowej weta po sterylizacji. Gdybyś miała jakieś obawy to zadzwoń do swojej lecznicy i powiedz co się dzieje bo przez Internet wiele więcej zrobić nie można. Ale na pewno z każdym dniem będzie lepiej. :)
szpilka

12 sierpnia 2006, 11:29

Dziś jest troszeczkę lepiej. Zaczęla chodzić, ale bardzo malutko. Nie chce jeść ani pić. Posłanko ma koło mojego łóżka, ale ona leży w różnych miejscach. TEraz np. w kuwecie... :? Oglądać rany nie za bardzo mam jak, bo ona wogóle nie pozwala dotykać się w tamtych okolicach, żeby chociaż łapkę lekko odchylić i podpatrzeć. Ale głakania po łebku to się dopomina:) Już jestem trochę spokojniejsza. Wiem, że panikuję i nic złego pewnie się nie dzieje. Wkońcu tysiące kotów było sterylizowanych i żyją. TYlko ja poprostu jestem strasznie z nią związana i cierpię razem z nią.

ATA, dziękuję bardzo za wsparcie :) Naprawdę mi pomogłaś. Nawet nie wiesz jak bardzo :)
kropka75
Posty:90
Rejestracja:18 stycznia 2006, 18:55
Lokalizacja:Gliwice

12 sierpnia 2006, 11:55

Po dobie powinna zacząć jeść. Spróbuj ją przekupić jakimiś smakolykami w malych ilościach. :)
I sprawdzaj czy nie wygryza szwów. Jeśli tak, trzeba ją będzie ubrać. :)
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

12 sierpnia 2006, 13:26

Z apetytem może być jeszcze kiepsko - chociaż może rzeczywiście na jakiś smakołyk się skusi. Ale pomimo, że jest obolała powinna powoli zacząć pić wodę. Kropka ma rację - jakby coś kombinowała przy ranie może potrzebny będzie kołnierzyk ochronny. Do dostania u weta. Trzymajcie się :D
Awatar użytkownika
Ulla
Posty:255
Rejestracja:29 marca 2006, 00:05
Lokalizacja:Kraków
Kontakt:

12 sierpnia 2006, 15:00

Szpilko, ATA jest dobrym duszkiem tego forum! :-) Każdego potrafi pocieszyć i coś doradzić w razie problemów i co ważne - ma ogromną wiedzę na temat zwierzaczków :-)
Wcale Ci się nie dziwię, że się przejmujesz, bo ja pół roku temu przeżywałam to samo :( Moja Perełka 2 dni po zabiegu jeszcze nie chciała jeść, dopajałam ją strzykawką, bo nie miała siły podejść do miseczki, zasypiała wszędzie, nawet w kuwecie. A mnie się serce krajało, jak na to patrzyłam, a nic nie byłam w stanie zrobić :( Nie mogłam patrzeć, jak powłóczy łapkami, bo nie miała siły normalnie chodzić :-( Strasznie cierpiałam razem z nią.
Po drugim dniu było już lepiej, Chyba działanie narkozy całkiem ustało, zrobiła się żywsza i zaczęła jeść. Póżniej z każdym dniem było coraz lepiej.
Do momentu zdjęcia szwów (czy węzełka w przypadku rozpuszczalnych nici) nie pozwalaj swojej kici na skoki (ja swoją wszędzie przenosiłam i nie pozwoliłam wskakiwać nawet na łóżko) i uważaj, by zbytnio nie interesowała się raną, a przede wszystkim, by jej nie wylizywała. Może to nastąpić ok. 6-7 dnia, gdy zacznie ją to mocno swędzieć.
Nie martw się! - Wszytko będzie dobrze! :D Moja niunia już dawno zapomniała o swojej operacji i ma się doskonale :D
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

12 sierpnia 2006, 15:13

Uleńko dzięki za miła słowa, ale nie zawstydzaj mnie proszę bo mi głupio :oops: Sama cały czas się uczę od bardziej doświadczonych Forumowiczów bo kota mam od niedawna i niewiele o nim wiem. Po prostu akurat byłam na Forum. Ale bardzo się cieszę, że się odezwałaś, bo co prawda szukałam w Twoich postach ale nie mogłam znaleźć tematu o sterylizacji. A bardzo chciałam Szpilce podsunąć kogoś kto sam przez to przechodził. Kastracja u mojego kocura to przecież było coś o niebo mniej skomplikowanego, a przeżywałam to równie mocno jak Wy obie. Tak, że na pewno baaaaardzo jej się Twój post przyda :D
szpilka

12 sierpnia 2006, 15:48

Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie :) Ulla, pocieszyłaś mnie :) Teraz mam większą pewnoś że wszystko ok i że to normalne Przed chwilą ją nakarmiłam jej ukochanym serkiem homogenizowanym. Pewnie nie jest to idealne jedzonko ale tylko na to się skusiła z kilku innych propozycji (poza tym zjadła tylko 4 łyżeczki). Wody nie chce pić... Od rana śpi w kuwecie (wczoraj wsypałam świeżutki CBE+, więc myślę że jest w miarę higienicznie i nie powinno się nic stać, aczkolwiek czułabym się pewniej gdyby wybrała swój domek albo posłanko, ale cóż...). Raną na razie się nie interesuje. Co do skoków, to narazie zrobił się z niej kot nizinny. Na łózko tylko wczoraj się z trudem wdrapała (przyszła się przytulić, była taka zadowolona że ją głaskam :) ). Podnosić jej nie chce bo strasznie przy tym miauczy i robi wszystko żęby jej nie ruszać.

Wiem, żę za bardzo się tym przejmuję, ale jestem z nią strasznie związana. Wzięłam ją z piwnicy jak miała ok.4 tyg. Miała papierosy przypalone na brzuszku, a matki nie było (pewnie przez tych "mądrych" ludzi :evil: ) Karmiłam ją z butelki, wstawałam w nocy...strasznie dużo roboty było przy takim maluszku. Teraz wszystko robimy razem. ona nie spuszcza mnie z oczu (z przerwami na sen :wink: ). Rano mnie zawsze budziła, siedziała na zlewie w łażience i usilnie wyciągała mi szczoteczke do zębów z buzi itp. A teraz jakby koteczka w domu nie było :(

No to już się chyba wyżaliłam... Nie musicie nawet tego czytać, ale mi przynajmniej lżej na duszy.

Gorące uściski dla Was wszystkich :)
DamaKier
Posty:1130
Rejestracja:03 grudnia 2005, 20:59
Lokalizacja:Lublin
Kontakt:

12 sierpnia 2006, 15:57

Ja tez mam kotkę po sterylce, więc moze coś poradzę :D

Nie martw się, że kotka zachowuje się jak pijana, moja też przewracała się na boki, nie mogła utrzymać równowagi, nie miała siły chodzić i czołgała się po podłodze. To normalne po narkozie. Bądź z kicią jak najwięcej, moja zaraz po przebudzeniu chciała być cały czas w pokoju z ludźmi i jak ją położyłam na posłanko w sypialni a sama siedziałam z mamą w salonie, to przydreptała do nas resztkami sił i cały czas siedziała mi na kolanach. Ok. 16 została wysterylizowana, więc jedzonko dostała na drugi dzień. Zjadła ładnie. Wogóle drugiego dnia była już żywa i wesoła, nawet na dwór chciała już iść :wink: Ranę sobie zaczęła wylizywać 3 dnia, starałam się to uniemozliwić ale na próżno. Nie wiedziałam wtedy o istnieniu kołnierzy czy kaftaników, a i wet nic mi nie powiedział (uroki wiochy :? ). Na szczęscie kotce nic się nie stało i dziś śladu nie ma po sterylce. Trzymaj się

Pozdrawiam

Ania i koty
Gość

12 sierpnia 2006, 18:48

To ja mam jeszcze jedno pytanie. Czy to normalne, że kotka ma mocno zapadnięte boki tuż przy tylnych łapkach? Tak na wysokości tych cięć.

Po 10 godz spania w kuwecie zmusiłam przez przypadek kotke do wyjścia z niej. Poprostu zaczęłam ją dopajać zakraplaczem i po kilkunastu dawkach się zdenerwowała i sobie poszła :P

A, i jeszcze jedno. Bo pierwszy raz od wczoraj koteczka się myje. CZy ona wogóle nie może lizać szwów? Bo właśnie je wylizała, ale bardzo delikatnie i krótko.

P.S. Postaram się już Was nie męczyć :oops: Może kiedyś ten wątek przyda się tej panikarze jak ja...
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

12 sierpnia 2006, 19:02

Tu powinien się wypowiedzieć dr Jarek, ale kto wie czy kicia bezwiednie nie napina pewnych partii mięśni w reakcji na ból. Ale to tylko takie moje przypuszczenie. Dobrze, że kicia trochę pospała bo to ją powinno wzmocnić a przynajmniej ją nie nosiło po mieszkaniu :). A co do lizania to lepiej żeby tego nie robiła - koty mają w pyszczkach sporo paskudnych bakterii (ugryzienie przez kota ciężko się goi). Jak się będzie upierać to może taki kaftanik, o którym pisała Dama Kier :wink: ?
Awatar użytkownika
Ulla
Posty:255
Rejestracja:29 marca 2006, 00:05
Lokalizacja:Kraków
Kontakt:

12 sierpnia 2006, 19:05

szpilka pisze:Wiem, żę za bardzo się tym przejmuję, ale jestem z nią strasznie związana. Wzięłam ją z piwnicy jak miała ok.4 tyg. Miała papierosy przypalone na brzuszku, a matki nie było (pewnie przez tych "mądrych" ludzi :evil: )
Szpilko , myślałam, że się popłaczę jak czytałam Twój ostatni post :cry: Nie wyobrażam sobie, co Twoja koteczka musiała przeżywać w pierwszych dniach swojego życia :cry: W takich momentach jestem jak najbardziej za powrotem kar cielestych i gdybym dorwała takich drani, poucinałabym im rączki i nóżki i porozrzucała na 4 strony swiata :!: :evil: - ku przestrodze innym bandytom! :evil:
Wierzyć się nie chce, że takie POTWORY chodzą po tym świecie :evil:
Dobrze, że maleństwo znalazło kochający dom i teraz jest szczęśliwe :D

Całkowiecie Cię rozumiem, bo ja moją niunię mam ze schroniska, a znalazła się tam, gdyż komuś się "znudziła" i w środku zimy została wyrzucona na mróz :evil: I tak jak Twoja kicia nie odstępowała mnie i nie odstępuje mnie na krok :D Chodzi za mną jak piesek, tuli, pieści i okazuje swoją wdzięczność :D

Na zabieg sterylizacji zdecydowałam się zaraz na początku naszej wspólnej koegzystencji. Tym bardziej przykro było patrzeć na jej ból, bo bałam się, żeby nie pomyślała, że z znów ktoś chce zrobić jej krzywdę :( Operację miała o 8 rano, odebrałam ją o 11 i zawiozłam do domu. Nie była w stanie stać na łapkach, jedynie się czołgała podpierając łebkiem :( Na zalecenie weta, położyłam ją w zaciemnionym pokoju i przykryłam, by zapewnić ciepło.

Pierwszego dnia miałam ją tylko dopajać i nic nie dawać jeść. Perełka zwlokła się tylko do kuwety, gdzie zasnęła biedaczka, wieczorem przyczołgała do łazienki, by mi asystować przy kąpieli :)

Drugiego dnia było w zasadzie tak samo, może mniej spała, ale w każdym razie nic nie jadła, nawet pić nie miała siły. Obawiałam się bardzo o nią, ale trzeciego dnia miałam kontrolę u weta i okazało się, że takie zachowanie jest jak najbardziej normalne i wszystko wróci do normy.

3-o dnia dostała jeszcze antybiotyk i środek przeciwbólowy.

Kolejne dni były coraz lepsze - chciała nawet skakać i szaleć, ale ją temperowałam, by nie zrobiła sobie krzywdy.

7-8 dnia chyba zaczęło ją swędzieć, bo zainteresowała się swoją raną i chciała ją wylizywać (wcześniej tak jakby nic nie miała). Założyłam jej "fartuszek" na te 3 dni i specjalnie nie wykazywała zdenewowania.

10-ego dnia miała mieć usunięty węzełek (założono jej nici rozpuszczalne), który zresztą usunęłam jej sama :D Cięcie ładnie się zagoiło, tylko sierść później długo odrastała :) Po tych 10-u dniach znów byłyśmy na kontroli i okazało się, że wszystko pięknie się zagoiło i jest OK!

Więc się nie martw! - ja strasznie się denerwowałam w czasie samego zabiegu! :cry: Kazano mi przyjechać po nią za 2 godz. i gdy przyjechałam i weszłam go gabinetu by odebrać Perełkę, Pani wet powiedziała, bym wyszła na korytarz i poczekała :( Co ja wtedy przeżyłam, to moje :( Byłam przekonana, że operacja się nie udała, że są jakieś komplikacje, no i oczywiście to najgorsze... :cry: Ale za chwilkę wyniosła mi transporterek z moją kochaną niuniusią i odetchnęłam :)

Tak więc szpilko! :D Głowa do góry! :D Najgorsze już za Tobą, a teraz już "z górki" :D

Trzymajcie się obie i napisz jak ma się Twoja kicia :D
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości