Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

ania005

20 sierpnia 2013, 10:26

Ja jak powiedziałam koleżance w pracy że moja sunia miał operację to zapytała ile zapłaciłam ,no więc odpowiedziałam -250 zł .Na to ona -a ile kosztuje uśpienie ?Ja -nie wiem może 50 ?Ona -to ja bym uśpiła .To jedno zdanie pozwoliło mi traktować ją teraz jak znajomą z pracy i to nawet za dużo powiedziane ,chociaż jest moją wspólniczką tak naprawdę ja traktuje ją jako zło konieczne ,po prostu nie zaprzątam sobie jej marnym istnieniem głowy .
marzena55
Posty:23
Rejestracja:23 lipca 2013, 17:21

20 sierpnia 2013, 11:42

i tak już będzie, tylko urzędowo
marzena55
Posty:23
Rejestracja:23 lipca 2013, 17:21

20 sierpnia 2013, 11:50

To tylko pies, tak mówisz ,tylko pies...
a ja ci powiem ,że pies to często jest więcej niż człowiek
on nie ma duszy, mówisz...popatrz jeszcze raz.
Psia dusza większa jest od psa i kiedy się uśmiechasz do niej ona się huśta na ogonie, a kiedy się pożegnać trzeba i psu czas iść do psiego nieba
to niedaleko pies wyrusza przecież przy tobie jest psie niebo z tobą zostanie jego dusza...

B.Borzymowska

TYLKO PIES
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

20 sierpnia 2013, 20:06

Gość pisze:Trzeba mieć psa żeby to zrozumieć i bardzo go kochać i do tego być wrażliwym człowiekiem . Ja mam suńkę z którą mam problemy zdrowotne i każdą jej niedyspozycję bardzo przeżywam i natychmiast do weterynarza . Sama wtedy jestem nie do życia . Nie rozmawiaj z takimi ludźmi którzy Cię nie rozumieją , bo to jest tylko denerwujące dla Ciebie . Szukaj ludzi wrażliwych którzy Cię wysłuchają i dadzą wsparcie . Tutaj na forum jest dużo takich i możesz wyrzucić to co Ci leży na sercu . Pisz , na pewno przyniesie Ci to ulgę .
najlepsze z tego to to ze ta kolezanka miala pieski jednego musiala uspis bo byl chory,sunia sama umarla.a teraz ma trzeciego i wspulczuje temu pieskowi taka pania.nawet z nm nie wychodzi na dlugie spacery jest taka obojetna dla niego.po co ludzie biora pieski
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

20 sierpnia 2013, 20:24

powiem wam ze nie rozumiem nie ktorych ludzi jak powiedziala mi kolezanka a gdzie milosc do ludzi odp.ze tez potrawie kochac ludzi ale piesek cie tak nie zrani jak czlowiek ze kocha cie miloscia bezwarunkowa.
Gość

20 sierpnia 2013, 21:02

Ja tam wolę swoją psinkę od niektórych ludzi . Pies nie patrzy czy jesteś stara czy młoda , biedna czy bogata , ładna czy brzydka . Kocha miłością bezwarunkową , mąż może zdradzić , dzieci mogą o rodzicach zapomnieć oddać do domu starców , a pies będzie Cię kochał całym sercem . Ile to było przypadków ,że pies po śmierci właściciela odnalazł jego grób i nie chciał się ruszyć .
ania005

20 sierpnia 2013, 21:02

Ja na zarzut że trzeba kochac ludzi i im pomagać (a nie psom )odpowiadam -ma pani /pan pełne pole do popisu .Zazwyczaj to załatwia sprawę .
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

20 sierpnia 2013, 21:34

i tak bede sie tryrzmac!!pies botrafi byc wierniejszy niz czlowiek i nie obchodzi go rzeczywiscie czy jestesmy bogaci czy biedni,ladni czy brzycy zawsze bedzie przy tobie.mnie opuscil czlowiek ktorego kochalam a przyjaciel byl caly czas przy mnie i nie obchodzilo go czy jestem smutna,zla czy wesola wazne ze bylam i kochalam go.kochalam go i bede kochac zyc w bolu i rozpaczy ze musial odejsc i zostawic mnie w tej rozpaczy,meza nie obchodzily moje uczucia i lzy,a hektor nie dawal mi plakac zaraz sie tulil i mnie lizal,zebym nie byla tylko smutna.i to jest milosc bez warunkowa na dobre i zle i tego mi brakuje jego!!! tesknie za nim rozpaczliwie wyc mi sie chce ze go nie ma i czasami jestem zla ze musialam go uspac!!!!!!tak boli!!!!placze jak to pisze chciala bym go bardzo przytulic tak tesknie za nim i mam w nosie opinie nieuczuciowych ludzi!!kazda milosc jest inna.
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

20 sierpnia 2013, 21:56

tak wogle mysle czasami czy nie przyczynilismy sie z meze do smierci hektora!!na poczatku kwietnia przeprowadzilismy sie do nowego domu,nakoniec kwietnia maz mnie zosrawil,moja rozpacz z powotu rostania!!no i hektor zaczol sie zle czuc,jazda po lekarzach,mysle ze tez tesknil z mezem.w czerwcu wrucilismy z hektorem na stare smieci gdzie mieszkalismy wczesniej,tam bylismy okolo 1 mies.i stalo sie uspienie jego,mysle ze ten caly stres sie tez przyczynil do tego!.to tez mnie meczy ze stresowal sie tyloma zmnianami i mam zal do siebie i meza ze tak sie wszystko potoczylo,odbilo sie na zdrowiu hektora.czy piestez sie stresuje zmiana miejsca! i moj byly maz nie przejol sie tym!! zyje swojm zyciem,nawet sie z nim nie pozegnal(NIBY BYL JEGO PIESKIEM)a ja zyje wcierpieniu,bolu,tesknocie,iak w jakies petli,z dnia na dzien.tak bez sensu bez celow,pieska do adobcji nie wezmenarazie boje sie ze nie jestem gotowa,a kiedy bede!!dzis tak muwie moze jak by mi ktos przynius bedulke to moze bym sie otrzasnela z tej tralmy!a tak nie ide do schr,bo sie boje.
szarada

20 sierpnia 2013, 22:19

Hektor, wiem,że każde cierpienie,mam na myśli ten czas,kiedy nie żyjesz, a tylko wegetujesz i nawet nie rozumiesz po co i czemu,kiedy nie możesz oddychać,bo jakaś niewidoczna obręcz zaciska Ci się na piersi,budzisz się rano przerażona,nie wiedząc czemu i nagle dociera do Ciebie,no tak ten strach,dlatego, że już go nie ma, ten czas kiedyś mija, po jakim czasie przywykamy do nowej sytuacji,cierpimy nadal, ale już inaczej. Nie wiem,jak długo by to trwało u mnie, gdyby mąż nie powiedział,jedziemy do schroniska,albo teraz,albo nigdy, Ale pojechałam.Ciężka choroba adoptowanej suni,zmusiła mnie do działania,do życia, a nie wegetacji.Wyzwoliła we mnie siłę do walki. właśnie ta złość, na los, na stwórce, mówiłam w myślach,nie, nie po to ją wzięłam, byś mi ją znowu zabrał,nie oddam Ci jej.Tą złość i ten żal przekułam w działanie i to wróciło mnie do normalnego istnienia, widzę u Marii,było podobnie. Nadal, tęsknie za moim psim dzieckiem,ciągle przeglądam zdjęcia, wspominam.I tak jak w wierszu jest ze mną,na każdym miejscu i o każdej porze, bo wszędzie cząstkę swej duszy zostawił, gdzie ze mną bywał, gdzie się ze mną bawił.Nie zdradziłam go i też uważam,że niedaleko pies wyrusza przecież przy tobie jest psie niebo z tobą zostanie jego dusza... Nie cierp dłużej ,nie bądż sama,jesli uważaż,że zdradzisz, to nie bierz psa,można przygarnąć kotka, króliczka, ale pozwól sobie na przyjażn,zasłużyłaś na to.
Zanim to wysłałam, widzę ,ze napisałas drugi post, nie adoptuj, ale zmuś sie, by przerwaćte zle myśli i raz w tygodniu odwiedż schron z paczką karmy, lub choćby piłeczką, może to Cię obudzi,gdy zobaczysz jak wiele istnień cierpi bez powodu.
Gość

21 sierpnia 2013, 09:53

szarada pisze:zmuś sie, by przerwaćte zle myśli i raz w tygodniu odwiedż schron z paczką karmy, lub choćby piłeczką, może to Cię obudzi,gdy zobaczysz jak wiele istnień cierpi bez powodu.
Spróbuj tak zrobić jak Ci radzi "szarada " , nie musisz brać pieska ............. a może stanie się cud i któryś z nich poruszy Twoje serce . W moim życiu to już 5 pies , wszystkie były przygarnięte . Po odejściu każdego z nich , zawsze postanowienie - nigdy więcej .W schronisku nigdy nie byłam , nie mam odwagi , boję się , że będę miała ten przerażający widok przed oczami , że będą mi się śnić po nocach . Obecna moja sunia , też "spadła z nieba" , ktoś podrzucił do ogrodu 4 mies suczkę . Nie mogłam pozwolić jej trafić do schroniska i tak jest już ze mną 3 lata i nie wyobrażam sobie życia bez niej . Jak nie dajesz rady pojść do schroniska to odczekaj - nic na siłę ......... a może los sprawi , że jakaś bida sama pojawi się na Twojej drodze , tak jak w moim przypadku.
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

21 sierpnia 2013, 22:57

dzieki , poczekam jeszcze do schr.nie pojde na razie bo nie mogla bym patrzyc na cierpienie tych biedakow.dzis w pracy moj byly tesciu powiedzial ze u naszego kljenta(pracuje w hurtowni) w aucie jest maly hektor.poszlam zobaczyc.zeczywiscie wbilam sie w szok!!to byla 3mies.sunia z biedula go wziol.umaszczeniem byla taka sama jak hektor kropla w krople!!chwile sie z nia pobawilam i musialam odejsc bo mi sie lzy cisly do oczow!nie moglam wytrzymac.wiem ze jak by mi powiedzial zebym ja wziela to zabrala bym ja!byla taka podobna tylko malutka,i to jest to kocham zwierzeta,ale mysle ze w kazdym brazowym piesku widze jego.on byl taki kochany a czasami nie dobry!!mialam z nim problemy bo jak wychodzilam z nim to zucal sie na psy i potrafil na ludzi a w domu taki kochany i tak go kochalam.wydaje mi sie ze moja milosc czasami do niego jest za silna,czy naprawde mozna kochac tak zwierzaka.duzo mi tu pomagacie mometami patrze na to innymi oczami,jestescie dobrymi psychologami.dziekuje
szarada

21 sierpnia 2013, 23:26

Hektor:
A możesz zdradzić w jakiej miejscowości mieszkasz, wystarczy województwo,jak nie chcesz pisać miasta.
szarada

22 sierpnia 2013, 00:19

Właściwie, już nie potrzebuje wiedzieć skąd pochodzisz, posyłam Ci link do strony adopcyjnej.Jeśli nie potrafisz znieść psychicznie pobytu w schronie,to wcale nie musisz, możesz to zrobić wirtualnie, wpisując na tej stronie którą Ci przesyłam, jakie województwo Cię interesuje, choć pieska możesz adoptować z terenu całej polski.Gdy po stracie mojego wziełam dobermanke i już ją wyleczyłam i wyszkoliłam,zobaczyłam w necie zdjęcie pieska staruszka,ze zlamaną łapką w kołnierzu na szyji,w schronie był już kilka lat, więc zero szans na adopcje, bo nie młodniał,przeczytałam, że trafił tam po śmierci swojego pana,no i coś we mnie pękło, ale to było inne województwo.Nie miałam jak po niego pojechać, więc mi go przywieżli do domu tak też się da.Dałam mu na imię MADDOGS, w skrócie Mado, bo ogłaszała go wolontariuszka o imieniu Magda+dog,znaczy pies=wyszło mi Maddogs.Był wspaniały i mądry,bardzo nas pokochał,żył jeszcze niecałe trzy lata,ale jak szcześliwe,mógł biegać z moją sunią po łakach pełnych kwiatów,mieszkał w domu i miał ukochany przez niego ogródek .Ale pierwsze dni watpiłam co ja zrobiłam,tak bardzo smierdział i nie chodziło o kąpiel, bo był wykapany, do pokoju nie dało się wejść, to jego oddech powodował,oczywiście byłam u weta,nic to nie zmieniło.Mój maż powiedział wtedy, gdybyś ty jadła to,co on przez ostatnie lata,to też by były takie zapachy.Miał racje po porządnym jedzeniu przeszło jak ręką odjął.Nie mogłam sobie poradzić z kołtunami na sierści,na dodatek zrudziałymi od wilgoci w schronie,on miał dłuższy włos i biały.W końcu się wkurzyłam, bo nie było konca w wycinaniu nożyczkami,tyle ich było totalnie sfilcowane dredy,wzięłam maszynke i wygoliłam co się nie dąło wyciąć,do łysa,ale brzydko wygłądał.W dwa miesiące potem miąłam,ślicznego puchatego pieska,pachnącego,który kochał nas całym psim sercem,az sąsiad starszy pan,powiedział,że nie do wiary,się zachowuje jakby się u was urodził.Uśmiechałam się, bo on naprawde na nowo sie narodził,taka była metamoroza.
Tu masz link, nie musisz nic na siłe, ale zamiast beczeć, co i tak nic nie zmieni poprzeglądaj, a noż coś cię chwyci za serce.
http://www.przygarnijzwierzaka.pl/
hektor0
Posty:57
Rejestracja:11 sierpnia 2013, 21:16

24 sierpnia 2013, 11:15

no i przejrzalam link,jakie one sa biedne wszystkie bym wziela,ale dziewczyny poczekam jeszcze z adopcja,nie jestrem chyba jeszcze gotowa,serce mi sie sciskalo jak patrzylam na nie.na te oczka smutne nie wiem kiedy to nastapi mysle ze musi to byc impuls.czy to jest normalne?
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości