fajny sposób na naukę przywoływania wyślę na PW. Oczywiście z instynktem łowieckim nie wygrasz, ale to za pewne wiedziałeś decydując się na taką rasę. Choć dobrze przeprowadzona nauka przywołania na odruch da Ci sekundę przewagi
Nie wiem czy to jest dobry pomysł, równie dobrze podnoszenie i Twoja uwaga są nagrodą za strach. Nawet jak pies nie lubi brania na ręce to w takiej sytuacji jest ono lepsze niż zmierzenie się z problemem. Poza tym w dalszym ciągu Ty podejmujesz decyzję, nie pies. No ale Ty swojego psa znasz najlepiej, rób jak uważasz za stosowne ja w dalszym ciągu uważam że trzeba całkowicie skończyć z braniem jej na ręce. Traktujesz ją trochę jak dziecko. Ale ona kompletnie nie rozumie dlaczego tak się dziwnie zachowujesz się w obecności stracha. Co z pewnością jej nie pomaga.
kastracja
Wiecie co mi już ręce opadły.
U nas juwenalia, a że rzut beretem więc mówię przejdę się w tamtym kierunku. Jakie było moje zdziwienie jak Shena zaczęła się bać tłumu. Co jak co ale tego się nie bała... Nawet Neya szła grzecznie, co prawda można było zaobserwować "syndrom mohera" (jak ja to mówię) ale nie mam jej nic do zarzucenia, a wcześniej to ją bym podejrzewała o sprawianie problemów w takiej sytuacji. (tzn w tłumie)
Na wieczornym spacerze oczywiście wystrzały i panika. Usiadam na ławce (i wtedy Neya musiała sobie łapę rozwalić) żeby przeczekać, ale jajo wielkie... w końcu zajęłam ją patykami. Bez smyczy z komendą "szukaj patyka" dało radę. Więc pójdę tym tropem z wystrzałami.
U nas juwenalia, a że rzut beretem więc mówię przejdę się w tamtym kierunku. Jakie było moje zdziwienie jak Shena zaczęła się bać tłumu. Co jak co ale tego się nie bała... Nawet Neya szła grzecznie, co prawda można było zaobserwować "syndrom mohera" (jak ja to mówię) ale nie mam jej nic do zarzucenia, a wcześniej to ją bym podejrzewała o sprawianie problemów w takiej sytuacji. (tzn w tłumie)
Na wieczornym spacerze oczywiście wystrzały i panika. Usiadam na ławce (i wtedy Neya musiała sobie łapę rozwalić) żeby przeczekać, ale jajo wielkie... w końcu zajęłam ją patykami. Bez smyczy z komendą "szukaj patyka" dało radę. Więc pójdę tym tropem z wystrzałami.
U mnie niestety nieco gorzej. Wczoraj pojechaliśmy sobie na spacerek na Błonia (dla niekrakusów powiem w znacznym skrócie, że to taki spory teren zielony w centrum miasta). Luna latała sobie z innymi pieskami puszczona luzem (ciągnęła się za nią linka). Aż tu nagle jak nie pierdyknie coś niedaleko (zupełnie zapomniałem, że Juwenalia są ). Luna ogon pod siebie i w tył zwrot. Łapnąłem za linkę i próbując przyciągnąć psa do siebie przyciągnąłem na lince ... same szelki
Franca jakiś cudem się z nich wyplątała i spierdziela gdzie pieprz rośnie. Wszystkie inne psy stoją spokojnie a ta w panice. Kilka osób rzuciło się w pogoń a ona nie zważając na wszystko ucieka dalej - co się do niej zbliżałem to pech chciał, że pojawiał się kolejny wystrzał i ona jeszcze szybciej ... W końcu udało się ją dopaść tuż przed końcem zieleni - to chyba ulica przed nią ja tak przeraziła, że postanowiła jednak na nią nie wbiegać i zwolniła (w normalnej sytuacji się autami nie przejmuje i wbiega na ulicę [znaczy próbuje wbiegać bo naturalnie jej na to nie pozwalamy] bez najmniejszych skrupułów). Na całe szczęście nie było jakiejś serii tych strzałów tylko pojedyncze wybuchy bo raczej byśmy jej nie dogonili.
Postaliśmy sobie parenaście minut z dygoczącym psem i podjęliśmy próbę powrotu do reszty grupy. Przeszła kilka metrów i koniec - z małą pomocą po kilku kolejnych minutach udało się przejść kilka kolejnych kroków. Udało się w sumie przejść ze 200 metrów i niestety koniec. Więcej nie ma szans ... Zmęczeni całą sytuacją i mocno już spóźnieni daliśmy za wygraną i postanowiliśmy obejść miejsce wybuchu szerokim łukiem. Niestety i to nie było łatwe bo wszędzie w okolicy dobiegała głośna muzyka koncertu. Koniec końców całkowicie się poddałem, stanęliśmy na granicy akceptowalnej przez psa, postaliśmy ze 20 minut doprowadzając psa do normalności i wróciliśmy do samochodu.
Niestety klapa na całej linii...
Franca jakiś cudem się z nich wyplątała i spierdziela gdzie pieprz rośnie. Wszystkie inne psy stoją spokojnie a ta w panice. Kilka osób rzuciło się w pogoń a ona nie zważając na wszystko ucieka dalej - co się do niej zbliżałem to pech chciał, że pojawiał się kolejny wystrzał i ona jeszcze szybciej ... W końcu udało się ją dopaść tuż przed końcem zieleni - to chyba ulica przed nią ja tak przeraziła, że postanowiła jednak na nią nie wbiegać i zwolniła (w normalnej sytuacji się autami nie przejmuje i wbiega na ulicę [znaczy próbuje wbiegać bo naturalnie jej na to nie pozwalamy] bez najmniejszych skrupułów). Na całe szczęście nie było jakiejś serii tych strzałów tylko pojedyncze wybuchy bo raczej byśmy jej nie dogonili.
Postaliśmy sobie parenaście minut z dygoczącym psem i podjęliśmy próbę powrotu do reszty grupy. Przeszła kilka metrów i koniec - z małą pomocą po kilku kolejnych minutach udało się przejść kilka kolejnych kroków. Udało się w sumie przejść ze 200 metrów i niestety koniec. Więcej nie ma szans ... Zmęczeni całą sytuacją i mocno już spóźnieni daliśmy za wygraną i postanowiliśmy obejść miejsce wybuchu szerokim łukiem. Niestety i to nie było łatwe bo wszędzie w okolicy dobiegała głośna muzyka koncertu. Koniec końców całkowicie się poddałem, stanęliśmy na granicy akceptowalnej przez psa, postaliśmy ze 20 minut doprowadzając psa do normalności i wróciliśmy do samochodu.
Niestety klapa na całej linii...
Chociaż ją doprowadziliście do normalności... ja bym mogła sobie stać. Chwała niebiosom że patyk zadziałał ale bez smyczy. Na uwięzi chyba nic nie jest w stanie jej uspokoić, w dodatku jeszcze Neya się wkurza jak tak stoimy i dostaję ochrzan od niej. Jedna się boi i chce uciekać, druga chce biegać w dodatku młoda zaczęła sobie robić niezłą zabawę z chęci ucieczki Sheny. Ech nie miała baba kłopotu sprawiła se psy
Miki bardzo niebezpieczna sytuacja Was spotkała, dobrze że się zatrzymała.
Miki bardzo niebezpieczna sytuacja Was spotkała, dobrze że się zatrzymała.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
No cóż, zdarza się. Dobrze, że tak to się skończyło a nie inaczej... Nic więcej wam nie mogę doradzić, bo innych sposobów nie ma. Musicie działać jednocześnie w 3 kierunkach: nakręcenie psa na przywołanie awaryjne (ja nie miałabym problemów żeby Kori złapać) - wiem, że może wam to nie wyjść ale spróbować nie zaszkodzi. Kupcie jej piłkę na sznurku, dajcie do na 2 minuty do zabawy i zabierzcie. Połóżcie na szafie i niech tam sobie leży. Jeśli będzie się domagała - tym lepiej. Za jakiś czas znowu ją dajcie tym razem przed kolacją z chrupkami w środku. I znowu po 2 minutach zabierzcie. Potem włóżcie do kieszeni i nagle ni z tego ni z owego na spacerze (jakimś nudnym bez psów) krzyczycie PIŁA i rzucacie. Powinna natychmiast oderwać się od tego co robi i polecieć. Możecie się z nią poszarpać, rzucić jeszcze raz a potem powiedzieć KONIEC i schować piłkę do kieszeni. Potem próbować przy większych rozproszeniach. Piłka ma być takim zakazanym owocem, którym Luna nei będzie miała nigdy okazji nabawić się wystarczająco.
2 linia frontu walki o normalnego psa to nie pozwalanie na banie się strachów, czyli pies nie ucieka i koniec. Możecie próbować odwrócić jej uwagę (myśli na inny tor) na przykład jakimś psem (jeśli nie zachowa się agresywnie bo z przestraszonym psem to różnie może być). Możecie szukać wyimaginowanego kota (jeśli oczywiście nie ma ryzyka że zacznie ganiać koty prawdziwe), no i jak już się nakręci na piłkę rzucić raz czy dwa (na zamkniętym terenie).
No i odwrażliwianie. Na tym trzeba skupić się najbardziej. Szukajcie dźwięków podobnych do wybuchów które można przynieść do domu i ćwiczcie. Jeszcze raz przypominam są dwie metody jedna polega na wystawianie psa na bodziec wtedy kiedy jego myśli nastawione są na coś innego na przykład na lizanie czegoś, albo chrupanie żwacza (dobrze jest psa przegłodzić, albo dać zrobić coś takiego przed kolacją/śniadaniem. Druga to nagradzanie psa za każde spokojne zachowanie po wystrzale. Ja zaczęłabym od pierwszej, a jak już będzie wychodziło to dodawała drugą.
Tak mi jeszcze wpadło do głowy - ona lubi tropić/szukać? Jak będzie nakręcona na coś takiego to można wtedy czymś delikatnie strzelić jednocześnie zachęcając psa do dalszej pracy.
2 linia frontu walki o normalnego psa to nie pozwalanie na banie się strachów, czyli pies nie ucieka i koniec. Możecie próbować odwrócić jej uwagę (myśli na inny tor) na przykład jakimś psem (jeśli nie zachowa się agresywnie bo z przestraszonym psem to różnie może być). Możecie szukać wyimaginowanego kota (jeśli oczywiście nie ma ryzyka że zacznie ganiać koty prawdziwe), no i jak już się nakręci na piłkę rzucić raz czy dwa (na zamkniętym terenie).
No i odwrażliwianie. Na tym trzeba skupić się najbardziej. Szukajcie dźwięków podobnych do wybuchów które można przynieść do domu i ćwiczcie. Jeszcze raz przypominam są dwie metody jedna polega na wystawianie psa na bodziec wtedy kiedy jego myśli nastawione są na coś innego na przykład na lizanie czegoś, albo chrupanie żwacza (dobrze jest psa przegłodzić, albo dać zrobić coś takiego przed kolacją/śniadaniem. Druga to nagradzanie psa za każde spokojne zachowanie po wystrzale. Ja zaczęłabym od pierwszej, a jak już będzie wychodziło to dodawała drugą.
Tak mi jeszcze wpadło do głowy - ona lubi tropić/szukać? Jak będzie nakręcona na coś takiego to można wtedy czymś delikatnie strzelić jednocześnie zachęcając psa do dalszej pracy.
A jak pies zaprzestanie lizania? Ok robimy trening, daje psu coś do lizania, liże a ktoś wystrzela...
Shena co robi wtedy... przestaje lizać czy żuć ewentualnie wypluwa co ma w pysku i biega w panice.
Kiedyś widziałam że zbliża się burza więc się naszykowałam(ona jeszcze była spokojna)... wszystko ładnie pięknie do momentu grzmotu. Lata jak poparzona, a smaki wypluła. Zaczynam się nią martwić bo nie bała się burzy ani huku, zaczęła od tamtego roku. Najgorsze, że nie mam pojęcia czemu zaczęła się bać burzy, petardy ok bo jakiś kretyn strzelił nam nad głowami. Ma też dziwne zachowanie... jak wraca pan z pracy i wchodzi do drugiego pokoju zamykając za sobą drzwi, Shena otwiera drzwi na korytarz... nie rozumiem dlaczego bo nie wychodzi z pokoju.
edit: na wieczornym wyjściu przestraszyła się... powietrza? Nie było nic czego mogła się przestraszyć! Już nie wiem co z nią, może to jakieś zmiany neurologiczne? nie mam pojęcia czego ten pies się boi.
Shena co robi wtedy... przestaje lizać czy żuć ewentualnie wypluwa co ma w pysku i biega w panice.
Kiedyś widziałam że zbliża się burza więc się naszykowałam(ona jeszcze była spokojna)... wszystko ładnie pięknie do momentu grzmotu. Lata jak poparzona, a smaki wypluła. Zaczynam się nią martwić bo nie bała się burzy ani huku, zaczęła od tamtego roku. Najgorsze, że nie mam pojęcia czemu zaczęła się bać burzy, petardy ok bo jakiś kretyn strzelił nam nad głowami. Ma też dziwne zachowanie... jak wraca pan z pracy i wchodzi do drugiego pokoju zamykając za sobą drzwi, Shena otwiera drzwi na korytarz... nie rozumiem dlaczego bo nie wychodzi z pokoju.
edit: na wieczornym wyjściu przestraszyła się... powietrza? Nie było nic czego mogła się przestraszyć! Już nie wiem co z nią, może to jakieś zmiany neurologiczne? nie mam pojęcia czego ten pies się boi.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
nie możesz doprowadzić do takiej sytuacji kiedy bodziec będzie dla psa zbyt silny. Zaczynasz od takich które są psu obojętne stopniowo, wręcz minimalnie zwiększając jego natężenie. Z wybuchami tak jak napisałam jest ciężko dlatego że trzeba się nawymyślać żeby znaleźć cichy wybuch, a potem troszkę głośniejszy i tak dalej. Ale na tym to polega...
Dla przykładu pies rzucający się na inne psy: dajesz psu coś do lizania a pies przechodzi 20 metrów od was. Pies liże, jednocześnie kątem oka zauważa obiekt ataku w bezpiecznej odległości. Potem pies przechodzi 19 metrów od was, 18, 17 i tak coraz bliżej. Przy 12 metrze pies powinien być 'oswojony' z obecnością drugiego, więc wprowadzamy nagrodę gdy ten na chwilę się pojawi, dopiero w momencie jak pies już go zauważy (wcześniej pojawiał się PODCZAS nie przed żarełkiem).
Dla pocieszenia powiem, że my z Kori się nie odwrażliwiałyśmy tylko nagradzałyśmy za każdy wybuch (po pewnym czasie 'nic się nie dzieje głupi psie, nie masz co uciekać' - czyli walka o spokojne zachowanie - jeśli wybuch był w oddali mówiłam DOBRZEEE i dawałam piłkę albo żarełko).
Dla przykładu pies rzucający się na inne psy: dajesz psu coś do lizania a pies przechodzi 20 metrów od was. Pies liże, jednocześnie kątem oka zauważa obiekt ataku w bezpiecznej odległości. Potem pies przechodzi 19 metrów od was, 18, 17 i tak coraz bliżej. Przy 12 metrze pies powinien być 'oswojony' z obecnością drugiego, więc wprowadzamy nagrodę gdy ten na chwilę się pojawi, dopiero w momencie jak pies już go zauważy (wcześniej pojawiał się PODCZAS nie przed żarełkiem).
Dla pocieszenia powiem, że my z Kori się nie odwrażliwiałyśmy tylko nagradzałyśmy za każdy wybuch (po pewnym czasie 'nic się nie dzieje głupi psie, nie masz co uciekać' - czyli walka o spokojne zachowanie - jeśli wybuch był w oddali mówiłam DOBRZEEE i dawałam piłkę albo żarełko).
SleepingSun - dzięki za rady - będziemy próbowali coś z tego wykorzystać. Z piłką może być problem bo Luna nakręca się, ale bardzo szybko się nudzi. Może z tym kotem coś wypali bo wystarczy (w normalnej sytuacji) powiedzieć Lunie "kici-kici" i już się ostro nakręca. Wprawdzie przy ostatnim strachu nie zadziałało, ale cóż - może z czasem się uda odwrócić czymś jej uwagę.
Seiti my przed sylwestrem stosowaliśmy jakiś syrop mający osłabić stres (Stresnal chyba czy jakoś tak) jednak niestety nie pomógł za wiele - wprawdzie Ty masz co innego więc może coś z tego wyjdzie - zdaj relację czy działa cokolwiek bo nie wiadomo co się kiedy przyda.
Seiti my przed sylwestrem stosowaliśmy jakiś syrop mający osłabić stres (Stresnal chyba czy jakoś tak) jednak niestety nie pomógł za wiele - wprawdzie Ty masz co innego więc może coś z tego wyjdzie - zdaj relację czy działa cokolwiek bo nie wiadomo co się kiedy przyda.
Podobno po tygodniu powinno zacząć działać i jeśli pomoże ją wyluzować to będzie trzeba brać. Może wtedy zajarzy coś z moich nauk i łatwiej mi pójdzie odwrażliwienie jej. Nie chce ładować w nią leków i do tego 21 zł na tydzień... niby niewiele ale przy moich obecnych wydatkach, nie wiem czy dam radę ze wszystkim.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
co jest w tym preparacie? dla mnie to co zrobił Twój weterynarz jest niepojęte... Wiem, że to pewnie jakiś niedziałający suplement, ale bez przesady żeby stwierdzać takie rzeczy na oko..
Miki o to dokładnie chodzi - nakręcasz psa na piłkę ale dajesz tylko na chwilę, na jeden raz - żeby wzmocnić pragnienie. Tak jakbym jadła przy Tobie ulubiony tort, potem dała Ci pół łyżeczki do spróbowania i schowała do lodówki pies nigdy nie może się wybawić tą piłką, zawsze ma ją na chwilę, zawsze na krócej niż by chciał.
Miki o to dokładnie chodzi - nakręcasz psa na piłkę ale dajesz tylko na chwilę, na jeden raz - żeby wzmocnić pragnienie. Tak jakbym jadła przy Tobie ulubiony tort, potem dała Ci pół łyżeczki do spróbowania i schowała do lodówki pies nigdy nie może się wybawić tą piłką, zawsze ma ją na chwilę, zawsze na krócej niż by chciał.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości