skutki karmienia biedronkowym ścierwem

Dyskuje na temat prawidłowego żywienia psów.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

japanisze
Posty:326
Rejestracja:14 marca 2011, 22:35

04 kwietnia 2012, 13:46

Gość pisze:Dzieci ludziom tez pozabieracie?
Teoretycznie tak się właśnie dzieje, gdy w domu nie ma środków (lub chęci), by dziećmi się dobrze opiekować :(

Prawda jest taka, że w większości domów psy po prostu są. Zawsze były, zawsze będą - do pilnowania posesji albo grzania kolanek, niewielu myśli o psach w kategorii przyjaciół czy członków rodziny, przecież "to tylko pies".
Większość ludzi, którzy karmią "biedronkowym ścierwem" nie robi tego z biedy, a z lenistwa i ignorancji - dla nich jest tylko tanie Pedigree (no ale chyba dobre, bo reklamują w TV od tylu lat) albo kosmicznie drogi Royal, który poleca wet.
Karmią tak z przyzwyczajenia, wygody i niewiedzy (ale niewiedzy z własnej woli - kto im broni poszukać info nt.dostępnych na rynku karm?).
Jest wiele tanich, w miarę rozsądnych jakościowo suchych, które mogą być alternatywą dla poobiadowych odpadków. Wystarczy chcieć wiedzieć, że są :roll:

Ja w tych rozważaniach jestem gdzieś pośrodku - zgodzę się w zupełności z Robertem, że to nie jest problem łatwy do rozstrzygnięcia.

A propos - oglądałam jakiś czas temu program (chyba na animal planet) o zbieraczach zwierząt - ludzie gromadzili zwierzaki z ulic czy schronisk, zapełniali nimi swoje domy do tego stopnia, że wszystkie żyły w brudzie i nędzy - zaniedbane, chore, umierające :( Straszny widok. Ci ludzi kochali te zwierzęta całym sercem, niestety w tym przypadku ta miłość okazała się dla zwierząt zabójcza :|
Gość

04 kwietnia 2012, 14:04

Ale nie rozmawiamy o zbieraczach tylko o nie wrzucaniu wszystkich do jednego worka.
japanisze
Posty:326
Rejestracja:14 marca 2011, 22:35

04 kwietnia 2012, 14:33

Gość pisze:Ale nie rozmawiamy o zbieraczach tylko o nie wrzucaniu wszystkich do jednego worka.
Rozmawiacie o tym, co psy potrzebne do szczęścia i normalnego funkcjonowania; jak widać są przypadki, gdzie sama miłość dla psa jest niewystarczająca, czasem ważniejszy jest odpowiedzialny człowiek, który się nim godnie zaopiekuje.

Wbrew pozorom zbieracze nie są tak wymyślnym porównaniem do ludzi, których na opiekę nad psem po prostu nie stać - i w jednym i w drugim przypadku psy są niedostatecznie dobrze traktowane - dostają masę ludzkiej miłości i tak naprawdę nic więcej. Jednych i drugich posiadanie zwierząt przerasta, jedni i drudzy nie radzą sobie z konsekwencjami posiadania psa/psów - zwyczajnie jednych i drugich na to nie stać - czy nie stać nas na jednego czy na 15 psów to nie gra w tym przypadku dużej roli.

Dla mnie przykład o biednym dziecku, dla którego jedynym przyjacielem i opoką jest pies to okrucieństwo i ogromny ludzkim egoizm. Jestem nieszczęśliwy, w życiu mi się nie układa, los rzuca mi kłody pod nogi - potrzebuję jakiejś przeciwwagi, kogoś, kto mnie pocieszy i podzieli ze mną tę niedolę (wiadomo, że w grupie cierpi się łatwiej) - sprawię sobie psa, będzie bidował razem ze mną - głodny, chory, ale przecież ma mnie.

To samo zresztą myślę o psach POCHOPNIE (nie zawsze tak, jest - często taki pies jest też przyjacielem rodziny i wtedy chwała im za to) kupowanych dla chorego dziecka w ramach dogoterapii - pies jest tylko narzędziem, by dziecko poczuło się lepiej, niczym więcej.
Psy kojcowe - narzędzia do pilnowania domu.
Psy do pilnowania terenów prywatnych - firm, parkingów - narzędzia, maszyny, roboty do odwalania brudnej pracy.

Czy nie szkoda mi ludzi, którzy nic nie mają oprócz psa? Czy nie czuję się źle z tym, że gdzieś ktoś boryka się z okrutnym problemem jakim jest choroba dziecka? Oczywiście, że tak, każdym ma jakieś problemy i życiowe tragedie - nikt nie powinien przez to przechodzić.
Nie uważam jednak, że taka życiowa przeciwność upoważnia kogokolwiek do narażania na krzywdę innego, żyjącego, czującego i mającego swoje potrzeby istnienia. Pies to nie przedmiot!

To tak, jakbym z biedy i nieszczęścia na szybkiego rodziła dziecko, nie myśląc o konsekwencjach, nie zastanawiając się nad tym, czy jestem w stanie dziecku zapewnić godne życie. Tylko po to, bym w tej biedzie i nieszczęściu nie była samotna - by koło mnie był zawsze ktoś, kogo kocham i kto kocha mnie - taki promyczek nadziei.
Czy to nie egoizm?

Trudno na takie tematy debatować, każdy ma swój punkt widzenia, nie da się wyjść z siebie i wejść w skórę kogoś innego, nawet na chwilę. Empatia to za mało.
Gość

04 kwietnia 2012, 14:42

Powiem szczerze, przeczytałam pierwsze zdanie Twojego postu i nie czytam więcej. Nie z ignorancji ale nie mam teraz czasu. Nie piszemy o tym co psom jest potrzebne do szczęścia. Ciągle nawijam,że piszę o tym,że nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka i głosić haseł typu "jak kogoś na psa nie stać to nie powinien go mieć" bo to wszystko jest dużo bardziej skomplikowane. I o tym właśnie piszemy. A karmią psy biedronkową paszą i ludzie biedni i bogaci, przy czym to tych drugich należy za to potępiać a tych pierwszych można co najwyżej uświadomić. Ot i wszystko o czym ja tu cały czas pisze bo czasami sytuacja zmienia się drastycznie i co mam oddać swojego psa bo przestało byc mnie stać na drogie karmy? nie wiadomo na co pies zachoruje i jak ja pokryje koszty leczenia? Ustalanie jakichś arbitralnych praw kto może a kto nie posiadać zwierzęta jest wg mnie z gruntu CHORE. To tyle. Każdy teraz będzie odczytywał te posty i interpretował na swój sposób, ja już chyba powiedziałam wszystko w tym temacie.
Gość

04 kwietnia 2012, 14:54

japanisze pisze:
Dla mnie przykład o biednym dziecku, dla którego jedynym przyjacielem i opoką jest pies to okrucieństwo i ogromny ludzkim egoizm. Jestem nieszczęśliwy, w życiu mi się nie układa, los rzuca mi kłody pod nogi - potrzebuję jakiejś przeciwwagi, kogoś, kto mnie pocieszy i podzieli ze mną tę niedolę (wiadomo, że w grupie cierpi się łatwiej) - sprawię sobie psa, będzie bidował razem ze mną - głodny, chory, ale przecież ma mnie.[/quote]

a jednak przeczytałam. Boże widzisz a nie grzmisz. Tak akurat dziecko tak myśli, sprawię sobie i chodzi i kupuje myślisz? Znajduje tego psa! Tak samo biednego jak i on sam- dziecko. Egoizm dziecka? Nie badz smieszna. Egoizm jezeli juz to wylacznie rodziców.
japanisze pisze: To samo zresztą myślę o psach POCHOPNIE (nie zawsze tak, jest - często taki pies jest też przyjacielem rodziny i wtedy chwała im za to) kupowanych dla chorego dziecka w ramach dogoterapii - pies jest tylko narzędziem, by dziecko poczuło się lepiej, niczym więcej.
Jeśli tylko narzędziem to też nie jestem przeciw. Proste.
japanisze pisze: Psy kojcowe - narzędzia do pilnowania domu.
Psy do pilnowania terenów prywatnych - firm, parkingów - narzędzia, maszyny, roboty do odwalania brudnej pracy.
Zazwyczaj psy-ochroniarze są zaniedbane ale jeśli mają dobrą opiekę. Niech pilnują, są rasy specjalnie do tego stworzone. Zaznaczam jeśli są dobrze traktowane.
japanisze pisze: Czy nie szkoda mi ludzi, którzy nic nie mają oprócz psa? Czy nie czuję się źle z tym, że gdzieś ktoś boryka się z okrutnym problemem jakim jest choroba dziecka? Oczywiście, że tak, każdym ma jakieś problemy i życiowe tragedie - nikt nie powinien przez to przechodzić.
Nie uważam jednak, że taka życiowa przeciwność upoważnia kogokolwiek do narażania na krzywdę innego, żyjącego, czującego i mającego swoje potrzeby istnienia. Pies to nie przedmiot!
A czy ja gdzieś powiedziałam, że pies to przedmiot? Pies może być przedmiotem i u biednych i u bogatych. Problem polega na tym czy biedni mogą posiadać psy pomimo słabej karmy itp. ale za to kochanych przez tych biedaków czy nie. WG mnie nie można biednym zabronić posiadania psów
japanisze pisze:
To tak, jakbym z biedy i nieszczęścia na szybkiego rodziła dziecko, nie myśląc o konsekwencjach, nie zastanawiając się nad tym, czy jestem w stanie dziecku zapewnić godne życie. Tylko po to, bym w tej biedzie i nieszczęściu nie była samotna - by koło mnie był zawsze ktoś, kogo kocham i kto kocha mnie - taki promyczek nadziei.
Czy to nie egoizm?[/quote]

Kobieto, dla mnie te porównanie jest wysoce niestosowne. Nikt nie mówi o rozmnażaniu psów a o przygarnięciu jakiegoś psa przez osobę biedną. Psa nie mającego właściciela. Nie porównuj psów do ludzi.

Da się wejść w skórę kogoś innego to się właśnie nazywa empatia. I nie jest to za mało.
Temat jak sądzę zostanie wkrótce zamknięty bo nie wnosi nic wartościowego do dyskusji. Teraz będziemy się tylko przepychać
Gość

04 kwietnia 2012, 14:56

Przepraszam miało być jeżeli jest narzedziem to tez jestem przeciw
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

04 kwietnia 2012, 15:10

.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 15:13 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

04 kwietnia 2012, 15:24

Przygarnięcie psa przez osobę naprawdę biedną która sama ledwo egzystuje nie jest skazywanie psa na taką samą egzystencję? Nie wierzę że takie osoby nie zastanawiają się co dadzą psu do jedzenia, co zrobią jak zachoruje. Skoro go kochają będą cierpieć dodatkowo patrząc jak on się męczy. jest wiele przypadków osób które szukają nowych domów dla swoich ukochanych przyjaciół bo sami nie są wstanie im zapewnić należytej opieki. Kochają na odległość i czerpią radość że pies żyję niż umiera przy nich. Dla mnie to jest miłość do innej istoty, ratunek jej kosztem siebie samego.
Nie każdy powinien mieć psa i to nie tylko ze względu na swój stan portfela.
Znam młodego faceta któremu matka za nic nie pozwala mieć psa a on je bardzo kocha, znalazł sposób by je kochać z daleka- dogaduję się z właścicielami psów i wychodzi z nimi kiedy np oni nie mogą.
Dla mnie jeżeli ledwo jesteś w stanie siebie utrzymać nie bierz psa, on potrzebuje nie tylko miłości, oczywiście nie oznacza to że masz go zostawić na pastwę losu, można mu pomóc w inny sposób, choćby szukaniem mu domu. Egoizmem jest dla mnie w takiej sytuacji trzymanie go przy sobie jak można zmienić jego los.
Ja mam swoje zdanie Ty swoje.
dorota m
Posty:398
Rejestracja:12 września 2010, 12:54

04 kwietnia 2012, 15:53

Temat jest trudny, budzi wiele kontrowersji , ponieważ patrzymy nań z własnego punktu widzenia. Swiata nie zmienimy, co najwyżej jeśli bedziemy mieć dużo szczęśia możemy zmienić samych siebie. Rozumiem to o czym pisze Gość , jeśli wyjdę poza granice własnego ego. Rozumiem też to o czym piszą pozostali Seiti, Dardamell ,Japanisze. Co do empatii, to Gość ma rację , mozemy odczuwać emocje innych , o ile potrafimy otworzyć na nie swoje serca , zapewniam, że nie jest to latwe , ale możliwe. Co do milości, to temat jeszcze trudniejszy. Zgodzę się z Robertem, że milość może uzdrawiać i każdy kto zajmuje się bioenergioterapią to potwierdzi. Mnie odrobina wspolczucia i miłości ze strony starego indiańskiego tragarza w Andach podczas zmagań z chorobą wysokościową być może nawet uratowala życie. W zyciu nie ma prostych recept, ani rozwiązan, to co dzisiaj niewskazane,czy wręcz zabronione może kiedyś okazać się zbawienne dla obu stron.
Ostatnio zmieniony 07 kwietnia 2012, 23:16 przez dorota m, łącznie zmieniany 1 raz.
filodendron
Posty:275
Rejestracja:23 kwietnia 2010, 15:54

04 kwietnia 2012, 17:01

Wszystko zależy od sytuacji - tego się nie da zgeneralizować. Jedno jest pewne - jak już ktoś ledwo wiąże koniec z końcem a MUSI mieć psa, to lepiej malutkiego ;)
Troszkę sobie żartuję, ale to dlatego, że próbuję sobie przypomnieć różne osoby z mojego otoczenia, którym się nie przelewało, a psa miały. Często to były emerytki z bardzo niskimi miesięcznymi dochodami. Zazwyczaj miały maleńkie kundelki, zazwyczaj ze schroniska. I zazwyczaj ździebko utuczone ;)
Jakkolwiek decyzja o psie zawsze powinna być głęboko przemyślana, także pod względem ekonomicznym, to jednak trudno nie zobaczyć tego, że w wielu przypadkach alternatywą dla ziemniaczka z sosikiem z własnego talerza i pierzyną pańci - był zimny beton w schronisku. Niby w schronisku jest wet, ale - nie bądźmy fantastami i nie poszerzajmy mu zbyt optymistycznie zakresu obowiązków ;)
Gość

04 kwietnia 2012, 17:14

Dardamell zgadzamy się co do tego,że nie należy brać psa jak się nie ma samemu co jeść ale ja potępiłam jedynie fakt,że należy oddać albo zabrać psa. Jak by temu biedakowi pod drzwi pies bezdomny podszedł to jakby obaj głodowali jedząc pół ziemniaka to dla mnie to jest heroizm a nie egoizm. I niech się kochają i głodują oboje. Takie mam po prostu zdanie. Mnie osobiście wścieka natomiast fakt,że ludzie kupują psy podobne do danej rasy (bo z rod to nie, ale podobny to przeciez taki sam jak i z) a pozniej okazuje się,że na psa nie stać bo jest delikatny i nie je wszytskiego jak popadnie,że na stawy coś trzeba,że na to i owamto. Zawsze tłumaczę,że psia arystokracja należała do arystokracji i tak też niech pozostanie. Nie wszystko dla wszystkich. Sama nie mam doga niemieckiego a małego jack russella bo mnie zwyczajnie na wyżywienie i opierunek doga albo innego molosa póki co nie stać. Wszystko z głową i myślę,że ferować wyroki należy ( o ile w ogóle) w odniesieniu do konkretnego przypadku i sytuacji a nie generalizować bo to jest naprawdę bardzo krzywdzące. Dardamell ja wiem,że bieda to w sporej części wynik różnych uzależnień itd. ale naprawdę nie zawsze. Dzieci też nie są winne istniejącemu stanowi rzeczy i jak mają psa to nawet jak ten pies ze źle zrośnietą łapą ( przykład autentyk) i jedzący znalezione odpadki to ja się nie ośmielę temu dziecku psa odebrać. Jedyne co robią to montuję obrożę przeciwkleszczową, podaję tabletkę odrobaczająca itp. rzeczy, których mój portfel nie poczuje, pomogę a i przy okazji mi się zrobi lepiej :oops:
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

04 kwietnia 2012, 17:52

.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 15:14 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
Gość

04 kwietnia 2012, 18:37

Ano takim ludziom to i ja odmawiam. Mówiąc psia arystokracja miałam na myśli psy wymagające, bo przecież są rasy wychowane przez niziny i dla nizin. Taki jack russell np. zdrowa rasa i mało je- 3kg karmy na mies, można wiec pozwolić sobie na naprawdę dobrą. Mój poprzedni pies był z rod. ale jadł około 15 kg karmy na miesiac plus mnóstwo innych rzeczy, przy czym był chorowity więc co miesiąc u weta zostawiali rodzice majątek. Teraz poszłabym z torbami albo już i nawet bez nich. Ludzie ogólnie mają negatywny stosunek do dobrego traktowania zwierząt choć i tak się wiele teraz zmienia. Ja jestem miejskim wariatem bo uwaga, psa głaszczę, śpi na poduszcze i jack ma wstęp na kanapę :D
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

04 kwietnia 2012, 18:51

.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 15:14 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
tracershy
Posty:442
Rejestracja:31 lipca 2011, 10:58

04 kwietnia 2012, 19:36

Jeszcze dziwniejszą mentalność od naszej w stosunku do zwierząt mają np. duńczycy. Spędzam w Danii spory kawałek swojego życia, mieszka tam siostra i lwia część mojej rodziny i niestety psy i koty są tam po prostu zabawkami. Dla duńczyka nie ma żadnego problemu by po kilku latach oddać psa, bo się znudził, albo z powodu przeprowadzki trzeba zrezygnować ze zwierzaka. Kota szefowej siostry wykończył nowotwór, bo nie miała czasu zabrać go do weterynarza. Kasę tam mają i praktycznie każdego stać na kupowanie najlepszych karm, choć i tak mało kto analizuje składy, tylko niestety brakuje trochę więcej serca. Nie chcę generalizować, bo na pewno nie każdy jest taki nieczuły, ale z własnych obserwacji widziałem jak pies czy kot jest tam mało wart, jakim jest kaprysem. Skoro ludzie bez skrupułów rozstają się ze sobą po miesiącach czy latach, to tym bardziej nie przejmują się zwierzakiem, którego już nie chcą.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 47 gości